[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiosnę. Gwałcicielem był mój cudowny hrabia... Zniłam dokładnie to samo, co on uczynił na
jawie. Sen był wiernym odbiciem rzeczywistości.
- Podły zbrodniarzu! - zawołałam. - Natychmiast złaz ze
mnie!
- Nie zejdę - śmiał się. - Chcę jeszcze raz.
Nie miałam rady. Był silny, a ja słabiutka. Zaczęłam pracować pośladkami i bez trudu
doprowadziłam jego i siebie do szczytu. I znowu, jak we śnie, przez rurkę, ze skórzanego
miecha, polał się likier...
- Nie zamierzałem cię przerazić - wyjaśnił po chwili całując mi piersi. - Gdy wszedłem do
sypialni, spałaś tak smacznie, że postanowiłem poczekać, aż się przebudzisz. Ale twoja
dziureczka nie dała mi spokoju. Wyglądała tak ładnie w promieniu słońca, który przenikał w jej
głąb, że stałem się zazdrosny o... słońce. Bo nikomu nie pozwalam tam przenikać. Nawet
słońcu, zrozumiano?
Powiedział to tak poetycznie, szczególnie o tym promieniu w dziurce, że musiałam
natychmiast go pocałować i powtórzyć z nim scenę przenikania w głąb...
Nie pozwalał tak nikomu przez dwa miesiące. Spał ze mną co najmniej sto razy, ale za
każdym razem, gdy wchodził we mnie, nie mogłam pojąć, na czym polega tajemnica jego
organu, która pozwala mu tak lekko wnikać w moją ciasną pochewkę, że nawet w czasie snu
nie czuję jak się wkrada do niej. Był to jedyny pod tym względem organ w całej mojej karierze.
Nie kochałam hrabiego S., ale szczerze go lubiłam. Więc długo za nim tęskniłam, gdy na
wezwanie ojca wyjechał do Irlandii. Pisywał listy, obiecywał, że prędko wróci, że zabierze mnie
nawet na stałe do Dublina, że żyć beze mnie nie może i temu podobne piękne słowa, jakie
lubią mężczyzni mówić kobietom zanim z nimi zrywają.
Wkrótce przestał pisać, a w kilka miesięcy pózniej opowiedziała mi jedna dziewczyna, która
miała klienta z Dublina, że hrabia S. ożenił się z hrabianką N. Nie mogłam mieć o to żalu do
niego. Bo czym dla niego byłam? Tylko płatną utrzymanką na dwa miesiące. Wcześniej czy
127
pózniej powinien był związać się na stałe z panną ze swoje] sfery. Promień słońca mógł już
znowu przenikać,ue tylko chciał. I nie tylko promień...
Po hrabi S. nie miałam już więcej nikogo stałego na... niestałe. Zamówienia listowne i osobiste
na wizyty - zaczęły się sypać jak skarby z legendarnego rogu obfitości. W dzień po wyjezdzie
hrabiego S. przespali się ze mną pułkownik gwardii konnej ( narzeczony Luizy)
171
się! Niech pani mu odpisze, że Fraulein Hiller jest również Niemką i - jak na jej upodobania -
jednorazowy stosunek powinien trwać nie dwie lecz cztery godziny brutto i to bez gwarancji,
co mogłoby zaszkodzić zdrowiu barona... Załatwiono odmownie i złożono do archiwum akt
płciowych! - Oferta von Kugelschwanza podzieliła los dwóch liścików. Zniknęła pod wejściem
do mojej bezdennej sztolni...
(Oczywiście baron nazywał się trochę inaczej, ale mam zwyczaj niepodawania nazwisk.
Dyskrecja - to pierwsze przykazanie naszej profesji. Ale właściwie powinien nazywać się
dokładnie, jak podaje...).
...Po sutym obiedzie i kąpieli poczułam się senna i smacznie usnęłam w mojej sypialni. Był
gorący dzień, więc położyłam się nago i tylko nakryłam się prześcieradłem. Lubiłam spać na
brzuchu i tak teraz leżałam.
Miałam straszny sen, że do pokoju wkrada się mój hrabia i podchodzi do łoża na czubkach
palców, zrzuca z siebie pantalony i bieliznę, kładzie mi się na plecach, wpycha swojego
słodkiego głuptaska pomiędzy moje wystawione w górę pośladki, i wślizguje się do środka,
gdzie staje się nagle - wyobrazcie sobie, moje panie wężem!
Pomyślcie sobie, jak byście się czuły, gdyby zamiast miłego narządu wsunięto wam
jadowitego węża, który wije się i kłuje żądłem żywe mięso tej nadzwyczaj uczulonej norki...
Okropność!
Już się miałam obudzić ze strachu, gdy raptem - o dziwo - wąż zamienił się w długą
elastyczną rurkę, połączoną ze skórzanym miechem, w jakim dawniej podróżni przechowywali
wino, i z rurki tryska mi gęsty, słodki, biały liker do wnętrza brzucha. Strach przemienił się w
bardzo przyjemne wstrząsające uczucie, a wina wlewało się tak dużo, że wypełniło mi cały
brzuch, zaczęło wypływać na zewnątrz i zmoczyło prześcieradło pode mną.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]