[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowały się spiralne, żelazne schody. Kiedy je pokonaliśmy, znalezliśmy się w sze-
rokim korytarzu łagodnie biegnącym pod górę. Oświetlały go lampy, a drzwi, któ-
re mijaliśmy, były już ozdobne. Zciany nie. I nadal były czarne.
W końcu nie wytrzymałem:
 Nie ma prostszego sposobu, by dostać się do celu?
 Jest. Porwać cię.
Zatrzymał się przed dużymi drewnianymi drzwiami ozdobionymi płaskorzez-
bą przedstawiającą gotowego do skoku dzura. Pchnął je i otworzyły się bezsze-
lestnie.
Komnata, do której prowadziły, miała co najmniej trzydzieści stóp długości
i podobną szerokość. Oświetlały ją świece i lampy. Meble wyglądały na funk-
cjonalne i wygodne, co nie zdarza się często. Naturalnie wszystkie wykonano
z czarnego drewna i czarnej skóry.
Powstrzymałem się od komentarza.
Płomienie świec migotały, choć nie czułem przeciągu, rzucając tańczące cie-
nie, toteż dopiero po paru sekundach zauważyłem, że w jednym z foteli ktoś sie-
dzi.
Przez długą chwilę nikt się nie poruszył, a ja przyglądałem się siedzącej.
Była szczupła, twarz miała gładką, o ostrych rysach, otoczoną czarnymi, pro-
stymi włosami. Być może Dragaerianin miałby inne odczucia  może wydałaby
mu się pociągająca albo odpychająca  nie wiem. Była blada, nawet jak na Dra-
gaeriankę. Jej karnacja ostro kontrastowała z otoczeniem i ze strojem, jako że
naturalnie ubrana była na czarno. Od mankietów po stójkę kołnierzyka czerń.
Zaczynałem mieć serdecznie dość tego kolorku.
Na piersiach, na cienkim złotym łańcuszku miała zawieszony imponujący ru-
bin. Dłonie o długich palcach wydawały się jeszcze dłuższe, gdyż paznokcie mia-
ła spiłowane w szpic. Na środkowym palcu lewej ręki nosiła pierścień z całkiem
32
sporym szmaragdem. Przyglądała mi się głębokimi oczyma, równocześnie stary-
mi i bystrymi.
Wstała i dostrzegłem przy jej lewym boku błysk błękitu  wysadzaną klejno-
tami rękojeść długiego sztyletu. Poczułem jego głód  był przynajmniej równie
potężny jak miecz Morrolana. Sztylet zniknął przysłonięty połą peleryny. Otuliła
się nią i na tle czerni widać było teraz jedynie jej twarz z błyszczącymi niczym
u wilka oczyma.
Sądzę, że chciała, żebym się poczuł jak w domu, gdyż w komnacie pojaśniało.
Dzięki temu dostrzegłem o parę kroków przed sobą leżące na podłodze ciało Qu-
iona. Leżał na piersiach i miał poderżnięte gardło. Krew była prawie niewidoczna
na czarnym dywanie.
 Witam  powiedziała głosem dzwięcznym jak szkło i miękkim jak jedwab.
 Jestem Sethra.
Cholera!
* * *
Wśród specyficznych ludzkich zwyczajów jest jeden dotyczący rocznicy uro-
dzin. Jest to okazja do świętowania dla solenizanta zamiast uczczenia i podzięko-
wania tym, dzięki którym pojawił się na tym świecie.
Swoje dziesiąte urodziny spędziłem z dziadkiem, głównie obserwując go przy
pracy. Sprawiło mi to dużą radość, podobnie jak zadawanie mu pytań, gdy tylko
w sklepie nie było klientów. Dowiedziałem się na przykład, że istnieją trzy rodzaje
eliksirów miłosnych i że każdy zawiera zioła, które lepiej jest samemu wyhodo-
wać, niż kupić. Jakich ziół najlepiej używać do określonych rodzajów czarów, czy
dlaczego należy się upewnić przed rozpoczęciem zaklęcia, że w pobliżu nie ma
luster, czy innych odbijających powierzchni. Albo też jak skutecznie leczyć skur-
cze i bóle głowy oraz zapobiegać zakażeniom. Dziadek wytłumaczył mi także,
gdzie szukać ksiąg zawierających czary i jak w najogólniejszy sposób odróżniać
cenne czary od bzdur i nonsensów.
Kiedy zamknął sklepik, przenieśliśmy się do jego mieszkania i usiedliśmy na
wygodnych fotelach naprzeciwko siebie. Ambrus wskoczył mu na ramię i zaczął
mruczeć.
 Popatrz na mnie  powiedział dziadek.
Zrobiłem, co kazał, nieco zaskoczony. Dziadek zaś mówił dalej.
 Usiądz wygodnie i udaj, że robisz się ciężki, dobrze? Czujesz, że jesteś
ciężki i zapadasz się w fotel. . . Teraz patrz na moją twarz i myśl o mnie. . . za-
mknij oczy i spróbuj mnie zobaczyć, nie otwierając ich. Możesz to zrobić? Czu-
33
jesz ciepło?. . . Nie mów nic. Czujesz, jakbyś unosił się na wodzie i było ci cie-
pło. . . Pomyśl o moim głosie, o tym, jak wypełnia on twoją głowę. Posłuchaj, jak
mój głos w niej dzwięczy. . . nie słuchaj niczego więcej, mój głos jest wszystkim.
Teraz powiedz mi, ile masz lat?
Zaskoczył mnie trochę, no bo wyglądało na to, iż sądził, że usnąłem. Spróbo-
wałem mu odpowiedzieć i zdziwiłem się, że wymagało to tyle wysiłku. W końcu
powiedziałem:
 Dziesięć.
I otworzyłem oczy.
Dziadek uśmiechał się i nic nie mówił. Nie musiał. Już zaczynając mówić,
zrozumiałem, że było to pierwsze od dłuższej chwili wypowiedziane na głos sło-
wo w salonie.
* * *
Ostrożnie przekroczyłem trupa. Ostrożnie, gdyż potknąć się, czy pośliznąć by- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl