[ Pobierz całość w formacie PDF ]

no westchnęła.
- Ze ślubem? - powtórzyła głucho.
- Tak. - Lori rozpromieniła się. - Pobraliśmy się
kilka dni temu.
- Przecież pani pracuje tu dopiero...
- Od niedawna. - Oczy Lori rozbłysły jak gwiaz­
dy. - Miłość czyni cuda.
Desiree słuchała ze zmrużonymi oczami i mroczną
twarzą.
Lori zastanawiała się, czy „chora" szykuje się do
walki. Czy to możliwe, żeby była tak mało bystra i nie
zrozumiała aluzji? Czy nadal uważała, że uwiedzie le­
karza, nawet jeśli nie pozostanie z nim sam na sam? Jak
wbić trochę rozumu do tej ładnej, ale wyjątkowo tępej
główki? Lori była zła. Mimo to zdobyła się na uśmiech.
- W ten sposób chcemy zapewnić pacjentom jak
najlepszą opiekę. To zupełny przypadek, że wprowa­
dzenie tej zmiany zbiegło się z naszym ślubem.
Desiree zbladła i przez chwilę nie mogła wykrztu­
sić słowa.
Obie spojrzały na Greya.
Miał zaciśnięte usta, pociemniałe oczy i ściągnięte
brwi. Lori pomyślała, że popełniła błąd, który nie
ujdzie jej na sucho. Wystraszyła się, że Grey zaraz
powie coś, czego oboje pożałują. Gorączkowo zasta­
nawiała się, jak temu zapobiec. Co zrobić?
Wstała, podeszła do Greya, wzięła go pod rękę
i spojrzała na Desiree. Była zdecydowana zrobić
wszystko, by przekonać dziewczynę, że Grey należy
do niej. Nie ma lepszej metody, niż dać do zrozumie­
nia, że pobrali się z miłości.
tylko oni dwoje.
- Jesteśmy najszczęśliwszą parą na świecie - po­
wiedziała z uczuciem. - Prawda, kochanie?
Grey otworzył usta,
a Lori wystraszyła się, że
zaprzeczy. Aby temu zapobiec, wspięła się na palce
i po chwili wahania...
Pocałowała go.
Nie wiedziała, jaka będzie jego reakcja na to nie­
oczekiwane posunięcie. Nie przewidziała też swojej
reakcji. Gdy Grey objął ją mocno i przytulił, poczuła
rozkoszny dreszcz. Szum krwi zagłuszył wszystko.
Miała wrażenie, że spowiła ją gęsta mgła. Na moment
zapomniała, gdzie się znajduje. Jakby na ziemi byli
Oby ta cudowna chwila trwała wiecznie.
Niestety. W gabinecie była pacjentka i musieli
wrócić do rzeczywistości. Lori odsunęła się od Greya.
Radosne uczucie uniesienia zamieniło się w smutek.
Westchnęła żałośnie.
Po chwili opanowała się i zerknęła na Greya. Wy­
raz zielonych oczu był nieprzenikniony. Minęła jedna
sekunda, druga, trzecia.
Lori oprzytomniała i przeraziła się. Co zrobiła!
Czy naprawdę pocałowała Greya?! Co on o niej po­
myśli?
Desiree wykrzywiła usta w nieładnym grymasie.
Oczy miała jak szparki. Na pewno knuła coś niedo­
brego. Była wyraźnie zdegustowana.
Lori uśmiechnęła się krzywo. Nogi miała jak z wa­
ty i bała się, że za chwilę upadnie.
- Nie podoba mi się... ta zmiana... na lepsze -
wycedziła Desiree, mocno akcentując ostatnie słowa.
- Chyba poszukam innego lekarza.
Lori nie zamierzała odstraszać pacjentów Greya,
ale skłamałaby, gdyby powiedziała, że jest jej choć
trochę przykro.
- Jeśli poda pani nazwisko i adres nowego lekarza
- odparła spokojnie - prześlemy mu pani kartę.
Desiree rzuciła jej pogardliwe spojrzenie, wzięła
torebkę i bez słowa wyszła.
Lori bała się spojrzeć na Greya.
W gabinecie zapanowała cisza.
Dopiero po dłuższej chwili Lori ośmieliła się
podnieść wzrok. Zaskoczona zobaczyła na twarzy
Greya czarujący uśmiech. Znowu ogarnęło ją podnie­
cenie.
- Czy wiesz, że powiedziałaś do mnie „kochanie"?
Zawstydziły ją te słowa. Zaczerwieniła się i wy­
krztusiła przez ściśnięte gardło:
- Przepraszam.
- Nie ma za co. Jesteś niezłą aktorką... Skutecznie
wyleczyłaś pannę Desiree.
W jego oczach mignęło coś zastanawiającego.
- Jeszcze raz przepraszam. Nie powinnam.
-Daj spokój - przerwał Grey. - Było bardzo
przyjemnie, a efekt przeszedł najśmielsze oczekiwa­
nia. Wprawiłaś mnie w doskonały humor. Jestem go­
tów przyjąć następną kokietkę.
Po jego wyjściu Lori musiała uporać się z burzą
uczuć i zrozumieć znaczenie słów szefa... nie, męża.
Zrobiło się jej słabo, więc opadła na krzesło. Nie
przewidziała, że ogarnie ją trudne do opanowania
podniecenie. Przez myśl jej nie przeszło, że i Grey [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl