[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uczestniczył kiedyś w prywatnym pokazie dokumentalnego filmu - relacji o potwornościach z faszystowskich obozów tortur, o
nieludzkim traktowaniu ludzi przez ludzi. Jednak nawet sadystyczna pomysłowość faszystów nigdy nie zaszła tak daleko. Dziś
dopiero pokazali, na co ich stać.
87
Bezwładne, żałosne ciało Ilony zwisało ze ściany. Z trudem je można było rozpoznać. Skórę pokrywały wyschnięte strużki krwi.
Głowa opuszczona na jeden bok odsłaniała ziejącą, okrągłą ranę w gardle, a wokół niej zakrzepłą purpurowo-brązową
skorupę.
Krew była wszędzie. Częściowo jeszcze lepka. Jej mdły zapach przenikał powietrze, wypełniał nos i płuca. Sabat wpatrywał się
w ciało Ilony. Również na udach i ramionach dostrzegł podobne rany. Domyślał się już, jaki był przebieg zdarzeń. Tak jakby
czytał książkę. Mord został popełniony z żądzy zemsty. Ofiarę skazano na powolną śmierć. %7łycie zaczęło z niej uchodzić na
długo przedtem, nim igła położyła mu kres, zanurzając się w tętnicy.
Sabat kipiał z wściekłości. Wraz z detektywami wszedł na pierwsze piętro, gdzie powitał go jeszcze jeden obraz śmierci i tortur.
Całe pomieszczenie poplamione było krwią. Prześcieradła pod ciałami dziewcząt były nią przesiąknięte aż do materacy.
Na łóżku leżały Jackie i Emma, dwie nie tak dawno jeszcze pociągające dwudziestolatki pracujące dla Ilony. Na ich szyjach
widać było również charakterystyczne rany. Nic poza tym. Jeśli nie znało się tła zabójstwa, zbrodnia ta mogła wydawać się
kompletnie niedorzeczna.
Taki będzie również twój koniec, Sabat!
Wzdrygnął się, gdy usłyszał wyraznie słowa Quentina. Zło, które znalazło siedzibę w duszy brata, zostanie uwolnione, gdy
Sabat umrze. Mimo całej rozpaczy i gniewu Sabat zrozumiał ostrzeżenie. Jeśli uczniowie Lilith wiedzieli, gdzie szukać Ilony, i
wiedzieli, jaki był jej udział w walce z nimi, to musieli także mieć świadomość, że Sabat jest na ich tropie. Bez wątpienia
również jego imię znajdowało się na faszystowskich listach śmierci. Mało prawdo-
podobne, że będą zwlekać z próbą uregulowania rachunków!
- Myślę, że nie ma co żartować z twoich przeczuć - mruknął McKay. gdy Sabat zbierał się do wyjścia. Sabat z dezaprobatą
potrząsnął głową.
- Moje przeczucia sprawiłyby, że przez najbliższy miesiąc cała policja biegałaby w koło jak opętana, a mimo to nic by nie
zdziałała. W tym samym czasie te "wampiry" korzystając z zamieszania polowałyby jak nigdy.
- Hm... - wargi detektywa zacisnęły się. Sabat mówił tylko wtedy, gdy był do tego przygotowany. Nigdy wcześniej. - Wypuścimy
nocne patrole. Ustawimy kilka policjantek jako przynętę. Damy im ukrytą obstawę.
Sabat odparł, że to strata czasu i niepotrzebne narażanie policjantek na ryzyko. Sposób, w jaki te rozszalałe wyrostki polowały
i mordowały, był tak niezwykły i tak skuteczny... jakby to oni przeszli nie byle jakie szkolenie. Skuteczniejsze od tych, jakie
mogła im zaoferować jakakolwiek faszystowska organizacja.
- Albo szkolenie... albo skutecznie używali ciemnych mocy! - warknął, jakby do siebie. - Nie można tego absolutnie wykluczyć.
- Dobrze wiem. Sabat, że nie będziesz zabiegał o kontakty ze mną, lecz ja spróbuję. - W glosie McKay'a można było wyczuć
nutę żalu.
Po chwili Sabat opuścił dom Ilony.
W drodze powrotnej myślami uciekał daleko. Jak robot, z największą precyzją prowadził samochód. Nie dopuszczał do siebie
żadnych zbędnych szczegółów. W jego analitycznym umyśle nie było miejsca na nieistotne drobiazgi.
89
Wszedł do domu frontowymi drzwiami. Wiedział, że teraz przede wszystkim musi rozpalić swą wściekłość, doprowadzić ją do
białości, a potem ograniczyć do kontrolowanego gniewu. Stan, w którym był, jego rozedrgane uczucia, mogły utrudnić
rozumowanie i właściwą ocenę faktów. Dawało to uczniom Lilith wyrazną nad mm przewagę.
Zszedł schodami do piwnicy, do rozległego kwadratowego pomieszczenia. Znajdował się tam różnoraki sprzęt sportowy. W
pewnym sensie przypominało to piwnicę Ilony, ale wnętrze nie było zaprojektowane z myślą o masochistycznych rozkoszach.
Był tam kozioł gimnastyczny, sznury do wspinania się, wór bokserski i różne trapezy. W odległym końcu urządzono strzelnicę z
kulochronem w tle.
Sabat rozebrał się do naga. Jego mięśnie drżały z niecierpliwości, z żądzy wysiłku i z wściekłości, która po prostu wrzała w
jego prężnym ciele. Zaczynała już kipieć. Blizna na policzku stała się bardziej widoczna, tak jakby gniew rozpalił ją do białości.
Jego oczy płonęły.
Zaczął od bokserskiego worka. Strumień ciosów wprawił ten stukilowy przyrząd w drżenie. Uderzenia były błyskawiczne i
wściekłe. Każde trafiało dokładnie w cel. Liny, przy pomocy których wór przymocowany był do podłogi, mogły pęknąć w każdej
chwili. Przez czerwoną mgiełkę dostrzegł nieznaną twarz. Mogła należeć do szefa oprawców - samozwańczego
faszystowskiego Fuhrera. Chciał go tłuc, zniekształcić ten obraz. Po chwili ujrzał, jak żywą, Ilonę. Jej niepotrzebnej śmierci nic
już nie odwróci. Sabat wiedział, że jedynie zemsta uspokoi jego sumienie.
Uderzał coraz szybciej. Dudnienie jego nagich pięści
90 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl