[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przecież ona ma osiemnaście lat. Znam ją, bo jej rodzice
są moimi przyjaciółmi. Kiedy zorientowała się, co się dzieje, a
przed nią trudno coś ukryć, powiedziała:  Wujku Primo, trzeba
S
R
stworzyć pozory, a ja ci w tym pomogę". Więc przyszedłem tu z
nią uwieszoną u mojego ramienia, żeby zachować godność. Po-
tem jeszcze raz przyszła mi z pomocą, ale będzie szczęśliwa,
gdy wszystko się skończy i będzie mogła wrócić do chłopców w
swoim wieku.
Chyba nie nazywa cię wujkiem?
Przysięgam, że tak właśnie do mnie mówi. Wyrywało jej się to
przez cały wieczór, a ja gorączkowo przypominałem jej, że ma-
my udawać parę. Chodz, pójdziemy ją znalezć. Powiem jej, że
od tej chwili ma już wolne.
Znalezli Galinę, która tańczyła wtulona w Ruggiera. Była tak
nim zajęta, że dłuższą chwilę trwało, nim Primo zdołał przycią-
gnąć jej uwagę. Kiedy już na niego spojrzała, dał jej znak, pod-
nosząc kciuki. Galina uśmiechnęła się, pomachała mu, dotknęła
ręką złotego łańcucha na szyi, po czym otoczyła ramieniem szy-
ję Ruggiera i zupełnie zapomniała o wujku.
Co myślisz o tym łańcuchu? To prezent w podzięce za pomoc -
spytał Primo.
Bardzo ładny.
Poczekaj, aż zobaczysz, co kupię tobie.
W innej części domu Luke odnalazł spokój i butelkę dobrej whi-
sky. Kilka minut pózniej odszukała go tam Hope.
Widziałam, co się wydarzyło - powiedziała czule. -Cały czas to
planowałeś, prawda? Od początku wiedziałeś, że w końcu
Olimpia i Primo będą razem.
Tak... Wiesz, mamo, czasami trzeba zadać sobie pytanie, czy
gdy mężczyzna, który stara się o względy kobiety, zachowuje
się jak błazen, drugi mężczyzna ma prawo w to wkroczyć i... -
Przerwał, wzruszając ramionami.
S
R
Więc czemu tego nie zrobiłeś? - spytała.
Niewiele brakowało. Były noce, gdy stałem pod drzwiami jej
sypialni, zmagając się z sobą. Gorsza część mojej natury wal-
czyła bardzo mężnie...
Ale lepsza zawsze zwyciężała?
Niestety tak... - Westchnął ciężko. - To zresztą nie miałoby sen-
su. Primo jest jej pisany.
Więc odegrałeś rolę Kupidyna. Zawsze wiedziałam, że jesteś
naprawdę dobrym bratem.
Nie mów tego głośno - oburzył się. - Popsujesz mi opinię.
Hope roześmiała się.
- No dobrze, nikomu nic nie zdradzę, ale oboje znamy
prawdę i wiemy, że masz dobre serce. Serce brata.
Luke skrzywił się.
Szkoda tylko, że to się okazało właśnie wtedy, gdy chodziło o
nią.
Gdzieś na pewno jest kobieta dla ciebie. Zapomnisz o Olimpii.
Z pewnością... może za jakieś sto lat. A tymczasem chyba na
trochę wyjadę.
Daleko? - przeraziła się Hope.
Nie, tylko do Rzymu. Pewien człowiek jest mi winny sporo pie-
niędzy. Nie był w stanie ich zwrócić, więc przepisał na mnie
swoją posiadłość. Zdaje się, że zrobiłem kiepski interes, bo od
lat nie robiono tam żadnych remontów, a w dodatku ten facet
miał jeszcze jakieś kłopoty z prawnikiem. Mówi, że to wcielony
diabeł, co pewnie oznacza, że mnie też będzie próbowała stwa-
rzać problemy.
-Ona?
S
R
Signora Minerra Pepino. Już dostałem od niej dość przerażające
pismo.
To świetnie. Przynajmniej będziesz miał o czym myśleć. - Poca-
łowała go. - Jedz do Rzymu, synku, i wróć na wesele Prima.
Może przywieziesz stamtąd żonę?
Wątpię. Na razie ciesz się dwiema synowymi.
Bzdura. Chcę mieć sześć. A teraz wracaj na przyjęcie.
Wyszła z pokoju, nucąc pod nosem. Po chwili Luke poszedł za
nią, stanął w cieniu i przyglądał się zabawie. Justin z uszczęśli-
wioną miną na zazwyczaj poważnej twarzy tańczył ze swoją
żoną. Primo okrążał parkiet z Olimpią, oboje wyraznie szczę-
śliwi i pochłonięci sobą.
Luke spojrzał na Olimpię. Był pewien, że już całkiem o nim
zapomniała.
- No cóż, będę musiał być dobrym braciszkiem - mruknął do
siebie. - To kiedyś musiało się wydarzyć, tylko, na Boga, dla-
czego akurat teraz?
Jeszcze przez chwilę przyglądał się bratu i Olimpii, która wkrót-
ce miała zostać jego siostrą.
- Dlaczego teraz? - powtórzył cicho.
Wesele się skończyło. Cały dom już spał, poza parą, która sie-
działa w ogrodzie. Było ciemno, tylko księżyc świecił, a w ciszy
słychać było jedynie ich szept.
- Nie zamierzałem cię okłamywać - przysięgał Primo.
- Jednak w chwili, gdy cię poznałem, wiedziałem, że musisz być
moja. Przedtem żyłem bezpiecznie i spokojnie, ale przestało mi
na tym zależeć, gdy cię zobaczyłem. Nagle zapragnąłem posza-
leć, zrobić coś głupiego.
- No i zrobiłeś - powiedziała czule.
S
R
Chyba nie zamierzasz być gderliwą żoną?
Część mojej natury jest dość zrzędliwa. A reszta jeszcze nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl