[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciocia Nieczujska wielce niespokojna, z drugiej Herma z poważniejszą niż
zwykle twarzyczką. Obie z dala pożegnawszy, Roman znalazł się w sieniach
cały pomieszany odprawą.
O, wiesz odezwała się Herma postępując ku przyjaciółce przyznaję, że
nie mogąc się oprzeć ciekawości, słuchałam pode drzwiami i powiem ci, że
nie tylko jego, ale i mnie przestraszyłaś swoim znalezieniem się. Ja bym tego
nie potrafiła. %7łal mi chłopca, bo wcale przyzwoicie i potulnie wygląda, a od-
pędziłaś go w sposób taki, że we mnie litość wzbudza. Lolu! co się tobie sta-
ło?
Z zarumienioną twarzą Lola wstała.
Cóżem miała zrobić? miałam mu się zalecać i ze strachu go sobie jed-
nać? Nigdy w świecie! co ma być, będzie, ale się nie ugnę.
Lepiej mu było odmówić! zawołała doda Nieczujska cóż on winien?
A cóżem ja winna? odparła Lola.
Skaranie Boże z tym stryjaszkiem na śmiertelnej pościeli. Jemu dobrze,
bo umrze i nie będzie świadkiem, jak to piwo pić będą, którego nawarzył, ale
my! my! zawołała ciocia Nieczujska za boki się biorąc.
Lola z dumą spojrzała na towarzyszki i szybko wyszła z pokoju. Nikt nie
dostrzegł, że łzy miała na powiekach...
Słowo cioci daję! zamknęła Herma ja się sama Loli zlękłam!
Gdy Roman wyszedł z pokoju, zaczynało już zmierzchać; ponieważ nie
spodziewał się wcale tak prędko być zmuszonym wyjeżdżać, koni zaprzężo-
nych nie znalazł, a usłużny Francois, rozpakowawszy toaletę całą i tłumoki,
urządziwszy pana pokój, sam poszedł wypalić cygaro u pisarza prowentowe-
42
go95. Trzeba więc było posyłać do stajni po konie, na folwark po służącego, a
samemu czekać w sieni lub zajść do naznaczonego mieszkania.
Położenie stawało się nadzwyczaj kłopotliwe, nadchodziła pora herbaty,
nie być na nią nawet dla ceremonii zaproszonym, Roman pojąć tego nie
mógł. Z dobrą jednak fantazją poszedł na górę, a w kwadrans zjawił się za-
animowany96 improwizowanym ponczykiem97 Francois.
Wiesz, że hrabia chory, muszę pospieszać z powrotem, mam ważne pole-
cenia, konie zaprzęgać, jedziemy natychmiast.
Francois zrazu pojąć nie mógł tak nagłej zmiany rozporządzeń, tym niedo-
godniejszej dla niego, iż pisarz miał bardzo przyjemną siostrę, z którą zamie-
rzał wieczór przepędzić.
Natychmiast wszakże oswajając się z położeniem, pomyślał o przebraniu
pana na drogę, gdyż we fraku i cylindrze sama przyzwoitość jechać nie po-
zwalała, nie licząc tego, iż to było zbyt niewygodnym.
Kagańca nie mamy! noc ciemna choć oczy wykol rzekł Francois a nie
mogę zaręczyć, czy i furman nie jest trochę pod datą98.
A już, bądz co bądz, jechać trzeba! westchnął Roman.
W tej chwili przyszło mu na myśl, że po drodze miał Bończę niedaleko i że
do niego mógł zajechać, tłomacząc bardzo naturalnie swój wyjazd pod noc z
domu panny niewłaściwością przenocowania.
Być może, iż do dnia przestoimy w Odryszowie rzekł do sługi mam
jeszcze do pomówienia z panem Cherubinem.
Francois, który pakował już, nic nie śmiał odpowiedzieć, ale pojął, że wy-
jazd był przymuszony i że to nie było najlepszą wróżbą dla projektu pana, o
którym w Pruhowie wszyscy wiedzieli. Tknęło go to, że tak hrabiego jakaś
baronówna śmiała lekko traktować, i zabrał się gorąco do przyśpieszenia
wyjazdu.
Nieczujska tymczasem, która zrozumiała kłopotliwe położenie Romana i
rada była coś na to zaradzić, poszła jeszcze za Lolą, aby jej przedstawić, że
tak pod noc wypędzić kogoś z domu było nielitościwym. Pomagała jej Herma,
ale we dwie nie potrafiły przemóc panny Loli.
Ja szczęśliwa jestem, żem się go pozbyła odpowiedziała a wy chcecie,
abym siebie sama potępiła, prosząc go, żeby, odprawiony, zatrzymał się. To
by dopiero było pięknie. Jak gdybym nie wiedziała, co robię. Dowiodłabym
słabości charakteru i byłabym w jego oczach zabitą na wieki... niech sobie
jedzie. Za nic w świecie tego, com zrobiła, nie odwołam.
Herma patrzała na nią z podziwieniem, ciocia poruszała głową znacząco;
tymczasem konie zaszły pod ganek, tłumoki znoszono co prędzej i hrabia
Roman w podróżnym stroju zbiegł ze wschodów.
95
p i s a r z p r o w e n t o w y - urzędnik prywatny, oficjalista prowadzą-
cy kontrolę dochodów majątku ziemskiego
96
z a a n i m o w a n y (łac.) - ożywiony, pobudzony, zagrzany
97
p o n c z (ang.) - gorący napój przyrządzony z alkoholu (np. araku), wo-
dy, cukru, soku cytrynowego i korzeni
98
p o d d a t ą - podchmielony
43
W sieniach niby przypadkowo spotkała się z nim ciocia, której o to szło
wielce, aby, gdy już małżeństwo zdawało się nieuchronnym, za wczesnych
zadatków do kwasu i niechęci nie było.
Roman znał ją dawniej, a jako starsza i rubaszna kobiecina, pozwalała so-
bie z nim być poufałą.
Czekaj no odezwała się odprowadzając go na stronę. Jedziesz pewnie
gniewny, a tu się nie ma ani czego, ani za co komosić99. Baronówna była w
przykrym położeniu, toć rozumiesz, tam stryj czeka chory... dalipan, że i so-
bie, i wam oszczędziła nudnego wieczora, i tak lepiej.
Ale ja też to samo znajduję rzekł zawsze nadzwyczaj grzeczny Roman.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]