[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zawiozę Snowy do domu.
- Skoro się upierasz - westchnął zrezygnowany. - Otwórz drzwi. Przeniosę ją do twojego
samochodu.
Zamiast skrytykować od razu jego władczy ton, Rachel nadal się uśmiechała.
- Tak jest - zawołała jak młody żołnierz na musztrze.
Quint szybko przeniósł dziecko. Mała tylko na chwilę otworzyła oczy i znowu zasnęła. Kiedy
fotelik był już dobrze przypięty, Quint podszedł do Rachel siedzącej za kierownicą.
- Pojadę za tobą.
- Nie trzeba. To niedaleko...
- Pojadę - powtórzył.
- Ale ja mogę u nich zostać dłużej - ostrzegła. - Chcę pogadać z Laurel i Gerardem.
- No to nie będę czekał i zabiorę małego do domu. Ale gdybyś zmieniła zdanie i chciała
jednak przyjechać...
- Nie zamierzam. Udał, że nie słyszy.
- Wiesz, gdzie mieszkam. Całą noc będę w domu. Nie musisz dzwonić. Po prostu przyjedz.
- Nie... nie mogę, Quint. - Odmowa dużo ją kosztowała. Wiedziała, że musi natychmiast
odjechać jak najdalej, bo odmawianie przychodziło jej z coraz większym trudem.
- Dobranoc, Quint. Dzięki za dzisiaj. Bawiłam się doskonale.
- Zawsze tak mówisz - złośliwie zauważył Quint. - To zdanie z podręcznika dobrych manier.
Dziewczynki powinny zawsze dziękować chłopcom za mile spędzony czas. Nawet jeżeli nie było
miło.
- A ty skąd tyle wiesz na ten temat? - Rachel miała nadzieję, że jej głos brzmi naturalnie.
Ale to on miał rację.
Rzeczywiście, od lat powtarzała to samo zdanie. Od pierwszej randki. Ale Quint był inny niż
wszyscy znani jej mężczyzni. Gdy była z nim sama, zmieniała się nie do poznania.
- Moja siostra też była taka grzeczna - powiedział. - Jako nastolatka. Potem z tego wyrosła.
Rachel nie wiedziała, że miał siostrę. Zamiast się nadąsać, zapytała.
- Nie mówiłeś, że masz siostrę. Mieszka w New Jersey? Chętnie dowiedziałaby się czegoś
bliższego, ale Quint wzruszył ramionami i zamyślił się tajemniczo.
- Zaczyna coraz gorzej padać. Dobranoc, Rachel. Dzięki za cudowny dzień.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Wade Saxon zwykle nie miewał obaw ani wątpliwości. Jednak tego wieczoru czuł się
niepewnie. Siedział tuż obok Tima na sofie, na której kilka godzin temu po raz pierwszy kochał
się z Daną. Starał się uczestniczyć w rozmowie, ale nie najlepiej mu szło. Był zmartwiony.
Chyba nie spisał się dobrze. Dotąd nie zaprzątał sobie głowy takimi sprawami, ale z Daną
nie poszło, jak trzeba. Kilka ruchów i po wszystkim. Bez wątpienia miał powód do zmartwienia.
Nigdy przedtem nie stracił kontroli nad sobą. Był dobrym kochankiem i mistrzem w
opanowywaniu własnej namiętności aż do chwili, kiedy upewnił się, że partnerka za nim
nadąża. Przy Danie zachował się jak początkujący nastolatek.
Dziewczyna nie skarżyła się. Zadrżał na samo wspomnienie tego, jak głęboko w nią wszedł.
Obejmowała go nogami. Patrzyła namiętnie i z miłością. Ale nie zobaczył w jej oczach
spełnienia. Wszystko dokonało się zbyt szybko i on zdawał sobie z tego sprawę, jednak Dana
pozostawała w nieświadomości.
Myślała, że ten krótki akt, do którego doszło tak nagle, to prawdziwy seks. %7łe tak właśnie
miało być. Fakt, że będąc dziewicą, nie mogła porównać go z nikim, nie stanowił żadnego
pocieszenia. Odwrotnie - Wade poczuł się z tego powodu jeszcze gorzej.
Był dumny, że jest jej pierwszym kochankiem, i jednocześnie zawiedziony. Wprowadzenie
Dany w świat seksu powinno być erotycznym trzęsieniem ziemi o sile co najmniej dziewięciu
stopni w skali Richtera. Ciekawe, czy zyskał chociaż dwa?
Szkoda, że nie mieli czasu zrobić tego jeszcze raz. Tak bardzo pragnął dać jej uczucie
rozkoszy i spełnienia.
Niestety, gospodarze wraz z dwójką dzieci wrócili do domu niespodziewanie, zaledwie kilka
minut po tym, jak Wade osiągnął orgazm. Oboje z Daną ledwo zdążyli się ubrać i posprzątać na
kanapie.
Tim i Lisa nie chcieli nocować w motelu Mystic w taką pogodę i bali się ostrzeżeń o
powodzi. Oboje ucieszyli się bardzo na widok gości. Dana od razu zajęła się dziećmi, a Wade
chodził za nią krok w krok, nie spuszczając z niej wzroku. Każdy jej gest i ruch, nawet
nieświadomy, wywierał na nim ogromne wrażenie, choć zachowywała się tak, jakby do niczego
między nimi nie doszło.
Dana uważała, że powinni udawać, iż nadal łączy ich jedynie przyjazń. Kiedy w panice
ubierali się, słysząc głosy nadchodzących gospodarzy, specjalnie prosiła o to Wade'a. - Nie
mam siły odpowiadać na pytania ani znosić żartów. Wszystko jest dla mnie takie nowe -
szepnęła, chwytając go za rękę. I choć Wade nigdy niczego nie ukrywał przed Timem i nie miał
ochoty robić tajemnicy ze swoich uczuć, zgodził się natychmiast. Jak mógłby jej odmówić? W
dodatku mając świadomość, że jako kochanek nie stanął na wysokości zadania.
Siedział więc i udawał, że nic się nie stało, choć stało się tak wiele. Na szczęście Sheely
zajęci byli wiadomościami, jakie przywiózł z Lakeview.
Niechętnie opowiedział im o przyjazni Shawna i Misty Tilden. Lisa odniosła się do sprawy z
dystansem, ale przecież nie była jego rodzoną siostrą.
Tim i Dana byli natomiast bardzo poruszeni. Zastanawiali się, jak powiedzieć o tym
rodzicom.
- Zadzwonią do Shawna jutro i porozmawiam jak mężczyzna z mężczyzną - stwierdził Tim.
- Nie wciągajmy w to rodziców. Może to nic poważnego.
- Ja też z nim porozmawiam - postanowiła Dana. - Powiem Mary Jo, Tricii i Sarah, co się
święci. Może mu przemówią do rozsądku albo go postraszą - dodała ponuro.
- I myślicie, że jak tak wszyscy na niego naskoczycie, to odciągniecie go od Misty? - Lisa
miała wątpliwości. - Możecie tylko pogorszyć sytuację. Słyszeliście o Romeo i Julii?
- Misty i jej miliony przewróciły mu w głowie. To dzieciak. Nie potrafił się opanować -
stwierdził Wade.
Timowi i Danie nie spodobały się te słowa. Stwierdzili, że przemawia przez niego niechęć
do Shawna. Niemożliwe, żeby ich rodzony brat zakochał się w striptizerce, właścicielce fortuny,
tylko dlatego, że była... tym, kim była. Nie, Shawn Sheely był wrażliwym i bezinteresownym
chłopcem. Nie był łasy ani na seks, ani na pieniądze.
Wade roześmiał się niepotrzebnie. Chyba żartowali?
Nie, oni naprawdę tak myśleli. To rodzinna lojalność. Wade nie należał do zaklętego kręgu.
Lisa starała się zachować powagę przez cały czas i pozostała neutralna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]