[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miała ochoty poddać się bez walki.
Kiedy przestąpiła próg, myślała, że Angus zaciągnie ją do
łóżka, ale on znów był spokojny i opanowany. Usadowił ją w
wygodnym fotelu, zaparzył kawę i usiadł naprzeciwko.
- Wiec naprawdę rzuciłaś pracę modelki? - zapytał
przyglądając się jej badawczo.
- Tak, naprawdę - potwierdziła. - To meczący i absorbujący
zawód, a światek mody tworzą płytcy i powierzchowni ludzie. A
że uskładałam już sporą sumkę i nie muszę się troszczyć o
przyszłość, postanowiłam z tym skończyć.
- I co zamierzasz teraz robić, żyć z procentów? - zapytał
Angus z ledwie uchwytną nutą lekceważenia.
- Nie! - roześmiała się Simone. - Chyba bym zwariowała.
Chciałabym wstąpić na uniwersytet, ot tak, z ciekawości. A
poza tym będę pisać.
Smakowity zapach kawy wypełnił pokój, przypominając
Simone, że nie jadła nic od rana. Rzuciła tęskne spojrzenie w
kierunku kuchni.
- Czy mógłbyś zrobić mi coś do jedzenia?
Po raz pierwszy szczery błysk humoru zagościł w oczach
Angusa.
- No tak, powinienem był o tym pomyśleć. Ruszył do kuchni i
przygotował coś naprędce.
- Czy udało ci się już coś napisać? - zapytał przynosząc talerz
z kanapkami.
- Owszem - odpowiedziała. - Wydrukowali mi dwie powieści.
Rozeszły się dość dobrze. Recenzje też miałam wcale niezłe.
Angus uniósł w zdziwieniu brwi. Tym razem zaskoczyła go
naprawdę.
- Muszę je przeczytać - mruknął, nalewając kawę.
- A ty? - Simone wyciągnęła się w fotelu. - Co robiłeś przez
ten rok?
RS
118
- Pracowałem nad moją energetyką - odparł - i wydaje mi się,
że sporo się nauczyłem.
- To dobrze - ucieszyła się szczerze.
- Powiedz mi, dlaczego wróciłaś? - zapytał nagle Angus
zmienionym głosem.
Simone zadrżała.
- Ponieważ oprócz seksu - zaczęła, starannie dobierając słowa
- odpowiadało mi twoje towarzystwo. Z nikim innym nie było
mi tak dobrze.
- Nawet jeśli wszystko było kłamstwem? - wybuchnął. - Jeżeli
robiłem to tylko po to, by cię uwieść?
- Nawet wtedy - westchnęła z ciężkim sercem. Angus
wyraznie usiłował ją zniechęcić i upokorzyć. - Ale - ciągnęła
dalej - nie wierzę ci teraz. Tobie było wtedy równie dobrze jak
mnie. Nie umiesz kłamać.
- Naprawdę chciałem cię uwieść. Znalazłem twój adres
przypadkiem, na biurku Julii w redakcji. Postanowiłem cię
odnalezć i sprawdzić, co powiedziałabyś na mały flirt. Nawet
nie spodziewałem się oporu z twojej strony.
- Nie masz dobrego mniemania o modelkach.
- Julia szepnęła mi parę słów o tobie. Pamiętam też uwagi,
które robił na twój temat fotograf, tego wieczoru, kiedy się
poznaliśmy. Nie wydałaś się nimi specjalnie dotknięta, nie
protestowałaś nawet...
- Jeśli idzie o Julię, chyba wiesz, dlaczego to robiła. Chciała
cię mieć dla siebie. Wręcz wychodziła ze skóry, żeby cię
zdobyć. A co do Chrisa, nie miałam z nim nigdy żadnego
romansu.
- Wiem o tym, ale wtedy zachowywał się jak twój kochanek,
a ty nie wyprowadziłaś mnie z błędu. No wiec myślałem, że
będziesz dość łatwa i dlatego przyjechałem za tobą do Wainui
Cove. - Angus zadumał się przez chwilę. - Czy nie boli cię, jak
tak po prostu przyznaję, że chciałem się z tobą przespać?
RS
119
- Domyślałam się tego - zaczęła Simone pociągając łyk kawy.
- Ale chyba trochę zmieniłeś swoje plany, skoro zajęło ci to aż
dwa tygodnie?
- Sam nie wiem. Było w tobie coś, co mnie powstrzymywało.
Nie umiem tego wytłumaczyć. A kiedy w końcu to się stało i
okazało się, że jesteś dziewicą, poczułem do siebie jakieś
obrzydzenie. Nie o to mi przecież chodziło.
- Dlaczego wyjechałeś? Z poczucia winy?
- Tak. To był najważniejszy powód. Pragnąłem twojego ciała,
a nie twej niewinności. Poza tym nie wiedziałem, czego chcesz.
Nie mogłem ci dać miłości.
Angus zamyślił się, na jego czole pojawiła się głęboka
bruzda.
- Ty głuptasie! Nie sądz, że uwiodłeś niewinną dziewczynkę.
Nie żałuję ani minuty z tamtego dnia.
- Więc naprawdę nie masz do mnie żalu? Chcesz tego? Seksu
i nic więcej?
Coś w Simone załkało, jej wrażliwa dusza buntowała się. To
nie miało być tak. Nie chciała sprowadzać ich związku do
czysto fizycznej zależności. Ale zabrnęła już za daleko, nie
mogła się teraz wycofać.
Nie powiedziała więc nic, wstała tylko i zbliżyła się do niego.
Objęła wiotkimi palcami twarz Angusa, a na ustach złożyła
długi, trochę smutny pocałunek. Niech się dzieje, co chce -
pomyślała.
Nie zorientowała się nawet, kiedy Angus uniósł ją delikatnie i
lekko złożył na szerokim łożu w sypialni. Jego zwinne dłonie
sprawnie wyłuskały ją z ubrania.
Przywarł do niej z jakąś rozpaczliwą namiętnością. Dotyk
silnych rąk na gładkich piersiach, przyspieszone oddechy,
zapomnienie. Jej ciało otwierało się przed nim, łapczywie
poddawało gorączkowemu naporowi. Jak bardzo go pragnęła!
W końcu wygięła się ekstatycznie, wszystko w niej
RS
120
eksplodowało, przenosząc ją na chwilę w bezkresną otchłań
międzygwiezdnego bytu. Zapadła w nicość.
Kiedy się ocknęła, leżała sama wśród rozrzuconej pościeli.
Wokół panowała cisza, jedynie mruczenie Sindbad mieszało się
z szumem fal i czystym głosem rozśpiewanych ptaków. Simone
wstała, przeciągnęła się i owinęła prześcieradłem. Znalazła
malutką łazienkę, napuściła wody do wanny. Z rozkoszą weszła
do ciepłej kąpieli. Odprężyła się.
- Cóż, Sindbad - zwróciła się do kotki, która wśliznęła się za
nią do łazienki. - Jak na razie mnie nie wygonił, dobre i to.
Muszę z nim zostać. Usidlić go, przekonać, że jestem mu
potrzebna jak powietrze, jak chleb. Może to nie będzie łatwe, bo
Angus ma trudny charakter. Ale uda mi się. Na pewno.
Okryta prześcieradłem poszła do sypialni. Ubrała się i
uczesała, a potem posłała łóżko.
W całym domu panowała dziwna cisza. Kiedy Simone wyszła
na werandę, zrozumiała dlaczego. W oddali, na półwyspie
wcinającym się w ocean, zobaczyła nieruchomą sylwetkę
Angusa.
- Wygląda tak samotnie - powiedziała do kotki. - Jest taki
dumny, pewny siebie, nawet trochę okrutny... Ale nie wydaje się
szczęśliwy.
Zabrała się do przyrządzania lunchu. Kiedy Angus wrócił,
nakrywała właśnie do stołu. Uśmiechnęła się do niego, gdy
stanął na progu kuchni.
- Zaraz wszystko będzie gotowe - oświadczyła pogodnie.
- Co ty tu robisz? - zapytał, a w jego oczach błysnęła niechęć.
- Nie potrzebuję tutaj gosposi!
- Czyżbyś odniósł wrażenie, że zamierzam ci usługiwać? -
Simone uniosła brwi w zaskoczeniu. - Nie mam najmniejszego
zamiaru!
- W takim razie co to ma znaczyć? - wskazał ręką na kuchnię i
nakryty stół.
RS
121
[ Pobierz całość w formacie PDF ]