[ Pobierz całość w formacie PDF ]

profesora - wykładowcy na MIT. Jako człowiek całkowicie oddany pracy na uczelni rzadko
bywał w domu. To pogorszyło relacje między jej rodzicami. Podejrzenia przerodziły się w
awantury. Matka była święcie przekonana, że ma kochankę.
Kłótnie jeszcze bardziej oddaliły ojca od domu. Małżeństwo się rozpadało. Matka wpadła w
alkoholizm. Gdy Elizabeth miała szesnaście lat, matka upiła się i wjechała rodzinnym SUV-em
do Charles River. Nigdy nie udało się ustalić, czy był to wypadek, czy samobójstwo.
Elizabeth wiedziała jednak, kogo można było winić za tę tragedię.
Od tego dnia rzadko odzywała się do ojca. Każde z nich żyło we własnym świecie. A teraz
już ojca nie było. Na zawsze. Nie potrafiła jednak pozbyć się złości, którą do niego czuła. Nawet
jego śmierć była tajemnicza.
- Czy uważacie, że praca dla Jasonów mogła mieć jakikolwiek związek z jego śmiercią? -
zapytała w końcu.
Pointer pokręcił głową.
- Trudno powiedzieć. Jesteśmy dopiero na początku śledztwa. Ale dowiedziałem się, że pani
ojciec zajmował się tajnym projektem wojskowym. Był to projekt...
- Gwiezdne Wrota - dokończyła Elizabeth. Poczuła satysfakcję, gdy zobaczyła zdziwienie w
oczach swojego rozmówcy.
Kowalski wyprostował się przy kominku.
- Hej, widziałem film o tym... jacyś kosmici i takie tam...
- Nie, Joe. To nie te Gwiezdne Wrota - odparła. - I niech się pan nie martwi, panie Crowe.
Mój ojciec nie zdradził żadnej tajemnicy państwowej. Słyszałam tylko, jak kilka razy wspomniał
samą nazwę projektu. Jakieś dziesięć lat pózniej, dzięki Ustawie o Wolności Informacji,
przeczytałam odtajniony raport CIA.
- O co chodziło w tym projekcie? - zapytał Gray. Painter wskazał głową na stertę
dokumentów leżących na stoliku.
- Tam są wszystkie szczegóły, aż do czasów zimnej wojny. Projekt był oficjalnie
nadzorowany przez drugą co do wielkości w kraju organizację naukowców: Instytut Badawczy
Stanforda, który miał docelowo wspomóc tworzenie tajnych technologii. Ale w tysiąc
dziewięćset siedemdziesiątym trzecim roku CIA zleciła instytutowi zbadanie możliwości
wykorzystania parapsychologii do wspomagania działań wywiadowczych.
- Parapsychologii? - Gray uniósł brwi ze zdziwienia. Painter skinął głową.
- Telepatia, telekineza... ale najbardziej koncentrowali się na zdolności do zdalnej obserwacji,
wykorzystywali jasnowidzów do szpiegowania obiektów i działań z dużych odległości. Coś w
rodzaju telepatii na odległość.
- Psychiczni szpiedzy - rzucił Kowalski z końca sali.
- To może wydawać się kompletnie szalone, ale trzeba pamiętać, że w czasach
najczarniejszych dni zimnej wojny każde osiągnięcie radzieckiego wywiadu musiało koniecznie
być zrównoważone naszym sukcesem. Nie tolerowano żadnych dziur technologicznych. Związek
Radziecki był pionierem w tej dziedzinie. Dla Ruskich parapsychologia było dziedziną
interdyscyplinarną, w której udział miała bionika, biofizyka, psychofizyka, fizjologia i
neurofizjologia.
Painter skinął w stronę Elizabeth.
- Właśnie czymś takim zajmował się pani ojciec, neurofizjologicznym podłożem intuicji i
instynktu.
Elizabeth spojrzała na Graya. W jego wzroku wyczytała, że podchodzi z rezerwą do tych
objawień, ale słuchał dalej w milczeniu. Też postanowiła się nie odzywać.
- Według raportów CIA Rosjanie zaczęli osiągać pewne wyniki. Nagle, w tysiąc dziewięćset
siedemdziesiątym pierwszym roku, radziecki program został całkowicie utajniony. Wszystkie
zródła informacji wyschły. Mogliśmy tylko podejrzewać, że badania w ZSRR cały czas trwały i
były finansowane przez KGB. Musieliśmy w jakiś sposób reagować albo pozostalibyśmy w tyle.
Instytut Badawczy Stanforda dostał zlecenie przeprowadzenia badań.
- I jakie uzyskali wyniki? - spytał Gray.
- Niejednoznaczne - przyznał Painter. Elizabeth też czytała te odtajnione raporty.
- Tak naprawdę nie odniesiono żadnych poważnych sukcesów - wtrąciła.
- To nie jest do końca prawda - oświadczył Painter. - Oficjalne raporty ujawniały, że zdalna
obserwacja dawała dobre wyniki w piętnastu procentach przypadków, czyli i tak powyżej
prawdopodobieństwa statystycznego. I zdarzyły się rzeczy nieprawdopodobne. Na przykład ten
nowojorski artysta Ingo Swann opisywał budynki w najdrobniejszych szczegółach, gdy podało
mu się jedynie długość i szerokość geograficzną. Prawdziwość jego opisów sięgnęła poziomu
osiemdziesięciu pięciu procent.
Painter musiał dostrzec niedowierzanie w ich oczach. Stuknął palcami w stos raportów.
- Wyniki Instytutu Badawczego Stanforda zostały powtórzone w testach w Fort Meade oraz
w Laboratorium Badawczym Anomalii Inżynieryjnych Uniwersytetu Princeton. Ponadto
odniesiono wiele znaczących sukcesów. Jeden z najczęściej cytowanych przypadków dotyczył
porwania generała Jamesa Doziera. Kierujący projektem fizyk twierdził, że jeden z jasnowidzów
poznał nazwę miasta, gdzie przetrzymywano generała, a inny opisał szczegóły budynku oraz
wygląd łóżka, do którego został przywiązany porwany. Takie wyniki trudno tak po prostu
odrzucić.
- Ale wiem, że jednak zrezygnowano z kontynuowania badań - wtrąciła Elizabeth - w
połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i zakończono program.
- Niezupełnie - odparł tajemniczo Painter. Zanim zdążył dokończyć, przerwał mu Gray.
- Ale co to wszystko ma wspólnego z Jasonami?
- No tak, właśnie do tego zmierzałem. Instytut Badawczy Stanforda, podobnie jak Rosjanie,
najprawdopodobniej rozszerzył pole swoich badań na kolejne dyscypliny naukowe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl