[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ma odbyć się już jutro. %7łeby członek najściślejszego grona przyjaciół księcia był zamieszany
w tak odrażającą zbrodnię...
- Diabelnie niewygodne. Co proponuje Jarvis? Jestem pewien, że znalazł jakieś
rozwiązanie. Słysząc kpinę w głosie Sebastiana, hrabia zmarszczył brwi.
- Zciśle rzecz biorąc, to ja uczyniłem tę sugestię. Winą za morderstwa Rachel York i
Mary Grant zostanie obarczony Francuz, Leo Pierrepont.
- Oczywiście. To bardzo uprzejmie z jego strony, że uciekł za granicę - Sebastian
stanął przy kominku ze wzrokiem utkwionym w płomieniach. - A śmierć Wilcoksa?
- Robota rzezimieszków i złodziei, którzy podłożyli ogień pod skład. Nocą nabrzeże
może być bardzo niebezpieczne.
- Amanda siÄ™ ucieszy. %7Å‚adna plama na honorze rodziny nie zaszkodzi debiutowi
Stephanie w przyszłym roku - Sebastian rozejrzał się po pokoju. - Zdajesz sobie sprawę, że
Amanda wiedziała?
- Co?! Wiedziała, że Wilcox zaszlachtował te dwie kobiety? Nie mogę w to uwierzyć.
Nawet gdy mowa o Amandzie.
Sebastian uśmiechnął się ponuro.
- W odróżnieniu od ciebie nie wiedziała jednak o francuskich powiązaniach męża.
Sebastian nie spodziewał się przeprosin ze strony ojca i nie otrzymał ich. Czekał zamiast tego
na nieuchronne pytanie. Hendon chrzÄ…knÄ…Å‚.
- Zakładam, że to Wilcox zabrał oświadczenie hrabiny Hendonu, które miała przy
sobie Rachel York?
- Owszem. Ale, o ile zrozumiałem z tego, co napomknął, dokument znów zaginął.
Wilcox myślał, że to ja je zabrałem.
Hendon stał nieruchomo, a na jego skroniach pojawiły się kropelki potu, jakby miał
gorÄ…czkÄ™.
- Nie masz go? - Nie.
Hrabia odwrócił się, pocierając dłonią twarz, jakby chciał zrozumieć to, co właśnie
usłyszał. Chwilę trwało, nim spytał szorstko:
- A kobieta? Jak rozumiem, jej obrażenia są poważne.
- Straciła dużo krwi, ale doktor mówi, że żaden ważny organ nie został uszkodzony. O
ile nie wda się infekcja, powinna wyzdrowieć.
Hendon ruszał szczęką w przód i w tył, jak to miał w zwyczaju.
- Zakładam, że powiedziała ci, co zaszło między nami przed sześcioma laty. Sebastian
wpatrzył się w ojca.
- Zrobiłem, co uważałem wtedy za słuszne - powiedział szorstko Hendon. - Nadal
uważam, że miałem rację. Takie małżeństwo zrujnowałoby ci życie. Dzięki Bogu, sama to w
końcu zrozumiała.
- Ile dokładnie jej zaproponowałeś? - spytał cicho i groznie Sebastian.
- Dwadzieścia tysięcy funtów. Niewiele kobiet odrzuciłoby szansę takich pieniędzy.
- ODMÓWIAA?
- Ależ tak. Chcesz powiedzieć, że ci NIE POWIEDZIAAA?
- Nie. Nie powiedziała.
Kat powoli przytomniała. Palący ból z poprzedniej nocy zniknął, pozostawiając
jedynie tępy, pulsujący ból w boku.
Pokój o jedwabnych zasłonach w odcieniu gołębiego błękitu i pozłacanych meblach
był jej nieznany, rozpoznała za to mężczyznę w bryczesach z kozlej skóry i wysokich butach,
siedzącego przy łóżku ze skrzyżowanymi ramionami. Musiał wyczuć jej spojrzenie, bo
odwrócił się i chwycił ją za rękę spoczywającą na przykryciu.
- Wiedziałam, że po mnie przyjdziesz - powiedziała przez wyschnięte gardło głosem
ochrypłym od ognia.
Dłoń Dewlina zacisnęła się na jej ręce.
- Mój Boże, Kat. Tak mi przykro... Uśmiechnęła się, bo to było bardzo do niego
podobne, to obwinianie się o to, co się jej przydarzyło, oskarżanie się, że wplątał ją w walkę,
by dociec przyczyn śmierci Rachel. A potem jej uśmiech znikł, bo Sebastian nie wiedział -
miała nadzieję, że nigdy się nie dowie - jak głęboko była zaangażowana w wydarzenia
rozgrywające się wokół śmierci Rachel, i to nawet przed tym, nim przyszedł do niej po
pomoc.
- W nocy odbyłem z Hendonem długą rozmowę - powiedział, marszcząc brwi i
niespodziewanie mocno zaciskając szczęki. - Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy?
- Którą prawdę masz na myśli? - jej głos był opanowany, choć serce tłukło się
niespokojnie w piersi. - Jest wiele prawd, z których większości lepiej nie ujawniać.
- Prawdę o tym, co wydarzyło się przed sześcioma laty.
- Ach, tę - zaśmiała się cicho, w nadziei, że uniknie dalszych pytań. Ale on nadal na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]