[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Salin dotykał miejsc, w których wcześniej nie chciała być dotykana przez kogokolwiek innego, czuła
swoje pobudzenie tak żywo jak on.
Przestała przeklinać go. To w każdym razie nie czyniło niczego dobrego. Zamknęła się w sobie,
zdecydowana nie cieszyć się jego uwagą. Ale to było daremne. Zbijał ją z tropu. Jeżeli mogła odmówić
czucia się dobrze przez jego język, to on przełączał się na ściskanie jej tyłka. Kiedy mogła
skoncentrować się na tym, dawał jej klapsy. Gdy jej oburzenie wzrosło, rozchylił jej pośladki i
przeciągnął językiem wzdłuż niespodziewanie wrażliwej skórze. To nie powinno tak dobrze czuć!
Kiedy przestała krzyczeć na niego, zaczął mówić. Mówił jej wszystkie niegrzeczne rzeczy, które zrobi z
nią, obiecując jej wzniesienie, o którym nigdy nie marzyła. Po tym, jak jego język dokładnie ją zwilżył,
podstępnymi palcami zaczął najazd. Ze wszystkich sensacji, nie mogła być nawet pewna tego, co robi,
aż poczuła jeden długi palec w środku.
- Salin.- Zapłakała, ale zabrzmiało to słabo, nawet w jej uszach.
61
- Nie mów mi, żebym się zatrzymał, słodka.- Prawie błagał. Po prostu czuj, słodka. Przysięgam, że ci
się spodoba.-
Słodka Matko, uwierzyła mu! Jej ciało, pobudzane przez dwie noce bez prawdziwego uwolnienia,
drżało na cienkiej granicy między pragnieniem, a zaprzeczeniem.
Ugryzł ją lekko w tyłek wyślizgując wolno palca. Wolną dłonią dał jej klapsa, gdy powoli ponownie
wsuwał palca. Czy miał więcej niż dwie ręce? Nie była już pewna. Jego palec pompował powoli,
delikatnie. Jego język pieścił. Dłoń klepała. Bogowie, to był drugi palec?
- Salin, nie w ten sposób,- błagała ochrypłym głosem. Jej biodra przeklęte! ruszały się w rytm jego
pchnięć. Bolało, ale jakoś też nie.
- Och tak, Diana.- zanucił z miękkimi wargami przeciw jej palącej się skórze. Jesteś tak cholernie
ciasna.-
- Salin,- krzyknęła, wyginając się by podnieść biodra ku niemu, gdy przesunął błądzący kciuk do jej
warg i potarł łechtaczkę. Ach Salin!- To było niemożliwe! Jej zapał uległ innym, ale nigdy w ten
sposób! Co jej zrobił?
To już nie miało znaczenia. Była zagubiona. Musiał znalezć jakiś przełącznik ukryty głęboko w jej
dupie, we wszystkich miejscach! że powoli wyprowadzał ją z jej umysłu. Penetrował ją, a ona mogła
sobie wyobrazić, że jego palce są jego wspaniałym kogutem. Bogowie tak! W tej chwili, nawet chciała
mieć ten ogromny kawałek głęboko w swoim tyłku!
Salin pompował ją palcami mocniej, powodując sapanie z jej ust. Zwrócił szczegółową uwagę na
przyjemność płynącą przez nią i nad nim. Tak, bolało ją, ale teraz to była przeszłość. Jej ciało było
mocno poranione od tłumionego przez kilka ostatnich dni pożądania. Teraz walczyła, by nadziać się
na jego palce, a on walczył, by nie usunąć ich i zastąpić penisem. Nie była na to gotowa. Ale będzie.
Jak zostanie jego.
Kiedy doszła, krzyczała. Jej ciało wstrząsało w orgazmie, którego się wyraznie nie spodziewała. Ugryzł
ją w trzęsącą się dupę i jęknął, przeklinając się za swoją odmowę. Jego ciało drżało i musiał
wykorzystać każdy kawałek wieków szkolenia, żeby utrzymać kontrolę.
Delikatnie, wyciągnął swoje palce, patrząc jak jej pąk róży, czerwony od zbyt intensywnej miłości,
zamyka się. Udzielił mu ostatniego czułego pocałunku przed odsunięciem się. Diana leżała bezwładnie
przed nim, oszołomiona. Część jego chciała zażądać od niej przyznania się do tego, co się właśnie
zdarzyło, ale jego mądrzejsza część zatrzymała go cicho. Nie mógł naciskać na nią zbyt mocno.
Jęcząc cicho, poprawił spodnie. Jego kogut chciał go zabić za to, że skończył tak wcześnie. Wyczołgał
się spomiędzy jej ud i cicho puścił jej więzy. Nie chciała na niego spojrzeć. Kiedy była wolna, zwinęła
się w pozycji embrionalnej, czołem prawie dotykała kolan.
- Ludzie.- Przeklął, czując jej zmieszanie i poczucie winy. Nie ma niczego złego w tym, co się stało,
Diana.- Powiedział jej stanowczo, bojąc się, że jej wstyd zrujnuje to, co dla niego było pięknym
przełomem.
62
Jeszcze raz zastanowił się nad problemem, ale zrezygnował z tego. Mimo, że to łamało mu serce,
opuścił ją.
63
Rozdział 11
Salin rzucał się na łóżku w drugiej sypialni, nie mogąc spać. Ta odrobina jego, co przebywała w niej,
sprawiała, że jego krew była gorętsza niż normalnie.
Odrzucił ofertę uwolnienia od Jaraka. Ani dupa ani usta młodego nie były Diany, i na pewno nie miał
jej zapachu. Nie czuł jak ona.
Dziewięć kar Rhae! Przeklinając pod nosem, wysunął się z łóżka. Jarak przebudził się i spojrzał ze
swojego łóżka po drugiej stronie pokoju, ale Salin machnął na niego, żeby z powrotem się kładł spać.
Spała głęboko jak wszedł do pokoju, jej gładkie krzywizny były w większości schowane pod miękkimi
futrami. Stał w drzwiach przez chwilę, dobrze wiedząc, że gdyby się obudziła, nie chciałaby go
widzieć. W ciemnościach, mógł wyraznie wszystko zobaczyć, a ona nie zyskała jeszcze tej
umiejętności, dopiero po przemianie. Po tym, jak całe to miękkie, zaróżowione ciało ściemni się do
lśniącej czerni.
Wziął głęboki oddech i podkradł się ku niej. Ostrożnie podniósł okrywające ją skóry, aż leżała naga
przed nim. Tak, całe te różowe ciało, miękkie krzywizny i wyrzezbione mięśnie. Przesunął ręką po
zaokrąglonym łuku jej biodra i delikatnie pociągnął, dopóki nie przewróciła się na plecy. Westchnęła,
ale nie obudziła się, gdy jedną ręką delikatnie pogładził jej wargi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]