[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jego potrzeby i pragnienia nie ograniczały się do namiętności. Owszem, tęsknił za
tym, by znów trzymać ją nagą w ramionach, ale tak samo tęsknił za spokojnym poran-
kiem przy jej boku i wspólnym śniadaniem.
- Musisz mi pomóc - powiedział do Cama.
- A czym, twoim zdaniem, jest zmuszanie Jen do rozmowy w środku nocy?
- Daj spokój, mówię poważnie Jeżeli chcę być z Jen, muszę jej udowodnić, że ją
kocham.
Cam pokiwał głową.
- Mów, co tam wymyśliłeś.
- Poproszę ją, żeby za mnie wyszła.
- Ale co ja mam zrobić?
Nate też jeszcze nie mógł sobie tego wszystkiego wyobrazić. I wciąż był pełen
obaw. A jeżeli Jen się nie zgodzi? Jeżeli było za pózno i już postanowiła, że nie chce
mieć z nim nic wspólnego? Albo nawet spotyka się już z kimś innym? Ktoś powinien
stanąć po jego stronie.
- Potrzebuję poparcia jej siostry i siostrzeńca.
- W tym ci nie pomogę.
- Wiem. Ale może mógłbyś poprosić naszą organizatorkę przyjęć o przygotowanie
kolacji tutaj, pod gwiazdami? Emma powinna wiedzieć, co się podoba kobietom. Niech
to będzie spełnienie romantycznej fantazji każdej kobiety, która wyobraża sobie własne
zaręczyny.
Cam nie wyglądał na uszczęśliwionego zadaniem, ale kiwnął głową.
- Dobrze.
- Zwietnie. Ja się zajmę całą resztą.
- A kiedy ten sen ma się spełnić?
R
L
T
- Jutro wieczorem. Zadzwoń do niej jutro i powiedz, żeby wzięła dzień wolny. Ja
zamówię dla niej spa, niby to w podziękowaniu za te długie godziny pracy przy przygo-
towywaniu występu na rocznicę.
- Dobrze. Coś jeszcze?
- Nie. Resztą zajmę się sam.
Po wyjściu Cama Nate starannie układał w głowie długą listę spraw do załatwienia
przed następnym wieczorem. Kiedy się z tym uporał, wsiadł do samochodu, zamierzając
pojechać do siebie, ale nieoczekiwanie znalazł się w okolicy, gdzie mieszkała Jen, i już
po chwili siedział na schodkach przed jej domem.
Wiedział, że to szaleństwo, ale chciał być bliżej niej. Teraz, kiedy w końcu zdobył
się na przyznanie, że ją kocha, zapragnął jej o tym powiedzieć jak najszybciej. Czuł po-
trzebę natychmiastowego poskładania wszystkiego, co niemal wymknęło mu się z rąk.
%7ływił ogromną nadzieję, że mu się to uda, i modlił się, żeby sytuacja nie była już
przesądzona na jego niekorzyść. Dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo myliła się jego
mama, mówiąc o mężczyznach i słabości. Czasami miłość mogła uczynić mężczyznę
słabym w pewnym aspekcie, ale tylko odwzajemnione uczucie i życie z ukochaną kobie-
tą dawało siłę, by trwać.
R
L
T
ROZDZIAA PITNASTY
Jen próbowała się rozluznić w ekskluzywnym spa hotelu Ritz-Carlton w Coconut
Grave. Była bardzo zdziwiona, kiedy rano pojawił się u niej posłaniec z biura Cama z
zaleceniem, by wzięła dzień wolny. Miała dobrze wypocząć i pozwolić o siebie zadbać w
spa, a potem pojawić się w klubie około piątej po południu.
Początkowo chciała odrzucić tę zadziwiającą propozycję, ale posłaniec wyjaśnił
jej, że nie ma innej możliwości. Zlecono mu zawiezienie jej do spa, a po wszystkim od-
wiezienie z powrotem do domu na odpoczynek.
Wymasowana i dopieszczona jak księżniczka, cieszyła się każdą minutą tej przy-
jemności. Manicure, pedicure, maseczka... Tylko posmutniała trochę, kiedy uświadomiła
sobie, że takiej wypięknionej nie zobaczy jej Nate.
Powinna w końcu przestać o nim myśleć, ale to nie było łatwe. Wciąż miała w tele-
fonie ich wspólne zdjęcie na jachcie i w miarę upływu dni coraz dłużej się w nie wpa-
trywała. Dziś od ich zerwania minęły dokładnie dwa tygodnie.
Byłaby zadowolona, mogąc powiedzieć, że już go nie kocha, ale to było nierealne.
Wątpiła, by w ogóle kiedykolwiek zdołała uwolnić się od tej miłości.
Tuż przed zakończeniem pobytu w spa, zadzwonił telefon.
- Cześć, siostro.
- Cześć. Mam wolne popołudnie. Miałabyś ochotę wybrać się do miasta?
- Może być. Gdzie się spotkamy? Mam dziś osobistego kierowcę z Luna Azul.
- Przyjadę po ciebie i skoczymy do Nordstroms kupić sobie coś ładnego. Potrzebu-
ję czegoś odpowiedniego na służbową kolację w przyszłym tygodniu. Chyba chcą mi za-
proponować zostanie młodszym partnerem.
- To fantastycznie, kochanie. W końcu ktoś docenił twoją ciężką pracę.
- Ciebie też kiedyś docenią. Mam dziś ochotę na babskie popołudnie.
- Bardzo chętnie. Doskonały ciąg dalszy tak miło rozpoczętego dnia.
- Będę za kwadrans.
- Odbieramy Rileya z szkoły?
- Nie, dziś zajmie się nim Lorie. Chłopcy mają jakieś wspólne plany.
R
L
T
Dwadzieścia minut pózniej siedziały obie w audi Marcii. Spędziły popołudnie,
przymierzając sukienki i każda coś dla siebie wybrała. W sumie bawiły się świetnie i Jen
nawet na chwilę zapomniała o swoim złamanym sercu.
Dzięki temu zdołała spojrzeć na całą sytuację z nowego punktu widzenia. Nagle
dotarło do niej, że mogłaby być dalej z Nate'em. Nie byłaby może taka szczęśliwa jak w
przypadku odwzajemnionej miłości, ale też nie jakoś specjalnie nieszczęśliwa.
Telefon zadzwonił, akurat jak dotarły do domu. Na ekraniku wyświetliła się wia-
domość od Nate'a.
Muszę się z tobą zobaczyć dziś wieczorem. Proszę, spotkajmy się w klubie o
wpół do szóstej".
- Nate chce się ze mną spotkać dziś wieczorem. Jak myślisz, o co mu chodzi?
Marcia wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia.
- Wczoraj rozmawiałam z Camem. Próbował mnie przekonać, że powinnam wziąć
pracę u Russella. Może chodzi mu o to samo?
- Nie wydaje mi się.
- A jeśli tak? Jeżeli nie chce, żebym tu dłużej pracowała?
- Przestań. To bez sensu. Spotkaj się z nim i porozmawiaj. Załóż tę czerwoną su-
kienkę, którą właśnie kupiłyśmy, i pokaż mu, co traci.
Jen popatrzyła na siostrę, zaskoczona.
- Tak uważasz?
- Jasne. Uświadom mu, jaki popełnił błąd, odchodząc od ciebie.
Właściwie to ona od niego odeszła, ale nie zamierzała tego prostować. Wysłała mu
wiadomość potwierdzającą, że będzie w klubie o umówionej godzinie.
Nie pozwalała sobie na choćby cień nadziei, że mógłby zmienić zdanie, ale też nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]