[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- spytał.
- Nie. Absolutnie.
Szedł powoli za nią. Z jego ruchów przebijała determinacja.
Weszła do sypialni, zamykając za sobą drzwi.
Nie zraziło go to jednak. Nacisnął klamkę i znalazł się w środku.
Maya stała do niego tyłem i szukała czegoś w szafie, usiłując
zignorować jego obecność. Nie przyniosło to zamierzonego rezultatu.
- Kocham cię - powiedział zadowolony z jej widocznego
zakłopotania. - Cieszę się, że zerwałaś z McKenziem, i cieszę się, że
118
Anula
ous
l
a
and
c
s
przeze mnie zraziłaś się do mężczyzn, bo to daje mi nadzieję na twoją
przychylność dla mnie.
Mijały sekundy, a on, wstrzymując oddech, czekał na jej wyrok.
Powoli odwróciła się od szafy i utkwiła w nim wzrok.
- Tak naprawdę to wcale ci na mnie nie zależy -wytknęła, z
wyraznym wysiłkiem formułując słowa. -Przespałeś się ze mną, by
mnie zaliczyć. Pamiętasz?
- Pamiętam wszystko. Także to, że pożądałem cię, odkąd z
dziecka przemieniłaś się w kobietę.
- Nieprawda! - zaprotestowała drżącym z emocji głosem. - Nie
wiedziałeś nawet o moim istnieniu.
- Wiedziałem, wiedziałem. Traktowałem cię wtedy paskudnie,
ignorowałem cię, wyśmiewałem i dokuczałem ci. Zachowywałem się
jak idiota, wiem. i głupio mi z tego powodu. Wszystko dlatego, że cię
pragnąłem. Wiedziałem, że jesteś dla mnie za młoda, ale mimo to cię
pragnąłem. Wiedziałem też, że nie mogę ci się podobać, i byłem
wściekły na siebie i na sytuację. I czasem wyładowywałem tę złość na
tobie. Humorzasty ze mnie typek, niech to szlag! - Roześmiał się. -
Zatrułem ci życie!
- Co prawda, to prawda - nie zaprzeczyła.
- Ale to było dawno temu. Teraz jesteśmy... - zatoczył ręką koło,
jakby rozsnuwając niewidzialną nić, która, czy tego chcieli, czy nie,
łączyła ich oboje, nawet wbrew ich woli - ...znajomymi. A pożądanie
zostało. Tego się nie da zwalczyć.
119
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Można zwariować! - wykrzyknęła, potrząsając głową.
Zatrzepotała rzęsami i wzięła głęboki oddech. - Najpierw mówisz, że
mnie kochasz od lat, a zaraz potem, że wolałbyś mnie nie kochać.
Mówisz mi, że mnie pragniesz, a zachowujesz się tak, jakbym nic dla
ciebie nie znaczyła. Jak mam to rozumieć, Creed? Muszę wiedzieć, na
czym stoję, jak mam pokierować swoim losem.
Uśmiechnął się na te jej słowa i postąpił krok w jej stronę. Potem
drugi... i chwycił ją w ramiona.
- Parę tygodni temu - zaczął - przypomniałaś mi, jak
przyłapałem kiedyś tego chłopaka, co się do ciebie dobierał na tylnym
siedzeniu auta. Potraktowałem cię wtedy ostro. Użyłem podłych słów,
czego żałuję do tej pory. Ale wiedz, że wcale tak nie myślałem.
Zataczał kciukami kółka na jej nagich ramionach. Miała na sobie
top na ramiączkach.
- Nigdy w życiu. Ale byłem wściekły, że ktoś cię tak dotykał.
Zabiłbym faceta - warknął, uniósłszy do góry kącik ust tak jak
dawniej, przed laty. - Zazdrość mnie zżerała, że się z kimś umawiałaś.
Nie chciałem, by jakieś chłopaki się koło ciebie kręciły Nie
przyznawałem się przed samym sobą, że chcę, byśmy byli razem.
Teraz wiem, czego pragnę. Wiem, że zrobiłbym wszystko, by to
osiągnąć.
Przytulił ją do siebie.
Jej twarz była tuż przy jego twarzy
- Miałem bzika na punkcie tego, co ludzie sobie pomyślą -
ciągnął. - Tak dbałem o tę rodzinną reputację, że omal cię nie
120
Anula
ous
l
a
and
c
s
straciłem. Ale koniec z tym. Kocham cię i chcę, żebyś za mnie
wyszła.
Zapadła cisza, podczas której Creed pieszczotliwym gestem
odgarniał jej włosy z czoła i patrzył w jej błyszczące oczy.
- Mam nadzieję, że się zgodzisz - dodał z przewrotnym
uśmiechem.
Serce Mai waliło tak mocno, jakby miało zaraz eksplodować.
Nigdy nie sądziła, że z ust tego mężczyzny usłyszy miłosne wyznanie,
a tym bardziej propozycję małżeństwa.
Szalała za nim. Nie tylko w czasie tych znamiennych paru
tygodni, ale od wielu lat.
A teraz nie mogła słowa wypowiedzieć.
Kochała go szczerze i głęboko. Czasem cierpiała, tęskniła,
czasem doprowadzał ją do łez, ale nie naruszało to w niczym siły jej
uczuć.
I teraz okazało się, że on czuje to samo co ona.
Azy napłynęły jej do oczu.
Westchnęła, starając się zapanować nad łomotaniem serca.
- Tak, wyjdę za ciebie - powiedziała nie swoim głosem, czując
jednocześnie, że wilgotnieją jej policzki. - Zawsze cię kochałam i
zawsze bolałam nad tym, że traktujesz mnie jak nieznośną, niechcianą
przybraną siostrę.
- Nigdy nie byłaś niechciana - zaprzeczył żywo, a w jego oczach
pojawiło się coś, co można by nazwać wzruszeniem. Zaraz potem
121
Anula
ous
l
a
and
c
s
przytulił jej głowę do swojej piersi. - Uwierz mi. Przez całe życie
robiłem, co mogłem, aby nikt się nie domyślił, jak bardzo cię pragnę.
Płakała ze szczęścia, wtulając twarz w jego ramię. Nie mogła się
opanować.
- Dlaczego... nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Dlaczego nie
oszczędziłeś mi cierpień przez te wszystkie lata?
Odchyliła głowę, starając się nadać swoim oczom surowy wyraz,
co nie bardzo jej się udawało.
- Dlaczego? - powtórzyła. - Jeżeli nie mogłeś, zanim się ze mną
przespałeś, to dlaczego milczałeś potem?
Potrząsnął głową i rzekł:
- Nie mogłem, bo stale się broniłem. Walczyłem z tym
uczuciem.
-I milczenie pomogło ci w tej walce?
- Nie za bardzo. Zalazłaś mi za skórę, nim cię jesz cze
dotknąłem. A potem już nie mogłem przestać o tobie myśleć.
Pogładził ją po głowie.
Starł wilgotne ślady łez z jej policzków.
- Zawsze cię kochałem, Mayu - rzekł ciepło. -A teraz, jak już
wiem, że i ty mnie kochasz, na pewno nie pozwolę ci odejść.
- Obiecujesz? - zapytała ujęta jego czułością.
- Obiecuję - szepnął i pocałował ją w usta. Pocałunek był długi i
głęboki. Włożyli w niego wszystkie przepełniające ich uczucia. Po raz
pierwszy całowali się, wiedząc, że robią to ze wzajemnej miłości. %7łe
odtąd będą już zawsze razem.
122
Anula
ous
l
a
and
c
s
Długo nie mogli potem złapać tchu.
Wsparła dłoń o jego pierś, a on otoczył ramieniem jej kibić.
- Podczas niedzielnego obiadu ogłosimy rodzinie nasze
zaręczyny, dobrze? - zapytał, całując ją w czułe miejsce za uchem.
- Dobrze. Ale jak myślisz, jak oni to przyjmą? -spytała z nutą
niepokoju.
Creed spojrzał na nią uważnie.
- Na pewno będą zdziwieni, ale to Fortune'owie Zniosą
wszystko. Sądzę zresztą, że wbrew temu, co ludzie o nas gadają,
ucieszą się z naszego szczęścia.
- Też tak uważani - przyznała. - Wiesz, nie mogę się doczekać,
kiedy im o wszystkim powiemy.
Objął ją i popchnął w stronę łóżka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]