[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w objęcia starego przewodnika, który w teatralny sposób wskazuje na
różnicę między oczywistymi sprawami zakończonymi karą śmierci a wielce
złożonymi przypadkami, między człowiekiem, który pyszni się zbrodnią aż
do ostatniej swojej minuty na krześle elektrycznym, a kimś, kto do końca
głosi swoją niewinność, między politycznym oszołomem-zabójcą a kimś
takim jak Raul Fernandez? A może przesłanie wcale nie jest takie
wyrafinowane. Może chodzi o coś zupełnie innego, że to miejsce
politycznego zabójstwa ma stać się sceną jeszcze jednego morderstwa z
pobudek politycznych mordu, który dokona się jeszcze dziś!
Harry zerknął z niepokojem na Calvina. Ten zaś cały w uśmiechach
gaworzył z kioskarką, przystojną, młodą Latynoską, której wdzięki
wyjaśniały, dlaczego stary wciąż tu zachodzi. Choć na termometrze nadal
było co najmniej 20 stopni, Harry naciągnął pled na kolana. Chciał w ten
sposób ukryć podejrzane ruchy. Wymacał siedzenie i gotów był unieść
poduszki, aby otworzyć schowek. Serce zaczęło mu bić jak młotem, gdy
przyszło mu na myśl, że w tej właśnie chwili z mroku może się wyłonić
szaleniec z pistoletem w ręku albo że w schowku jest bomba, która
eksploduje, gdy tylko spróbuje podnieść wieko, i w ten sposób dopisany
zostanie jeszcze jeden rozdział do wykładu historii dorożkarza Calvina.
Wziął głęboki oddech i otworzył skrytkę. Nic się nie stało. Nic nie
wybuchło, nic nie wyskoczyło. Schowek był zwyczajny, dokładnie taki, jak
mówił szantażysta. Harry zerknął przez ramię, czy nikt nie patrzy, ciągle
miał wrażenie, że jest obserwowany. Nic jednak nie zauważył. Spojrzał w
dół, żeby sprawdzić co jest w środku skrytki.
Znalazł brązowe kartonowe pudełko po butach. Zostaw pieniądze, wez
pudełko" głosił napis z boku. Bez podpisu, ale było jeszcze ostrzeżenie:
Obserwuję cię cały czas".
Harry nie miał śmiałości, żeby jeszcze raz się rozejrzeć. Otworzył
aktówkę, wsunął dwa pliki pięćdziesiątek do schowka, wcisnął pudełko do
torby, umieścił poduszki siedzenia na miejscu.
Calvin wrócił po chwili. Ostatni etap przejażdżki, z powrotem na postój
przy Bayside Marketplace, zabrał już tylko kilka minut, choć Harry'emu
wydawało się, że trwało to całą wieczność. Podziękował dorożkarzowi i
pożegnał L się, po czym spiesznie przeszedł przez ulicę do auta. Usiadł za
kierownicą, torbę z pudełkiem położył na siedzeniu obok i odetchnął z ulgą,
że się udało, że nikt go nie zatrzymał, nikt nie rozpoznał. Włączył silnik i
miał już ruszyć, gdy nagle rozległ się sygnał wysoki przerywany brzęczyk.
Chwila przerwy i znowu. Dochodził chyba z pudełka. Harry wyciągnął
karton z torby, zerwał taśmę, która przytrzymywała wieko. Brzęczało nadal,
teraz głośniej. W pudełku była koperta i mały telefon komórkowy. Harry
podniósł go do ucha.
Jest w kopercie usłyszał znajomy, sztucznie zmieniony głos.
Gubernatora przeszedł dreszcz. Oczywiście głos należał do szantażysty,
ale mimo wszystko serce podeszło mu do gardła.
To znaczy: co?
Jeszcze pan pyta, gubernatorze? brzmiała odpowiedz. Skoro
dostałem pieniądze, to należy się panu dowód, że to ja zabiłem tę
dziewczynę, a nie Raul. Taka była umowa, prawda?
Gubernator milczał.
Umawialiśmy się przecież, co nie?
Tak, chyba tak.
No właśnie głos był teraz jakby spokojniejszy. Niech pan otworzy
kopertę. I niech pan jeszcze nic nie wyjmuje.
Harry przycisnął słuchawkę ramieniem i rozerwał kopertę.
Otwarta.
W środku są dwa zdjęcia. Na obu jest dziewczyna, za którą Raul dostał
czapę. Niech pan wyjmie to z lewej strony.
Gubernator wyjął odbitkę i zamarł. Dziewczyna na zdjęciu była naga,
leżała na plecach, rąk nie było widać, najwidoczniej spętano je z tyłu. W
ustach miała knebel z czerwonej przepaski na włosy, a na wysokości gardła
widać było długie ostrze noża. Przekrwionymi oczami patrzyła bezsilnie na
oprawcę. Twarz miała spuchniętą, całą w ranach. Bito ją bezlitośnie.
No i co? Widzisz, dobry człowieku?
Tak szepnął Harry drżącym głosem.
Strach w jej oczach jest prawdziwy, tego nie da się zagrać. Czasami
żałuję, że nie sfilmowałem tego na wideo, ale nieważne. Potrafię to sobie
odtworzyć w pamięci, jak na filmie. Bo to prawdziwy film pod tytułem
Poskromienie Vanessy" tak się nazywała. Lubię wiedzieć, jak się
nazywają, wtedy wszystko jest takie, wiesz, prawdziwe.
Ręka trzymająca fotografię zadrżała. Harry cały zaczął dygotać z
obrzydzenia i trwogi.
A teraz wyjmij drugie zdjęcie polecił głos.
Harry przymknął oczy i wziął głęboki oddech. W każdych
okolicznościach oglądanie tych zdjęć byłoby bolesnym przeżyciem, ale
świadomość, że to nie Raul Fernandez zabił, sprawiała jeszcze większy ból.
Gubernator zaczął sobie uświadamiać ogrom błędu, jaki popełnił, i ogarnęło
go poczucie obrzydzenia do samego siebie.
Mam dość.
Spójrz na następne. Zobaczysz, co ja potrafię zrobić nożem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]