[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak by się wtedy zachowała? Stchórzyłaby? Czy zdołałaby zaspokoić mężczyznę, który miał do
czynienia z o wiele bar¬dziej doÅ›wiadczonymi kobietami? PrzypomniaÅ‚a so¬bie ten wieczór, gdy
siedziaÅ‚a z Francisem w biblio¬tece, a Nicholas przyszedÅ‚ tam za nimi. PragnÄ…Å‚ jej wtedy. A dzieÅ„,
kiedy dał jej klucz do sejfu? Teraz wiedziała, że obawiał się wtedy o własne życie.
Tyle wydarzeń, połączonych ze sobą niczym perły w naszyjniku.
Minęły cztery dni od wyjazdu Nicholasa, gdy przy-
jechaÅ‚ goniec z Londynu. PrzestraszyÅ‚a siÄ™, bo myÅ›la¬Å‚a, że Nicholas miaÅ‚ jakiÅ› wypadek, ale
okazaÅ‚o siÄ™, że przybysz miaÅ‚ dla niej dwa prezenty: srebrnÄ… grze¬chotkÄ™ dla dziecka oraz szczelnie
zapakowaną czerwoną różę - dla niej. Dołączony do niej bilecik %11 wierał tylko dwa słowa: "Na
odwagÄ™".
Panna Hurstman nie mogła odmówić sobie ci roll nej uszczypliwości: - Słyszałam o roziskrzonyrll
oczach, ale nie przypuszczałam, że to zjawisko w stępuje w przyrodzie.
Cztery dni pózniej pod dom zajechał powóz. W siadła z niego starsza, pulchna niewiasta.
- Dzień dobry, pani Delaney - przywitała siC(.
Niania lub pani Pitman, jeśli pani woli. Powiedziano mi, że pani mnie potrzebuje. Nie obraziłabym
si
Eleonora z miejsca polubiła staruszkę.
- Pani jest nianiÄ… Nicholasa ? - spytaÅ‚a. - MiÅ‚o mi pn¬niÄ… poznać. RzeczywiÅ›cie jest nam pani tutaj
potrzebn
mnie zaprowa¬dzić do dziecka.
ZaprowadziÅ‚a goÅ›cia na górÄ™, gdzie niania prze¬prowadziÅ‚a drobiazgowÄ… inspekcjÄ™ pokoju
dziecin¬nego. Bardzo pochlebnie wyrażaÅ‚a siÄ™ o lenny.
- lak na osobÄ™, która nie ma doÅ›wiadczenia, pora¬dziÅ‚aÅ› sobie znakomicie - pochwaliÅ‚a.
Spojrzała na Arabellę, która się obudziła i ssała teraz z upodobaniem swoją piąstkę.
- Zdrowe dziecko. Ma pogodne usposobienie, zu¬peÅ‚nie jak jej ojciec.
Pózniej, gdy siedziaÅ‚y przy filiżance herbaty, sta¬ruszka popatrzyÅ‚a mÄ…drymi, niebieskimi oczami
na EleonorÄ™ i powiedziaÅ‚a: - Panicz Nicky nie wyglÄ…¬daÅ‚ zbyt dobrze. Co mu dolega?
- A czy coś mu dolega? - odpowiedziała pytaniem Eleonora.
- Nie, zdrów jak zwykle, tylko jakiś taki markotny i umęczony do nas przyjechał. Nigdy go jeszcze
takiego nie widziaÅ‚am. Co innego jego brat. Zona mu¬si dbać o męża, moje dziecko. Nie
rozumiem, dlacze¬go pozwoliÅ‚aÅ›, aby w takim stanie wyruszyÅ‚ w kolej¬nÄ…, dÅ‚ugÄ… i mÄ™czÄ…cÄ… podróż.
Wystarczyło posłać mi wiadomość.
- ChciaÅ‚ siÄ™ zobaczyć z bratem - skÅ‚amaÅ‚a Eleono¬ra. - Poza tym wydawaÅ‚o mi siÄ™, że nic mu nie
jest.
Niania pokręciła głową z dezaprobatą. - Dobra żona powinna wiedzieć, a nie powinno jej się
wyda¬wać, że wie - wyjaÅ›niÅ‚a i już nieco Å‚agodniejszym to¬nem dodaÅ‚a: - Nie przejmuj siÄ™, moje
dziecko. Ty też nie byÅ‚aÅ› wtedy w najlepszej formie. Niektóre kobie¬ty po porodzie zachowujÄ… siÄ™
bardzo dziwnie. Ale te¬raz wszystko zapewne wróciÅ‚o do normy i kiedy Ni¬cholas przyjedzie,
zajmiesz się nim jak należy.
Eleonora potulnie obiecała, że zrobi wszystko, co w Jej mocy.
Stosunki z nianią układały się doskonale. Niania nie rywalizowała z Eleonorą o względy dziecka,
co mogło być spowodowane tym, że zajmowała się nim tymczasowo, i bardzo chętnie opowiadała o
bliznia¬kach. Eleonora mogÅ‚aby tego sÅ‚uchać godzinami.
- Zliczne z nich były dzieci - powiedziała któregoś dnia do zajętej karmieniem Eleonory. - Dwa
różne charaktery. Panicz Nicholas miaÅ‚ pogodne usposo¬bienie, ale gdy czegoÅ› chciaÅ‚, darÅ‚ siÄ™
wniebogłosy. J ego brat był spokojniejszy i cichutko popłakiwał. Od urodzenia przysługiwał mu
tytuÅ‚ lorda Blakelan¬da, ale pan kazaÅ‚ nam zwracać siÄ™ do chÅ‚opców po imieniu, bo nie chciaÅ‚
chyba wyróżniać żadnego z synów.
- Byli grzeczni?
- Jak to chłopcy. - Zaśmiała się. - Lubili łobuzować. Zwłaszcza panicz Nicky. Wplątywał siebie i
bra¬ta w różne kÅ‚opoty, ale trzeba mu przyznać, zazwyczaj potrafiÅ‚ z tych kÅ‚opotów wybrnąć.
Panicz Ki I chodził za bratem jak cień, a kiedy nudziły mu si\' wspólne psoty, zaszywał się z
książką lub ćwiczył gl\' na flecie. Nasz pan hrabia jest bardzo muzykalny. W Grattingley mamy
nawet małą orkiestrę. Kiedy nie ma gości, pan każe im czasami grać dla służby. Zlicznie grają. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl