[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiedzieć.
- Odchodzisz dziś wieczorem?
- Czy to nie to, co ustaliliśmy?
Helena zauważyła to staranne dobranie słów. Było to do niej. Zorientowała się, że nie
zaszkodzi być uprzejmym przez kilka minut. Wiele razem przeszli. I nadal była go ciekawa.
Ciekawa tego wszystkiego.
- Chcesz wypić kieliszek wina na drogę?
Przeszli do kuchni. Podniósł butelkę wina a ona podała mu korkociąg, jakby była to
najbardziej naturalna rzecz na świecie jaką razem robili w kuchni.
- Chcę ci podziękował za śniadanie tego ranka. To słodkie. Nie pomyślałabym, że jesteś
zainteresowany gotowaniem. To znaczy, nie sądzę żeby wampiry jadły. Ale sądzę, że to
jeden z tych mitów.
- Nie, w rzeczywistości to masz rację. Nie znam żadnego innego wampira, który by
gotował. To całkiem bez sensu - Alex zaśmiał się.
- Więc dlaczego to robisz?
- Ponieważ zawsze lubiłem ludzi - wykręcił korek.- Lubiłem świat ludzi. Wystarczająco
często pragnąłem być człowiekiem.
Może to jego matka powiązała go z człowiekiem.
Wzięła od niego butelkę i w zamian podała mu kieliszek Pinto Noir.
- Dlaczego?
- Dlaczego? Nie wiem. Sądzę, że dlatego bo jestem ciekaw co dzieje się w ciągu dnia.
Chcę wiedzieć jak to jest pływać w czystym, niebieskim Morzu Karaibskim. Chcę zobaczyć
Wielki Kanion w prawdziwym życiu. Chcę obserwować pracę pszczół. No i jest jeszcze
sprawa jedzenia. Nie możemy jeść stałego pokarmu, a ja zawsze byłem ciekaw różnych
smaków i kształtów jakimi wy, ludzie się cieszycie.
- Każda krew smakuje tak samo?
- Nie - sam pomysł wydawał się go zaskoczyć.- Wcale nie. %7ładne wino nie smakuje tak
samo. To tylko krew, ale każdy człowiek jest wyjątkowy. I smak każdej osoby zmienia się w
zależności od różnego rodzaju rzeczy. Wiem. Dieta. Stres. Kobieta smakuje inaczej w
różnych częściach swojego cyklu.
Oh, doprawdy.
- Więc miałeś wielu ludzi. Niektórych dobrze znałeś.
Odłożył swój kieliszek wina i spojrzał jej w oczy.
- Nie mogę policzyć od ilu osób karmiłem się w trakcie swojego życia, ale odkąd stałem się
dorosły większość z nich była kobietami, oraz większość z nich były moimi kochankami.
Wolę pożywiać się podczas uprawiania miłość.
Helena szybko przekalkulowała. Powiedział tej pierwszej nocy, że je raz w ciągu dnia.
Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Nie mógł się żywić od jednej kochanki zbyt często, żeby
nie wpędzić ją w anemię. Jak często można oddawać krew? Doszła do wniosku, że
nie więcej jak raz w tygodniu. Miał setki kochanek.
Musiała mieć przerażony wyraz twarzy, bo szybko dodał:
- Moja skład chemiczny jest radykalnie inny niż twój. Nie mogę zarazić się żadną ludzką
chorobą albo ją przekazać. Nie mogę też zapłodnić człowieka.
Jakby było w porządku bycie ogromną, męską dziwką. Spięła ramiona.
- Przez te lata musiałeś mieć sporo wyrozumiałych dziewczyn.
- Nigdy nie byłem w monogamicznym związku - rozszerzył oczy z frustracji na nią.- Nie
patrz tak na mnie. Nie jestem skończonym psem. Owszem, niektóre z mych darczyńców
są na jedną noc, ale większość to moje koleżanki.
- Koleżanki, które ssiesz.
- Koleżanki, które ssałem przez lata.
- Ale nigdy nie zaoferowałeś którejś jakichś zobowiązań, nigdy nie próbowałeś przejść do
następnego poziomu?
- Nigdy nie chciałem. Czekałem.
- Dla...?
Opierając się na ladzie, zawirował winem w kieliszku.
- Nie każdy dostaje sen. Sądzę, że niektórzy z nas, mają iść przez życie bez
przeznaczonego partnera. Na przykład Mikhail nie miał jeszcze swojego. Być może nigdy
nie będzie miał. Ale odkąd byłem dzieckiem, wiedziałem że gdzieś tam moja narzeczona
na mnie czeka. Może była wampirem, może człowiekiem. Może żyła w Nepalu, może na
dole bloku. Za każdym razem gdy spotkałem jakąś kobietę, zadawałem sobie pytanie czy
to ta jedna? Odpowiedz zawsze brzmiała nie. I nigdy się nie ustatkowałem.
Helena przetarła gęsią skórkę na ramionach. Z pewnością mógł odczytać z niej jej reakcje, ale
zawsze były mylne. Nie wiedziała czy powód był szlachetny i romantyczny czy też
była to zaawansowana forma fobi wobec zobowiązań.
- Kiedy podszedłeś do moich drzwi...?
- Wiedziałem. Nawet jeśli Ma nie dałaby mi twojego imienia. Widziałbym. Tak samo jakbym
wiedział, gdyby pociąg towarowy po mnie przejechał.
- Dlaczego ja nie wiem?
- Nie wiesz?
- Nie wiem. To bardziej jakbyś mnie zahipnotyzował czy coś takiego.
- Nie zrobiłem tego. Nigdy bym tego nie zrobił. Nie z tobą - gdy tak mówił, ciemny kolor wkradł
się na jego kości policzkowe.- Nie żebym był kuszony.
- Ale przyszedłeś tutaj szukając miłości? Skąd możesz to wiedzieć, gdy to znalazłeś? Oh
Alex. Miłość nie jest gromem z jasnego nieba. Wymaga ona praktyki, zaangażowania,
pracy. A kiedy już wszystko się powie, nie jest już nic warta.
- Nie myślisz tak.
- Myślę.
Twarz Heleny była niewzruszona i ponura jak u sędziego. Alex chciał wyrwać Jeffowi
płuca. Wypił resztkę swoje wina, ukrywając swoje warknięcie za kieliszkiem, jakby
plątanina złych wspomnień Heleny była nad nim prana.
Nadszedł czas, aby zakończyć gadkę o związkach. Nie sądził, żeby było trzeba się nad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]