[ Pobierz całość w formacie PDF ]
geście wdzięczności za tę przy sługę gwarantuję ci, że za jakiś miesiąc będę martwy.
- Wie pan równie dobrze jak ja, że nie mogę lekceważy ć takich rzeczy.
Nawet gdy by m chciał.
- Taa& Fakty cznie. - Kiedy po chwili Fade znowu przemówił, jego głos by ł trochę łagodniejszy. - Posłuchaj, przy kro mi z powodu twoich chłopaków. Przekaż to ich rodzinom. Powiedz, że walczy li naprawdę dobrze i wy kazali du-
¦ ¦ ¦ ¦ ¦ .¦ : J :" ¦ ¦
71
żą odwagę. Nie wiem, czy zechcą tego słuchać. Pewnie nie. Mówię ty lko, że nie chciałby m znowu w to mieszać twoich ludzi. Bo jeśli będą do mnie strzelać, odpowiem ogniem, a z tego rodzaju wy mian prawie nigdy nie wy chodzę
poszkodowany.
- Panie Fay ed&
Fade wy łączy ł telefon i wrzucił go przez otwarte okno do samochodu.
- Al Fay ed, kutasie - mruknÄ…Å‚ pod nosem, a potem raptem klepnÄ…Å‚ Karen w plecy. - No, to jeszcze sobie kiedy Å› pogadamy !
Jej oczy rozszerzy ły się lekko, w ten sam ledwie uchwy tny sposób, nawet trochę już pieszczotliwy.
- Tak się ty lko mówi - powiedział, siadając za kierownicą. - Musisz się rozchmurzy ć.
Fade nie mógł powstrzy mać śmiechu na widok własnego odbicia w lusterku wsteczny m, zatknięty m teraz w pniu drzewa. Jego długie, czarne włosy zastąpił jasny i krótki jeży k, który w słońcu przy bierał nienaturalny, czerwony odcień. Na
małżowinie lewego ucha, gdzie wkłuł sobie złoty kolczy k, widniała jeszcze kropelka krwi. Całości dopełniały okulary w drucianej oprawie z niebieskimi szkłami. Ogólny efekt nie by ł jednak tak oszałamiający, jak się spodziewał - z arabskiego
hippisa-zabójcy udało mu się ledwie przedzierzgnąć w arabskiego geja-zabójcę. Wy dawało się niemal pewne, że spotka się ze swoim stwórcą, wyglądając jak fry zjer Saddama Husajna.
Obcinając włosy, z jeszcze większy m zdziwieniem zauważy ł, że ręce ma pewne jak skała. Od lat trzęsły się ustawicznie - niezauważalnie, ale na ty le mocno, że stało się to prawdziwy m utrapieniem podczas prac nad każdą bardziej finezy jną
gablotką. Zniknęło także wszechobecne duszenie w klatce piersiowej, co sprawiało, że czuł się& dobrze. Naprawdę dobrze.
Puścił do lusterka uśmiech i spróbował się zastanowić, czy wy gląda jak szaleniec. Mniej więcej. Dzięki włosom i okularom czy też by ło to coś głębszego? Uznał, że wszy stko po trochu. Trudno świętować dzień, w który m połowa
72
policjantów w Amery ce ma ochotę wpakować mu kulkę w głowę, ale też, mając na uwadze jego przeszłość, nie można tego dy skredy tować jako coś zupełnie złego. Zabicie Hillela Stranda i Matta Egana dało mu cel w ży ciu
- coÅ›, czego od dawna by Å‚o mu trzeba. Gliniarze na karku to ty lko dodatkowa kapka adrenaliny.
Najgorszy scenariusz by łby taki, że nie uda mu się dopaść obu by dlaków, zanim oni dopadną jego. Ale nie by łoby to takie zupełnie najgorsze na świecie - wreszcie położy liby kres jego samotności, nudzie i podskórnemu strachowi, z jakim ży ł
od czasu fatalnego zranienia. Tak więc ma przed sobą parę gorący ch i hałaśliwy ch ty godni, a potem będzie po wszy stkim.
Nie żeby by ła to wy grana na loterii, ale lepsze od doty chczasowego ży cia.
Zerwał bandaż z rany, którą zadał sobie na nadgarstku, zapełnił portfel dokumentami odpowiadający mi jego obecnemu przebraniu i spojrzał na zegarek. Zatrzy mał się dwadzieścia pięć kilometrów od miejsca, gdzie zostawił Karen Manning, i
prawdopodobnie przeby wał tu już za długo.
Gliny na pewno namierzy ły miejsce, z którego rozmawiał przez telefon komórkowy, a Karen, jeśli dobrze się na niej poznał, z całą pewnością biegła.
Rozdział dziesiąty
Za bardzo chciała - biegła niemal z taką szy bkością, jaką osiągała w college u, kiedy wchodziła do krajowego rankingu na dziesięć ty sięcy metrów. Ale spowolnienie kroku oznaczałoby zaaprobowanie rady kogoś, kto wy rżnął jej oddział, więc
jeszcze bardziej przy śpieszy ła. Coraz bardziej piekło ją w płucach i ciąży ła butelka z wodą, która chlupała kusząco w dłoni. Gniew i frustracja potrafiły przemóc braki kondy cy jne i ciężar butów, pozwalając jej utrzy my wać tempo przez
dobry ch dziesięć minut, ale w końcu zaczęła się chaoty cznie poty kać. Stanęła, oparła się ciężko o drzewo, zgięta w pasie i rozkasłana, próbując się schować przed słońcem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]