[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Skończyłeś z nią? - zapytał Jona. - Musisz z tą dziewczyną skończyć. Przez nią wielu
ludzi może ucierpieć.
Salvatore odwrócił się i odszedł. Jona próbował przyspieszyć kroku, by go dogonić,
lecz złodziej był już daleko. Przez chwilę obaj biegli.
Wreszcie Jona zwolnił. Nie miał już nic więcej do powiedzenia ani do zrobienia.
Salvatore pobiegł dalej sam.
Tak pewnie wyglądało niemal całe jego życie.
§
Cieśla sceptycznie uniósł brew i pokręcił głową.
- Jesteś pewien, że to wystarczy? - zapytał. - Bardzo, ale to bardzo delikatnie do tego
podszedłeś. Zawsze wydawało mi się, że masz ciężką rękę, a tu proszę.
- Salvatore nie wróci.
- Ona wciąż ma... to coś?
- Została z tym sama. Salvatore już jej tego nie odbierze.
Cieśla pokręcił głową.
- Za dużo czasu ci to zajęło. No to zjeżdżaj. Mam nadzieję, że problem nie wróci i nie
będę musiał zleceniodawcom powiedzieć, co zrobiłeś. Radzę ci mieć oko na tego gościa. yle
skończysz, jak nie zmądrzejesz. Wkrótce wrócisz do krwawej roboty, koniec z delikatnymi
sprawami, założę się.
Jona czekał.
- Czego chcesz? - Cieśla sięgnął po młotek. - Lepiej, żebyś nic nie chciał.
- Chcę wiedzieć, jak się nazywasz. Chcę wiedzieć, po co to wszystko. Czemu to robię?
Nie rozumiem. %7ładen z tych ludzi nie wydaje się nikim ważnym, a nic, co dla was robię, nie
ma sensu.
Cieśla odłożył młotek. Uśmiechnął się.
- Myślałem, że poprosisz o kasę. Zabieraj się stąd, demonie. Nie pytaj. Miej na oku
swojego gościa. Uważaj na niego.
Następnego ranka Jona zjawił się za wcześnie na musztrę z ludzmi króla. Usiadł przy
pisarczykach i sierżancie z nocnej zmiany. W oczekiwaniu na swoją załogę pomógł im
odkroić ze stołów zaschnięty wosk pozostały po kapiących świecach.
W końcu pojawił się sierżant Calipari, targając tonę papierów. Położył je na stole i
zaczął przeglądać.
- Coś wcześnie dziś jesteś. Nie byłeś wczoraj z chłopcami na mieście, prawda?
- Moja mama potrzebowała pomocy - wytłumaczył Jona. - A ty byłeś?
- Zaraz po pracy poszedłem prosto do domu. Napisałem list do Franki i położyłem się
spać.
Jakże Jona zazdrościł sierżantowi przespanych nocy. O ile lepsze to niż zabijać i czaić
siÄ™ w mroku!
Hamak w ciemnym pokoju, kołyszący się z lekka, dziewczyna w oknie, listy do kobiety
z obrzeży miasta - wszystko to były dla Jony zagadki. Potakiwał, niby to ze zrozumieniem, i
próbował przypomnieć sobie, zanim się odezwie, co ludzie mówili w takich sytuacjach, ale
tak naprawdę nie wiedział, o czym mowa. Robił, co mu kazano. Zawsze będzie posłuszny.
Bolała go głowa na samą myśl, co Salvatore mógł robić właśnie w tej chwili, co działo się z
Aggie w klasztorze i czy siostry odkryły demonową skazę lub magię tam, gdzie dziewczyna
ukryła koszyk z psem Sabachthaniego.
Rozdział X
Kiedy ostatni raz robiłaś coś... no wiesz, ze spraw Senta? Wczoraj. Udało mi się
wprowadzić w czarośnienie. Widzimy prawdy ukryte za ludzkimi losami. Tak jak sny są
prawdziwe w tym, co mówią, lecz nigdy w tym, jak mówią. Przepraszam, ty chyba nic o tym
nie wiesz. To jak śnienie. Coś między jawą a snem. Prawdziwe, choć nieprawdziwe. Trudno
to wyjaśnić bez przywołania koanu.
Którego?
Jakie masz ręce, zanim się urodzisz?
Nie rozumiem.
Ręce czynią z ciebie człowieka, Jona. Kim jesteś bez nich?
Nie wiem. A co to ma niby znaczyć?
To czarośnienie. Jeden z koanów ujawniających prawdy tego świata. Medytowałam nad
nim, a potem poszłam się przejść, szukając dowodów, że działa. Weszłam do sklepu
mięsnego i poprosiłam rzeznika o najlepszą kiełbasę, jaką ma w ofercie. Podał mi tę, którą
miał najbliżej ręki. Zapytałam, skąd wie, która kiełbasa jest najlepsza. Odpowiedział, że
wszystkie jego kiełbasy są świetne. Potem zobaczyłam, jak prowadzi podobną rozmowę ze
swoimi synami, o tym, który z nich jest najlepszy, a pózniej zobaczyłam, jak jego synowie
prowadzą podobną rozmowę ze swoimi synami, i tak dalej, wprzód i wstecz w czasie przez
tysiąc pokoleń.
Medytujesz teraz nade mnÄ…?
Och, w ogóle nie umiem się skupić, gdy jestem nago.
§
Lęk powszednieje. Przyzwyczajasz się jak do chodzenia z kulawym. Dostosowujesz się.
Ja się dostosowałam do mojego brata.
Rachel jeszcze raz sprawdziła ubranie, czy nie ma dziur. Ponownie zawiązała rzemienie
przy rękawach. Zbyt łatwo było nie zauważyć wystającej łuski, czarnej i lśniącej jak ciemna
moneta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl