[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zakresie komputerowa anonimowość jest przydatna. Pomaga oczywiście nawiązać kontakty
z osobami o zbliżonych zamiłowaniach. W sytuacji nieporozumienia i niezgodności
charakterów , pozwala wycofać się, bez uszczerbku dla własnej tożsamości.
Istnieje oczywiście możliwość zajścia mylnych wzajemnych pojęciach o sobie, o swoich i
innych rzeczywistych zainteresowaniach a w końcu do przekłamań i przedstawiania siebie w
innym świetle (przeważnie znacznie lepszym niż w rzeczywistości). Zatem komputerowa
znajomość powinna być tylko drogą do celu a nie celem. Ale wędrówka tą drogą może być
też w jakimś sensie fascynująca, a w czasie tejże wędrówki można spotkać wiele frapujących
osób..., choć nie wszyscy muszą przecież nas ostatecznie zainteresować. Nie zawsze też uda
nam się tą drogę zakończyć poprzez osiągnięcie celu. Występują też często zabłądzenia na
skrzyżowaniach różnych dróg, wahania co do podjęcia ostatecznej decyzji a nawet obawy
przed podjęciem pewnych prób poprzez choćby paraliżujący strach, że znowu się zawiodę,
że wypadnę blado i niezgodnie z oczekiwaniami drugiej osoby, a może przez własne
kompleksy, które dość łatwo ukryć w świecie wirtualnym...
%7łycie każdego z nas jest tak naprawdę pełne wszelakich zakrętów i wzajemnych uzależnień,
choćby środowiskowych, związanych z wykonywaną pracą czy też rodziną i nikt raczej nie
zaryzykuje jego destabilizacji, bez jakichkolwiek gwarancji, co do przyszłości a takich nikt
nie może chyba dać.
Ja też żyje przecież w danym środowisku, wykonuję konkretny zawód. Istnieją przeróżne
uwarunkowania społeczne, zawodowe i osobiste tworzące pewna pajęczą sieć powiązań, w
których niełatwo się poruszać a tym bardziej ujawniać choćby w niewielkim stopniu swoje
zainteresowania . Nie da się ukryć, że żyję w pewnej konspiracji , ukryciu swoich słabości
czyli z punktu widzenia ideologa-etyka w pewnym fałszu. A do tego ciągły ogarniający
mnie lęk, obawy o nadciągającej nieuchronnej katastrofie, wpadki, która przewróci
całkowicie moje spokojne i dość niezle ułożone dotychczasowe życie, powodując niejako
moją samozagładę. Przecież wystarczy, że moje słabości wyjdą na zewnątrz, choćby w mojej
pracy i jestem całkowicie spalony na swoim terenie.
Pewne formy uległości próbowałem wprowadzić jednak w pracy. Skutki i efekty były dosyć
kłopotliwe ale o tym chyba na razie nie napiszę taka mała tajemnica krnąbrnego
niewolnika...
Wyrzuty sumienia są bez przerwy, dręczą, nie dają często nadziei na lepszą wymarzoną
przyszłość. Wiem przecież o swoim rozdwojeniu jazni, nieprawdziwości swego codziennego
życia. Z jednej strony chciałbym żyć normalnie jak mocno przeważająca większość
społeczeństwa, a z drugiej strony zdecydowanie bardziej pociąga mnie tylko i wyłącznie to
drugie moje ja. Nie chcę już bowiem z moich zainteresowań rezygnować.
Od mniej więcej półtora roku mam moją Najcudowniejszą Uwielbianą Lady!!!
Księga uległości i zniewolenia - Cz. 9
Moja Pani
Wiem, że Piękna Pani jest osobą dominującą a ja tylko marnym uległym. Ale nawet
niedoskonały niewolnik, powinien choć odrobinę poznać swoją Panią....Przecież nie oznacza
to tylko pchaniem zwykłą ciekawością. Jest to bowiem coś więcej przede wszystkim
staraniem się by nawiązać nici porozumienia a nawet pewnej przyjazni. Bardzo w tym
miejscu chciałbym podziękować wszystkim mi życzliwym Władczym Paniom, a przede
wszystkim Mojej Pani za wszelkie prowadzone rozmowy i niejako otwarcie się na moje
zainteresowanie.
Z drugiej strony, ja jako uległy - choć z licznych postów na przeróżnych portalach wynika, że
dotyczy to znacznej części niewolników próbuję posłużyć się pewną formą nacisku a
nawet narzucenia swej woli i tylko własnych oczekiwań w relacjach Pani-niewolnik. Jest to
jakby próba okiełznania Władczej Pani, poprzez założenie Jej chomąta swojego punktu
widzenia na świat dominacji i uległości, wędzidła utrudniającego Władczej Pani wyrażania
własnych opinii i zdań dotyczących własnych oczekiwań oraz uprzęży naprowadzającej na
jedyną słuszną , ale tylko z mojego egoistycznego punktu widzenia - drogę wzajemnych
relacji.
Jest to jednak, zapewniam z całą stanowczością, w moim wykonaniu jakby bezwiedne,
niezależne od moich intencji. Coś co wynika z niewolniczego stanu podekscytowania a
jednocześnie ogromnej wewnętrznej radości i wewnętrznych, prawie nie do opanowania
emocji, z faktu, że oto spotkało się naprawdę przyjazną duszę , z którą można podzielić się
swoimi zainteresowaniami. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że owa gorączka mózgu z
pewnością obraca się przeciwko mnie.
Wracając natomiast do słowa okiełznanie , które wcześniej użyłem w stosunku do Pięknej
Władczej Pani.
Ciekawe to sformułowanie, mając na względzie, iż w rzeczy samej to ja jestem uległy i
poprzez właśnie okiełznanie (za pomocą bezlitosnych sznurów i knebli oraz poniżającego
stroju) podporządkowuję się w ostateczności woli swojej Władczyni.
Okiełznanie jednoznacznie kojarzy mi się bowiem z pozbawienie kogoś własnej woli i
niejako wypraniem mu mózgu , by tym chętniej i radośniej służył u stópek swojej Pani, a
jednocześnie by był przeświadczony, że to jest nie tylko dla jego dobra, jego misja i
przeznaczenie, ale jest to przede wszystkim zgodne z jego pragnieniami i marzeniami.
To przecież, by nawiązać w tym miejscu do dzikiego zachodu , przede wszystkim dzikie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]