[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pożegnać. Roberta wstawała wcześnie, by na ósmą być w w pracy. Przed
opuszczeniem miłego domu Richard oświadczył, że rano będzie czekał, by
odwiezć kuzynkę do pracy.
Następnego ranka punktualnie zajechał taksówką, wysiadł i stojąc obok
auta czekał. Gdy Roberta wyszła z domu, zarumieniła się na jego widok i
speszona zapytała:
Richardzie, z mojego powodu tak wcześnie wstałeś?
Książę z bajki uśpił złego czarodzieja, który chciał go zamienić w
mysz. Obudzi się dopiero, gdy książę będzie już po słowie z księżniczką!
Odparł, siląc się na żartobliwy ton.
Roberta roześmiała się: Widzę, że zaczynasz tę bajkę traktować po-
ważnie!
Patrząc jej głęboko w oczy, odparł: Tak, będę ją traktował poważnie,
aż książę zdobędzie księżniczkę, by z nią szczęśliwie żyć do końca swoich
dni!
Ukrywając zakłopotanie, Roberta uśmiechnęła się przekornie.
Sądziłam, że wszyscy Amerykanie są praktyczni i trzezwo patrzą na
życie, aż tu nagle pierwszy mężczyzna z Ameryki, którego widzę, jest ma-
rzycielskim księciem z bajki.
Richard wziął ją za rękę i całując jej dłoń rzekł: Tak, Roberto! Tak
jest, a winę za to ponosisz ty! Dotychczas byłem praktycznym i trzezwym
Amerykaninem, lecz nagle poczułem, że w moich żyłach płynie gorąca
R
L
T
krew! Zresztą Niemcy są zarazliwie sentymentalni! Stwierdzam, że taki
stan ducha jest wspaniały, i wcale nie chcę znowu patrzeć na życie rozsąd-
nie i zimno.
Jednak kiedy wrócisz do Ameryki, znowu będziesz taki jak dawniej.
Nie, Roberto, zresztą chwilowo nie myślę o powrocie.
Jak długo zamierzacie zostać w Niemczech?
Pierwotnie planowaliśmy sześciotygodniowy pobyt; potem chcemy
zwiedzić Szwajcarię i Włochy. Czy jednak będziemy się trzymać tego pla-
nu, czy też zmienimy nasz program, zależy od wielu okoliczności. Pewne
jest tylko to, że możemy podróżować trzy miesiące, a potem musimy wra-
cać do pracy.
Czy aż tak długo możecie zostawić w obcych rękach przedsiębior-
stwo?
Mamy zaufanych wicedyrektorów oraz długoletnich prokurentów.
Zastępują nas sprawnie i rzetelnie. A tę podróż do Niemiec planowaliśmy
od dawna. Ojciec nagle zatęsknił za ojczyzną. Dzięki Bogu, że mnie tym
zaraził.
Dlaczego mówisz dzięki Bogu"?
Mam nadzieję, że i moja tęsknota, i moje marzenia zostaną zaspoko-
jone.
Skoro już jesteś w Niemczech, to tęsknota została zaspokojona,
prawda?
Jeszcze nie zupełnie. Musi się także spełnić moje marzenie; bez tego
nie będę w pełni szczęśliwy.
Spojrzała na zegarek udając, że nie rozumie znaczenia jego słów, i zapy-
tała: Szofer jedzie okrężną drogą, czy zdążę na czas do pracy?
R
L
T
Och, ten okropny dom mody! Chciałbym go wysadzić w powietrze,
żebyś już nie musiała codziennie spędzać tam tylu godzin. Nie możesz rzu-
cić tej pracy?
Jak ty sobie to wyobrażasz? Jestem szczęśliwa, że mam dobrą posa-
dę, i staram się jak mogę, by jej nie stracić.
Milczał przez chwilę, a potem rzekł: Załóżmy, że pewnego dnia ze-
chcesz wyjść za mąż. Będziesz musiała wtedy podziękować za pracę.
Roberta westchnęła: Wątpię, by stał się taki cud!
A ja sądzę, że to jest cud, który się niebawem stanie! rzekł patrząc
na nią badawczo.
Odpowiedziała poważnie: Nie znasz niemieckich warunków powo-
jennych! Dzisiaj rzadko który Niemiec może sobie pozwolić na małżeństwo
z kobietą, która nie jest w stanie zarabiać na swoje utrzymanie.
Co ty mówisz! Przecież mąż musi żonie zapewnić byt!
Oczywiście, o ile może! Ale to u nas nie takie proste!
Powiedzmy, że zjawi się mężczyzna, który cię pokocha i którego ty
pokochasz; mam na myśli mężczyznę, który będzie mógł zapewnić ci egzy-
stencję. Co musiałabyś wtedy zrobić?
Roberta roześmiała się.
W takiej sytuacji musiałabym wymówić pracę z miesięcznym wy-
przedzeniem!
Z miesięcznym wyprzedzeniem? zdziwił się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]