[ Pobierz całość w formacie PDF ]

następną pustą gablotą z napisem  Tymczasowo usunięte... Chowając twarz za
otwartym przewodnikiem, próbował podsłuchać, o czym rozmawiają. Dotarł do niego
jedynie fragment wywodu o bogactwie jednego z wielkich faraonów. Khalifa lubił
rozmowy o pieniądzach, podkradł się więc bliżej. Uwielbiał uczucie podniecenia i za-
grożenia, choć w tym przypadku niebezpieczeństwo było jedynie tworem jego wy-
obrazni. W żaden sposób ci ludzie nie mogli mu zagrozić. Mógł ich zastrzelić w ciągu
dwóch sekund. Sama myśl o tym rozpaliła w nim krew.
- Większość najznakomitszych eksponatów znajduje się teraz w Nowym Jorku
- powiedziała Eryka. - Spójrz na ten wisior. - Wyciągnęła rękę, a Richard odpowie-
dział ziewnięciem. - To wszystko pogrzebano wraz z mało znaczącym Tutenchamo-
nem. Wyobraz sobie, co znajdowało się w grobowcu Setiego I.
- Nie potrafię - burknął, przestępując z nogi na nogę.
Eryka podniosła wzrok, wyczuwając jego znudzenie.
- W porządku - oznajmiła, chcąc podnieść go na duchu. - Dawałeś sobie niezle
radę. Wracajmy do hotelu na lunch. Przy okazji sprawdzę, czy są dla mnie jakieś
wiadomości. Potem przespacerujemy się na bazar.
Khalifa pożegnał wzrokiem Erykę, rozkoszując się widokiem jej kształtów w
obcisłych dżinsach. Jego krwawe myśli zmieszały się z pożądaniem.
Na Erykę czekała już wiadomość i numer, pod który miała zadzwonić po po-
wrocie do hotelu. Znalazł się również wolny pokój dla Richarda, który zawahał się
przez moment, rzucając dziewczynie błagalne spojrzenie. Po chwili ruszył w stronę
recepcji, by dokonać formalności. Eryka podeszła do jednego z automatów telefo-
nicznych, ale nie udało jej się uruchomić skomplikowanego urządzenia. Poinformowa-
ła Richarda, że zadzwoni z pokoju.
Wiadomość była krótka:  Uprzejmie proszę o spotkanie w dogodnej dla pani
porze. Stephanos Markoulis . Eryka zadrżała na myśl, że spotka się z kimś, kto działa
na czarnym rynku, a może nawet jest mordercą. Ale to on sprzedał pierwszy posąg
Setiego I i mógł być użyteczny w odnalezieniu drugiej statuy. Pamiętała radę Yvona
dotyczącą wyboru miejsca spotkania i po raz pierwszy ucieszyła się, że jest przy niej
Richard.
Telefonistka hotelowa okazała się skuteczniejsza od aparatu w hallu. Połączo-
no ją w mgnieniu oka.
- Halo, halo. - Głos Stephanosa brzmiał bardzo zdecydowanie.
- Tu Eryka Baron.
- Ach tak. Dziękuję za telefon. Oczekuję spotkania. Mamy wspólnego przyja-
ciela, Yvona de Margeau. Uroczy facet. Z pewnością powiedział pani, że zadzwonię,
aby spotkać się z panią na pogawędkę. Czy ma pani czas dziś po południu, powiedz-
my około czternastej trzydzieści?
- Gdzie? - spytała Eryka, pamiętając przestrogę Yvona.
W słuchawce usłyszała głuchy terkot.
- To zależy od pani, moja droga - odpowiedział Stephanos, próbując przekrzy-
czeć hałas.
Eryka obruszyła się na dzwięk dwóch ostatnich słów.
- Nie wiem - odrzekła, spoglądając na zegarek. Dochodziła jedenasta trzydzie-
ści. Prawdopodobnie o drugiej trzydzieści będzie z Richardem na bazarze.
- A może w Hiltonie? - zasugerował Stephanos.
- Po południu wybieram się na bazar Khan el Khalili - oznajmiła. Pomyślała, by
wspomnieć o Richardzie, ale ugryzła się w język. Nie zaszkodzi odrobina zaskoczenia.
- Chwileczkę - poprosił. Eryka usłyszała przytłumioną rozmowę. Stephanos po-
łożył dłoń na słuchawce. - Przepraszam, że musiała pani czekać - odezwał się głosem
nie wyrażającym najmniejszej skruchy. - Czy zna pani meczet Al Azhar obok Khan el
Khalili?
- Tak. - Niedawno pokazał go jej Yvon.
- Tam się spotkamy - oświadczył Markoulis. - Aatwo go znalezć. A więc o wpół
do trzeciej. Naprawdę cieszę się, że panią poznam, moja droga. Yvon de Margeau
opowiadał o pani same miłe rzeczy.
Eryka pożegnała się i odwiesiła słuchawkę. Poczuła się niepewna i trochę prze-
rażona. Nie mogła się wycofać ze względu na Yvona. Pewna była, że w razie jakiegoś
niebezpieczeństwa nie pozwoliłby jej na to spotkanie. Pragnęła jednak, aby było już
po wszystkim.
Luksor, godz. 11.40
Ahmed Khazzan ubrany w spodnie i powiewną, białą koszulę z bawełny poczuł
wyrazne odprężenie. Gwałtowna śmierć Gamala Ibrahima nie dawała mu spokoju,
ale całe to zdarzenie przypisywał nieodgadnionej woli Allacha. Opuściło go poczucie
winy. Wiedział, że jako szef musi sobie jakoś radzić z takimi wypadkami.
Poprzedniego wieczora złożył obowiązkową wizytę w domu rodziców. Uwielbiał
swoją matkę, ale nie zaaprobował jej decyzji o pozostaniu w domu i poświęceniu się
opiece nad niedołężnym ojcem. Matka Ahmeda była jedną z pierwszych kobiet w
Egipcie, które zdobyły dyplom uniwersytecki. Odznaczała się niezwykłą inteligencją i
mogła być bardzo pomocna dla Ahmeda. Jego ojciec został ranny podczas wojny w
1956 roku - tej samej wojny, która zabrała mu starszego brata. Ahmed nie znał ani
jednej rodziny w Egipcie, której nie dotknęłaby tragedia wojenna i kiedy o tym my-
ślał, ogarniała go wściekłość.
Po spotkaniu z rodzicami spędził długą i spokojną noc w Luksorze w swym
domu z cegły mułowej. Gospodarz przygotował mu wspaniałe śniadanie składające
się ze świeżego chleba i kawy. Zadzwonił też Zaki, informując o wysłaniu do Sakkary
dwóch cywilnych agentów. W Kairze najwyrazniej panował spokój. Co najważniejsze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl