[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że z braku postępów nie widzi możliwości przeniesienia jej
do bardziej zaawansowanej grupy i skreśla ją z listy
uczestników kursu.
W pierwszej chwili zrobiło jej się przykro, potem się
wściekła i pomyślała o skasowaniu zuchwalca. Zważywszy
jego umiejętności, na wszelki wypadek zachodząc go od
tyłu.
Przypomniała jednak sobie, że słynie on z
ekscentryczności, w końcu wzruszyła więc ramionami i
zapomniała o sprawie.
Następnie przyszło pismo z Urzędu Imigracyjnego
Trimalchiona IV. Ktoś interesował się statusem Groka i
chciał wiedzieć, czy obcy ma komplet wymaganych
prawem dokumentów.
Przedstawili je, ale nie otrzymali odpowiedzi, co
sugerowało zamknięcie sprawy, chociaż Grok poczuł się po
tym wszystkim częściowo nielegalnym imigrantem i wcale
nie wydało mu się to zabawne. Podobnego zdania była
Jasmine, zwłaszcza gdy odkryła, że nękanie przez Urząd
Imigracyjny było sprawdzoną tutejszą metodą pozbywania
się z planety różnych wyżej postawionych, ale szemranych
postaci.
Kolejny problem nie był ani trochę zabawny.
61
Alliance Credit, w którym Star Risk od początku miało
konto, zgłosił bliżej niesprecyzowane zastrzeżenia wobec
sposobu, w jaki firma dysponowała swoimi pieniędzmi, i
 poprosił , aby zmieniła bank.
Nie doczekali się żadnych dalszych wyjaśnień.
Klnąc pod nosem, Jasmine znalazła nowe miejsce
dla ich pieniędzy.
Zaraz potem wybuchła jeszcze jedna bomba.
Ubezpieczyciel firmy zerwał umowę, która obejmowała
także opiekę medyczną członków zespołu, tłumacząc się,
że  w tych trudnych czasach musimy szczególnie starannie
dobierać naszych klientów .
M chel wzięła King na kilka głębszych. Jasmine
wyznała, że czuje się, jakby uwziął się na nią ktoś
niewidzialny. Riss nie umiała pocieszyć jej inaczej, jak
tylko stawiając następną kolejkę.
Potem firma podłapała prosty kontrakt:
zorganizowanie ekipy doradców od szkolenia wojskowego.
Trzeba było znalezć tylko właściwych ludzi, a tacy trafiali
się nawet wśród najemników, i przygotować program
szkolenia. No i kontrolować, czy wszystko idzie dobrze, ale
nie częściej niż dwa razy do roku.
Zwykle takie kontrakty nie były nawet warte
wzmianki i wystarczały jak raz na czynsz.
Goodnight skontaktował się z Halem Mafferem,
który był od dawna ich zaufanym pośrednikiem,
powiedział, czego mu trzeba, i przeszedł do innych spraw.
Maffer odezwał się już następnego dnia i przekazał z
niepokojem, że trzy z czterech zespołów, do których się
zwrócił, nie chcą pracować dla Star Risk, które podobno
jest na równi pochyłej i przestało płacić podwykonawcom.
Goodnighta szlag trafił. Wszyscy wiedzieli, jaka w
62
tej branży jest konkurencja i ile złego może narobić byle
plotka o złych notowaniach firmy.
Maffer powiedział, że poczeka.
Chas zaczął sprawdzać pogłoski i ustalił, że ktoś
rzeczywiście rozpuszcza informacje, jakoby Star Risk
rozmieniło swoją dobrą reputację na drobne i staczało się w
szybkim tempie.
Nikt nie wiedział, skąd wzięły się te sensacje, ale
 wszyscy o tym słyszeli.
Ostatecznie Goodnight zdołał zebrać ekipę
potrzebną do wywiązania się z kontaktu, ale wymagało to
wiele zachodu, zwłaszcza że obecnie musieli korzystać z
usług podrzędnego banku. Przez to wszystko robota
okazała się ledwie opłacalna.
W tej sytuacji Goodnight skierował się do pierwszej
z brzegu knajpy, aby trochę w niej ochłonąć.
Kolejnym celem był Freddie.
Do siedziby firmy zakołatała pewna hoża dziewoja,
która przedstawiła się jako wolny dziennikarz szykujący
materiał na temat firmy Star Risk jako rzadkiego w tej
branży rzetelnego usługodawcy. M chel starała się
przekonać Freddiego, aby ją odprawił. Uważał, że
dziennikarze to utrapienie i zapowiedz poważnych
kłopotów.
Von Baldur otoczył jednak ciekawską wszelką
możliwą opieką. Powiedział przy tym, że trzeba wierzyć w
ludzi i że nie wyczuwa w tej osobie żadnych złych intencji.
Jego opieka rozciągnęła się zapewne także na czas
prywatny i rozstanie przebiegło wśród przyjaznych
uśmiechów.
Dwa tygodnie pózniej uśmiechy zniknęły. Na
pierwszej stronie jednego z najbardziej popularnych
63
tabloidów sojuszu pojawił się nagłówek:
PRZESTPCZA KLIKA NAJEMNIKÓW OSKAR%7Å‚ONA O
ZBRODNIE WOJENNE
Poniżej zaś:
Agencja Star Risk wplątana w masakry ludności
cywilnej.
W samym tekście nie było nic na ten temat.
Obfitował za to w znane od lat opowieści o różnych, nie
nazwanych z imienia najemnikach, którzy byli winni
ohydnych zbrodni.
W ten sposób Star Risk znalazło się nagle na
cenzurowanym, chociaż większość wymienionych zbrodni
popełniono na długo przed powstaniem firmy.
 Wspaniale  mruknÄ…Å‚ Freddie.
 Istotnie  odparła Riss, powstrzymując się od
wymówek.  Ale wiesz, mogę zabrać cię do tej knajpy, w
której ostatnio koczuje Chas.
Miała także nadzieję, że Freddie przestanie się
przechwalać, jak to świetnie zna się na ludziach.
 Głowa do góry  powiedziała jakiś czas pózniej
obu kompanom.  Teraz może być już tylko lepiej.
Lepiej jednak nie było. Wręcz odwrotnie.
Nie trwało długo, a w firmie zjawiła się policja
podatkowa. W normalnych czasach nie było to nic godnego
uwagi. Mieszkańcy Trimalchiona IV rzadko dopuszczali
się oszustw podatkowych, przez co miejscowa komórka
śledcza izby skarbowej była nieliczna i mało dokuczliwa.
Jednak tym razem nie poszło łatwo, zwłaszcza że
64
równocześnie zjawiła się też ekipa  kontroli
przeciwpożarowej . Wystarczyło tego, żeby Jasmine
dołączyła do grona fanów knajpy Chasa.
Grok przystał do nich z przyczyn towarzyskich,
zasmakowawszy w ziemskim koniaku.
Gdy i Chas zjawił się w knajpie, oznajmił, że idąc
tutaj miał ogon. Co gorsza, wokół lokalu dostrzegł jeszcze
kilka podejrzanie węszących typów. Pewnie czekali, aż
zespół będzie stąd wychodzić.
 Z całą pewnością nie popełniłem ostatnio żadnej
niegodziwości, a to, że mogę wymówić to słowo,
jednoznacznie świadczy, że nie przesadzam także z dżinem
 powiedział.  Niemniej ten ogon skłonił mnie do
zrewidowania podejścia do życia.  Wychylił trunek i
spojrzał na pozostałych.  Wiecie, kto za tym stoi.
 Oczywiście Cerberus Systems  odezwał się Grok,
zanim ktokolwiek inny zdołał zareagować. Nikt nie miał
jednak cienia wątpliwości, że obcy futrzak trafił w sedno.
 No to przepięknie  powiedziała Riss.  Ilu oni
mają ludzi? Pięć tysięcy?
 Dwa razy tyle  rzuciła King, która trzymała rękę
na pulsie.
 Nie chcę nawet myśleć, ilu więcej dla nich
pracuje, ile mają statków i ile forsy  ciągnęła Riss.  Co
więc z tym zrobimy?
Na dłuższą chwilę zapadła cisza.
 Może znudzi im się ta umoralniająca działalność?
 odezwał się w końcu Chas.
Jasmine prychnęła niedowierzająco.
 Wszystko, co możemy zrobić, to przeczekać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl