[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cały czas wodził wzrokiem po arenie. - A teraz proszę o wy-
139
baczenie, ale muszę porozmawiać również z innymi widzami.
ObowiÄ…zek wzywa.
Skłonił się i już go nie było. Julia patrzyła za nim osłupiała.
Twarz zakryła dłońmi, aby nie było widać malującego się na
niej zawodu. Ostatniej nocy musiała wszystko zepsuć. Roz
czarowała go, tak jak wcześniej Lucjusza.
- Oj nieładnie - orzekła Klaudia, wspierając się pod biodra.
- Mód przynajmniej miło mnie pozdrowić, a powiedział nie
więcej niż dwa słowa. Będzie miał za swoje, jak zacznę kibi
cować komu innemu.
Julia skuliła ramiona. Miała ochotę jak najszybciej stąd
uciec Zaraz jednak się wyprostowała. Przecież zachowa
ła się całkiem stosownie. Walens postąpił nieładnie, ale
właściwie nie zrobił niczego złego oprócz tego, że uraził
- To było bardzo udane popołudnie, Klaudio, ale myślę, że
czas wracać do wrzeciona. Sabina potrafi gderać bez końca.
Do term jednak z tobą nie pójdę.
- Myślałam, że popróbujemy się w gimnazjonie w toczeniu
koła i spróbujesz w końcu wyrównać wynik. Prowadzę szes
naście do czternastu.
Dalsze kilka godzin udawania, że wszystko jest w naj
lepszym porządku, słuchanie Klaudii rozprawiającej o zale
tach i wadach rozmaitych gladiatorów - to przerastało siły
-yle spałam w nocy. Nie najlepiej się czuję - skłamała. -
Dlatego nie wybieram się dzisiaj do publicznych term. Myślę,
że wykąpię się w domu. Skorzystam z nowo zainstalowanej
wanny Sabiny.
Obróciła się na pięcie i omal nie wpadła na Akwilię. Wy-
1 4 0
bąkała kilka słów przeprosin i chciała go wyminąć, ale chwy
cił ją za ramię.
- Jesteś bardzo urodziwa - powiedział z obcym akcentem.
- Kobieta Walensa?
- Nie jestem niczyją kobietą! - wykrzyknęła, wyrwała rękę
i puściła się biegiem.
Rozdział dziewiąty
Złość wyparowała z Julii podczas kąpieli w wodzie z ró
żanymi płatkami. Oparła się o krawędz wanny i wbiła wzrok
w mozaikę przedstawiającą delfiny, która zdobiła ścianę w no
wo zbudowanej łazni. Macocha nie szczędziła pieniędzy na
dekorację, ale pomieszczeń tych używano rzadko. Sabina wo
lała traktować łaznię jako dowód swojego prestiżu.
Julia postanowiła częściej czerpać przyjemność z kąpieli.
Ciało zanurzone w gorącej wodzie doznawało wspaniałego
odprężenia. Zresztą jaki sens miała domowa łaznia wyłącz
nie na pokaz?
Zadumała się nad wydarzeniami dnia. Rysując palcem
wzory na powierzchni wody, starała się analizować je bez
emocji. Czego właściwie się spodziewała? że Walens wezmie
ją w ramiona i na oczach tłumów wyzna jej miłość?
Dopiero narobiłaby sobie kłopotów! Natychmiast kazano
by jej zaręczyć się z Mettaliuszem lub kimś jeszcze gorszym.
Lepiej było szybko pozbyć się obsesji na punkcie gladiatora
i skupić się na tym, co może w życiu osiągnąć. Kontynuo
wanie znajomości z Walensem było dla niej niebezpieczne.
Sabina tylko czekała na okazję do ukrócenia swobody Julii
142
i zaaranżowania mariażu, który byłby najkorzystniejszy dla
rodziny.
Westchnęła i sięgnęła po ręcznik. Gdyby zabawiła w łazni
jeszcze dłużej, nasiąkłaby wodą jak gąbka, a nie zbliżyłaby się
do rozwiązania problemu ani o krok. Wyciągnęła rękę, lecz
nie natrafiła na tkaninę, lecz na czyjąś stopę.
- Tego szukasz? - rozległ się nad jej głową dobrze znany
głos.
Zerknęła do góry i przekonała się, że Walens trzyma ręcz
nik. Biała tunika pięknie kontrastowała ze śniadym ciałem,
które w świetle lampy połyskiwało złociście. Nie zapomniała,
jak cudownie czuła się w jego objęciach, ale pamiętała też jego
pełne zniecierpliwienia i niechęci zachowanie.
- Co tu robisz? - spytała piskliwie.
Zsunęła się na dno wanny. Pocieszało ją to, że po po
wierzchni wody pływają różane płatki, a migotliwe światło
wydaje siÄ™ dyskretne.
- Mógłbym cię zapytać o to samo.
- Biorę kąpiel - odparła oburzona. - Wyjdz.
- Twoja kąpiel wygląda bardzo zachęcająco. - Zanurzył
dłoń w wodzie. - Jest gorąca, ale nie zanadto, właśnie taka, ja
ka uśmierzyłaby ból moich mięśni. Wprawdzie umyłem się po
ćwiczeniach, ale chciałem rozgrzać ramię. Było zranione trzy
lata temu i od tej pory czasem siÄ™ odzywa.
Julia spiorunowała go spojrzeniem. Jak on śmie tak się za
chowywać! Czego tutaj szuka?! Przecież powiedziała mu, że
nie jest mile widziany.
- Byłam tu pierwsza.
- I co w zwiÄ…zku z tym?
- Wyjdz i poczekaj na swojÄ… kolej.
143
Walens przyglądał jej się z rozbawioną miną. Julia doskona
le zdawała sobie sprawę z tego, że różane płatki na powierzch
ni wody są symboliczną zasłoną, a jej ubranie leży w drugim
końcu pomieszczenia.
- Sądziłem, że w łazni nikogo nie ma, tak jak zwykle.
- Powinieneś natychmiast wyjść, kiedy się zorientowałeś, ze
tu jestem Gdybyś w porę zawołał, skończyłabym kąpiel naj
szybciej jak to możliwe. - Zaczęła się zastanawiać, w jaki spo
sób wyjść z godnością z wanny.
- Po co? To była bardzo miła niespodzianka - powiedział
i uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Właśnie zastanawiałem się,
kiedy znowu uda nam się spotkać.
- Nie będzie żadnych spotkań - oznajmiła Julia stanowczo.
- Postanowiłam do końca życia nie zwracać już na ciebie uwa
gi Podaj mi ręcznik, jeśli łaska.
Wyciągnęła rękę. Ulżyło jej, gdy poczuła w palcach tkaninę.
Jeśli zrobi z ręcznika parawan, a potem wyjdzie z wanny tyłem
i przykucnie, może osiągnie zamierzony skutek. Spróbowała
wykonać tę ewolucję, ale poślizgnęła się i omal nie wpadła
z powrotem do wody. Powtórzyła manewr.
- Co się stało, Julio? Czy boli cię skręcona kostka?
Słysząc kpiący ton, porzuciła starania o zachowanie god
ności Szybko wyszła z wanny, stanęła na mozaikowej pod
łodze plecami do Walensa i ciasno owinęła się ręcznikiem.
Drugim, wziętym ze sterty, okryła ramiona, a trzecim zaczęła
energicznie wycierać włosy.
Jeśli nie będę na niego zwracać uwagi, to może wyjdzie,
pomyślała. . . . .
Poczuła jego ciepłe ręce na ramionach, a jej zdradzieckie
ciało naturalnie od razu zareagowało.
144
- Czy mogę jakoś pomóc? Choćby troszeczkę?
- Po południu dałeś zupełnie jasno wyraz swoim uczuciom
- odparła.
- Jakim uczuciom? - spytał Walens.
Gdy przyciągnął ją do siebie i przywarł do jej pleców, prze
konała się, jak bardzo jej pożąda.
- W Circus Maximum... - zaczęła.
- Byłem opryskliwy i nieprzyjemny - wpadł jej w słowo
Walens i odwrócił Julię ku sobie. - Wierz mi, że dosko
nale zdajÄ™ sobie z tego sprawÄ™, i bardzo ciÄ™ przepraszam,
ale miałem ważny powód. Nie chcę narazić cię na kłopo
ty. Pomyśl, co by się stało, gdyby Rzymianie znowu zaczęli
o nas plotkować.
- I to wszystko? Czy sądzisz, że powinnam teraz paść ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]