[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zarazem okryła się ona głupowato wyglądającym, lecz w rzeczywistości błogim uśmiechem.
Rozalki oczy także nad staw pobiegły. W nadchodzącej kobiecie poznała Pietrusię i syknęła
tak, jakby pod dotknięciem rozpalonego żelaza.
59
 Czegóż stanął jak ten słup!  na męża krzyknęła i głos coraz podnosząc nalegała, aby
szedł dalej. Ból całego jej życia, srogi ból kłuć ją znowu zaczął i budzić w niej furię złości.
Pietrusia zbliżając się do kobiet nad wodą pochylonych uprzejmie je pozdrowiła. Jeden
tylko głos, i to z cicha jakoś, odpowiedział jej wzajemnym pozdrowieniem. Była to młoda
Aabudowa, która, jako synowa jednego z najbogatszych gospodarzy we wsi, przez męża i całą
rodzinę lubiona, ośmieliła się, choć nieco trwożnie, przychylność swą jej okazać. Inne kobiety
albo milcząc opuszczały pralniki swe na pogrążoną w wodzie bieliznę, albo też głowy znad
roboty podniósłszy, rzucały na nią wejrzenia, w których ciekawość i lękliwość mieszały się z
gniewem i obrzydzeniem.
Rozumiała już dobrze, co wszystko to znaczyło, i stanęła na uboczu, pod rozłożystą wierz-
bą, u której stóp spuszczało się ku wodzie sznurem do pnia wierzby przywiązane czółno. Było
to czółno, którym chłopcy wiejscy po stawie pływali wędami łowiąc płotki i karasie, na któ-
rym też często kobiety z tej strony stawu dla skrócenia sobie drogi na tamtą jego stronę do wsi
przepływały. Obok czółna stanęła, przyniesioną odzież w wodzie zanurzyła i tak jak inne wy-
bijać ją pralnikiem i płukać zaczęła. Nie przeszkadzało to jej jednak słyszeć rozmowy toczą-
cej się pomiędzy jej sąsiadkami. Zrazu z cicha one pomiędzy sobą szeptały, ale długo to trwać
nie mogło, bo gdzieżby im długo powściągać uczucia czy głosy! Zaczęły więc mówić głośno,
a mówiły o tym, czym dziś zajmowała się wieś cała: o chorobie Klemensa Dziurdzi i jej przy-
czynach. Opowiadały, że Piotr po księdza pojechał, że choremu dwa razy już zapaloną grom-
nicę do rąk dawali, że matka tylko co nie umiera z żałości, że jeśli Klemens umrze, gospodar-
stwo Piotrowe zginie, gdyż on sam zestarzeje się rychło, a młodszy syn jest, jak wiadomo,
niedołęga i głupiec. Parę głosów zajęczało:
 O j, b i e d n e, b i e d n e, n i e s z c z ę ś l i w e ludzie!
A jedna z kobiet głośniej jeszcze niż inne, mazgajowatym, przewlekłym głosem zawiodła:
 K a b temu, co h e t o zrobił, dobrego życia nie było! K a b on za krzywdę ludzką
zmarnował się i na pogrzebach dzieci swoich płakał!
Była to Paraska, która mówiąc to na Pietrusię spod oka patrzała.
 Patrzajcie  dodała po chwili  czemu to kowalicha dziś kupnej spódnicy i materialnej
chustki na siebie nie włożyła?
Oj, ta kupna spódnica i półjedwabna chustka, w które kowalowa czasem się przystrajała,
dawno już, dawno dolegały Parasce, maczającej teraz w wodzie liche, stare łachmany swoje i
swej rodziny.
Wtem na polu rozległy się grube i piskliwe krzyki. Kobiety śmiać się zaczęły. Stepan
Dziurdzia znowu skłócił się z żoną. Kłócili się oni z sobą tak już często, że dla jednych byli
przedmiotem surowej przygany, w innych wzbudzali śmiech. Teraz ze słów tu dolatujących
wnieść było można, że szło im o jakiś worek na kartofle, po który Stepan żonkę do chaty po-
syłał. Czy naprawdę worek był przyczyną kłótni? A może on tej chwili zażądał, aby żona z
oczu mu zeszła, ona zaś w tej chwili właśnie za nic go samego zostawić nie chciała. Boże!
jakże czuła się nieszczęśliwą! Poczucie tego nieszczęścia zdawało się podnościć ją nad zie-
mię, tak szybko, z rękami u głowy, ku stawowi biegła. Biegła wprost na Pietrusię i pochyloną
ku wodzie tak ją całym ciałem potrąciła, że zatoczyła się ona i aby nie upaść, rękami gałąz
wierzby pochwycić musiała. Przy tym zazdrością i bólem oszalała, Rozalka łajać poczęła tę,
którą za rywalkę swą poczytywała, mnóstwem grubych wyrazów, wśród których najczęściej
powtarzał się wyraz wiedzma. Kowalowa uczyniła zrazu ruch taki, jakby pierwszym jej po-
pędem było rzucić się na napastującą ją kobietę i obelgi, które ona rzucała na nią, odwzajem- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl