[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Noelle zesztywniała.
Jeszcze chwileczkę szepnął z twarzą wtuloną
w jej włosy i delikatnie muskał jej plecy niepewną
ręką, mając nadzieję uspokoić zarówno ją, jak i sie-
bie. Serce waliło mu jak młotem, usta miał suche.
To niesłychane, myślał. Jak mógł do tego stopnia
82 Eileen Wilks
wyzbyć się elementarnej ostrożności! Każdy mógł
zajść go od tyłu i wbić nóż między żebra, a on
niczego by nie zauważył.
Widocznie przystosowuje się do życia w cywilu.
Co prawda normalnemu cywilowi całującemu pięk-
ną kobietę nie przyszłoby pewnie do głowy martwić
się o to, czy ktoś akurat w tym momencie nie
wymierzy mu ciosu w plecy.
Uspokój się, nic się nie stało wyszeptał
znowu, wciąż głaszcząc ją po plecach.
Ja mam się uspokoić? usłyszał jej cichy,
rozbawiony głosik.
Jeżeli chciałaś, żebym się rozsądnie zachowy-
wał, to nie trzeba było mnie prowokować.
Podniosła głowę. Miała rozszerzone zrenice, usta
nabrzmiałe od pocałunku.
Sama już nie wiem, co jest rozsądne, a co nie.
Delikatnie pocałowała go w usta. Zostań dziś
u mnie.
Aidenowi zakręciło się w głowie. Teraz? Już?
Dziś? O nieba! Do głowy by mu nie przyszło, nie
miałby odwagi... A tymczasem ona sama proponu-
je. On zaś... on chyba postradał zmysły, bo powie-
dział:
Wyjeżdżając wtedy, dwanaście lat temu, na-
prawdę nie miałem wyboru. Musiałem się zgodzić.
Potem, po skończonej misji, mogłem wrócić, ale nie
miałem odwagi.
Oczy Noelle pociemniały, stały się puste. Nadal
patrzyła na niego, ale jakby przestała go widzieć,
jakby odcięła się od niego, jeszcze zanim wyzwoliła
się z jego ramion i cofnęła na bezpieczną odległość.
Pamiętny taniec 83
Jej twarz, wciąż ku niemu zwrócona, była po-
zbawiona jakiegokolwiek wyrazu.
Nie chcesz wiedzieć, czego się bałem? Nie
musisz o nic pytać, sam ci wszystko wyjaśnię. Tylko
pozwól mi mówić.
Jej usta zacisnęły się. Wolno pokręciła głową,
odwróciła się i nieśpiesznym krokiem odeszła do
swego samochodu.
Stała w zalanej światłem księżyca kuchni z ocza-
mi wbitymi w automatyczną sekretarkę, z której
dobywało się męskie sapanie. Było pięć minut po
pierwszej nad ranem.
Telefon zadzwonił tuż po tym, gdy zdołała
wreszcie zasnąć. Wyrwana nagle ze snu, omal nie
podniosła słuchawki. Na szczęście w ostatniej
chwili uświadomiła sobie, że może poczekać, aż
odezwie się sekretarka. I dobrze zrobiła, niezależ-
nie od tego, czy do słuchawki dyszał Greg, czy
jego kuzyn.
Miała głupią pokusę, by podnieść słuchawkę
i powiedzieć draniowi, iż wie, co on knuje. I że
Aiden zrobi z nim porządek.
Krótkie stuknięcie. Facet odłożył słuchawkę. Szy-
bko mu się znudziło. Dyszenie do automatycznej
sekretarki jest chyba mało zabawnym zajęciem.
Zeszła do kuchni w cienkiej koszuli nocnej bez
rękawów. Czując chłód, zirytowana i całkowicie
rozbudzona, podeszła do okna nad zlewem. Ogród
był zalany srebrzystym światłem księżyca, prze-
dzierającym się między konarami wielkiego wiązu.
Na zewnątrz było jaśniej niż w domu.
84 Eileen Wilks
Jak mogła zrobić Aidenowi coś podobnego? Jemu
i sobie?
Skuliła się z zimna, pocierając okryte gęsią skórką
ramiona. Najpierw całowała się z nim, jakby zrezyg-
nowała z udawania dystansu. A potem zaprosiła go
do domu.
A nawet gorzej. Zaprosiła go do łóżka. Jakby
wprost powiedziała: ,,Nie potrafię dłużej udawać.
Nie mogę się bez ciebie obyć ani chwili dłużej . Nie
mógł tego inaczej zrozumieć.
Chciał mówić. Chciał wyjaśnić, dlaczego odszedł
i dlaczego nie wrócił. Przez dwanaście lat nie
odezwał się; nie zadzwonił, nie napisał. Wszystko,
co jej po nim zostało, to ten przeklęty list, w którym
zapewniał ją o swojej miłości.
Nie miał pojęcia, co oznacza to słowo.
Noelle odwróciła się gwałtownie, przeszła przez
kuchnię, stanęła, znów się odwróciła, walnęła pięś-
cią w ścianę. Z całej siły. Aż zabolało.
Niech to wszyscy diabli! Zapragnęła nagle pójść
do ogrodu wyrywać chwasty. Wyrywać chwasty
z korzeniami, a potem układać rządkiem, jak mart-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]