[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pracowała ciężko przez cały tydzień, odbierała mnie z przedszkola,
a potem bawiłyśmy się razem albo podrzucała mnie babci i
wieczorem wychodziła.
Krótko po moich piątych urodzinach przestałam chodzić do
przedszkola. Mama powiedziała, że jestem już na to zbyt duża, a ja
nie protestowałam. Bo czemu? Wiedziałam, że nie chodzi o
pieniądze. W końcu wielu moich przyjaciół przestało chodzić do
przedszkola. Też byli zbyt duzi. Nie wiedziałam natomiast, że
przestali przychodzić tam, bo zaczęli chodzić gdzie indziej. Do
szkoły. Człowiekowi nie brakuje czegoś, czego nigdy nie miał. Tak
przynajmniej było ze mną. Tak było z tatą (w ogóle go nie
pamiętam z dzieciństwa), zabawkami, ogrzewaniem  wszystkim. I
tak nawet jeśli moi przyjaciele opowiadali o szkole, nie przyszło
mi do głowy, że czegoś mi brakuje. Nie zazdrościłam im. Pewnie
zastanawiałam się czasem, gdzie znikają na cały dzień, ale nie na
tyle, by zapytać mamę, czy mogę iść z nimi. A już na pewno nie
przyszło mi do głowy, że sama powinnam uczęszczać do szkoły.
A skoro nie chodziłam do szkoły, to potrzebowałam w ciągu
dnia opieki. Babcia zaglądała do nas kilka dni w tygodniu, a
czasem mama podrzucała mnie do dziadków w drodze do pracy.
Wymyśliła też coś na pozostałe dni.
Postanowiła mnie podrzucać do sąsiada. Był trochę starszy
niż mama, pewnie miał jakieś trzydzieści, może czterdzieści lat.
Dzieci mają problemy z oceną wieku. Dla nich wszyscy są starzy.
Mieszkał sam. Nie pamiętam, abym go wcześniej widziała, a już
na pewno nikt mi go nie przedstawił. Któregoś dnia mama po
prostu obudziła mnie, ubrała i jak zwykle pognała ze mną do
drzwi, a potem przez korytarz, do mieszkania sąsiada. Nie
chciałam tam wchodzić, ale mamie się śpieszyło.
 Bądz grzeczna. Zobaczymy się pózniej. Kocham cię.  I
pobiegła.
I tak oto byłam ledwie kilka metrów od własnego domu, a
czułam się, jakbym wylądowała po drugiej stronie globu.
Sąsiad był miły. Zrobił mi śniadanie, obiad i, co podobało mi
się najbardziej, pozwalał oglądać telewizję. To mi wystarczało.
Gdyby nie to, nie chciałabym tam spędzić ani minuty. Niestety
gdyby nie telewizja, nie stałoby się też co innego.
Kiedy się zapoznaliśmy, zaczęłam go nawet lubić. Dla
wygody nazwijmy go Paul. Przez te miesiące, kiedy się mną
zajmował, był zawsze ciepły, opiekuńczy, rozśmieszał mnie.
Potrafił sprawić, że czas szybko płynął. A w przypadku pięciolatki
to połowa sukcesu.
Kiedy oglądaliśmy telewizję, siadałam obok niego na
kanapie. Pewnego dnia zaproponował, abym usiadła mu na
kolanach.
I tak zrobiłam. W końcu to samo zrobiłabym, gdyby
zaproponowali mama, babcia czy dziadek.
W tamtych czasach nie było programów dla dzieci. Dopiero
niedawno włączono trzeci kanał telewizji, a drugi puszczano tylko
po południu. Tak czy inaczej, oglądałam z zainteresowaniem
wszystko, nawet jeśli nie rozumiałam za bardzo, o czym mowa. I
nawet wtedy, gdy poczułam na nogach ręce Paula. Nie wiedziałam,
jak długo to robił. Nagle zorientowałam się, że przesuwa dłonie po
moich nagich udach, pod moją spódniczkę.
 Co robisz?  zapytałam, a on tylko zachichotał.
 Nie przejmuj się i oglądaj telewizję  odparł.
No dobrze, pomyślałam, w końcu nie robił mi żadnej
krzywdy.
Dzieci uważają, że dorośli zawsze chcą dla nich dobrze,
prawda? Dziadkowie sprawiali mi znacznie większą przykrość,
gdy mnie karcili, więc po prostu usiadłam wygodnie i przestałam
zwracać uwagę.
Teraz na samą myśl o tym robi mi się niedobrze i z trudem o
tym wspominam. Moje życie było pełne niespodzianek. Mama
wciąż znajdowała jakiś sposób, aby przewrócić je do góry nogami.
Więc po prostu przyzwyczaiłam się akceptować wszelkie
wydarzenia jako normalne. Nawet kiedy mężczyzna, którego
prawie nie znałam, zdjął mi majtki i wsunął we mnie palce.
Nie płakałam, nie krzyczałam. Nie pamiętam nawet, bym
próbowała mu się wyrwać. Ze wstydem przyznaję, że po prostu
siedziałam tak i oglądałam telewizję, próbując nie zwracać na
niego uwagi.
I chociaż byłam bardzo mała, wiedziałam, że on mi nie robi
krzywdy. Był delikatny, jak zawsze przy zabawie. Nie krzyczał, nie
bił ani nie miał do mnie o nic pretensji. Pod każdym innym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl