[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ina wyobraziła sobie, \e bezpiecznie wraca do gołębnika, wyobraziła sobie stado, wyobraziła sobie, \e
odpoczywa po dalekiej podró\y... Czuła lęk w dalszym ciągu, ale był on mniejszy,
32
- Teraz zdecyduj, czy chcesz sobie zaufać... - zaszumiało w jej uszach - czy chcesz przefrunąć kolejną
granicę.
Przez cały czas rozmowy wiatr z nadzwyczajną delikatnością dotykał jej piór, głaskał jej szyję,
skrzydła... Czasami wznosił się z nią w górę i pozwalał jej przez chwilę zaistnieć nieruchomo na
szczycie swojego podmuchu... Potem jak rękawiczką obejmował ją całą, zawijał w siebie, pozwalając,
aby czuła się całkowicie bezpieczna, gdy zwiększał siłę i natę\enie podmuchów w rytmie, który
jednocześnie tworzyli i prze\ywali.
Ina poczuła nieodpartą chęć przekroczenia nowej granicy... Je\eli istniał w niej jeszcze lęk morza, w
tym momencie był prawie niewyczuwalny, bardziej oswojony. Skupiła się na prze\ywaniu odbieranych
odczuć, tak jakby gruchała ze swoim najdro\szym gołębim kochankiem... Spojrzała w dół... Brzeg był
jeszcze w zasięgu jej wzroku... ale ju\ bardzo daleko. Przez chwilę poczuła niepokój, ale zdecydowała,
\e jest bezpieczna.
Rozpostarła skrzydła i silny, Jęcz bardzo delikatny podmuch zaczął wynosić ją w górę, coraz wy\ej...
Było to wspaniałe prze\ywanie ciągłego, łagodnego wznoszenia... Jak kormoran z rozpostartymi
skrzydłami, zataczała coraz szersze kręgi... bez wysiłku... podnoszona przez kolejne podmuchy, kolejne
zawirowania. Czuła, \e wznosi się na wy\yny, których jeszcze nie doświadczała w swoim gołębim
\yciu... Było to doświadczenie tak wyjątkowe, \e przez jej ciało przeszedł dreszcz szczęścia... Zaczęła
chłonąć sobą nową przestrzeń, która się przed nią otwierała...
- Pomyśl o swoim lęku - szepnął wiatr.
Ostrze\enia rodziców i stada stały się odległe... Nie istniały... Była tylko przyjemność szybowania... na
wysokościach, dostępnych tylko dla orłów. Nie istniało zmęczenie, poniewa\ prawie wcale nie musiała
poruszać skrzydłami... Była pieszczona i podnoszona bez wysiłku ze swojej strony... Poddawała się
biernie, czując w sobie zwiększającą się z ka\dą chwilą przyjemność tej podró\y w górę.
- Gdzie mnie zabierasz? - spytała.
- Myśl o swoim lęku - szepnął znowu.
- Ju\ się nie boję - zagruchała.
- Pomyśl o swoim największym lęku.
Na chwilę wpadł jej do głowy jastrząb, lecz teraz nie była w stanie bać się czegokolwiek... Nawet tego...
W trakcie wznoszenia wiatr przez cały czas pieszczotliwie dotykał ka\dego pióra na jej ciele, głaskał jej
szyję, owiewał podmuchami ogon... Doświadczenie szczęścia było tak intensywne, \e jastrząb w jej
wyobrazni stał się niemal przyjaznym, kochającym gołębie ptakiem.
Pomimo ogromnej wysokości Ina czuła, \e ciągle się wznosi... Podmuchy wiatru były rytmiczne i coraz
mocniejsze... Stały się dla niej tańcem wznoszenia, gdzie piękno i rytm nie mają ju\ \adnych
świadków... Pokonywała następną granicę... Granicę wysokości.
Czuła swoje ruchy. Czuła ruchy wiatru pod sobą i nad sobą, jak gdyby znajdowała się w przestrzeni,
której granice nie istniały nawet w jej wyobrazni... Brała z wiatrem ślub odwiecznego tańca ptaka z
naturą, z istotą jej istnienia - i był to ślub na zawsze.
Nie wiedziała, jak jest wysoko i jak daleko... Pod nią była przestrzeń morza... nad nią bezchmurne
niebo... Nie wiedziała, jak długo szybuje... Przestała myśleć o gołębniku, o stadzie, o przestrogach, o
lękach... Wchłaniała całą sobą to, co jej oferował, co prze\ywała i czego doświadczała.
W pewnej chwili zdała sobie sprawę, \e jej lot w górę zakończył się... Znieruchomiała, starając się
wczuć w tę wysokość, zapamiętać to uczucie.
- Pomyśl o swoim największym łęku - wyszeptał znowu wiatr.
33
Ina zdziwiła się, \e w takiej chwili wiatr ka\e jej myśleć o lękach.
- Dlaczego? - spytała.
- Jeśli twój lęk będzie pamięcią twojej dumy i twojego szczęścia, przestanie być lękiem...
stanie się twoją siłą... -zaszumiał w odpowiedzi.
- Nie mam ju\ lęków - odgruchała.
W jej wyobrazni nie istniały ani jastrzębie, ani granice, ani samotność... Zamiast tego było poczucie
spokoju, przestrzeni
1 własnej wyjątkowości. Zafascynowanie wysokością i przyjemnością wznoszenia... Mała Ina musi
być ze mnie dumna" -pomyślała i poczuła rozpierające jej skrzydła szczęście.
- Teraz ju\ wiesz, co to jest prawdziwa przestrzeń - zaszumiał jej delikatnie w uszach - zapamiętaj ten
moment... On pomo\e ci pokonać ka\dy lęk...
- Ina zamknęła wyobraznią w całej sobie wszystko, co prze\ywała, ka\de uczucie, ka\dy obraz,
ka\dy dzwięk.
Wydawało się jej, \e mo\e tak trwać wiecznie, zawieszona gdzieś pomiędzy niebem a morską
przestrzenią, choć zdawała sobie sprawę, \e jej niezwykła podró\ musi się kiedyś skończyć. Szum
wiatru raz był blisko, to znów stawał się dalekim, melodyjnym dzwiękiem... Czuła tę wielką przestrzeń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]