[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie potrzebuję ciebie. Lepiej będzie, jak sobie pójdziesz.
Michael opuścił głowę. Po czym uniósł ją odrobinę i spojrzał spod długich brązowych rzęs.
Pomału i z porażającym zdecydowaniem pokręcił głową.
- Co ma znaczyc ... nie? - spytała, jej głos był o ton wyższy.
- Jeszcze nie wychodzÄ™.
Po raz pierwszy naprawdę się zlękła. W jego oczach była taka determinacja.
- Czego chcesz, Michael? -: spytała, zastanawiając się, czy jest jeszcze zupełnie inna strona
tego mężczyzny, której jeszcze nie widziała ani sobie nie wyobraża'ła.
49
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- ChcÄ™ ciebie. I ty o tym wiesz.
- Nie jestem na sprzedaż. Ani za kolację ... ani informację ... ani za cokolwiek innego, co
masz do zaoferowania.
- Nie? - spytał tak sarkastycznie, że zareagowała zaciśnięciem mięśni brzucha.
- Nie! I znam karate. Jeśli się do mnie zbliżysz ... - zaczęła się od niego odsuwać. - Zrobię
ci krzywdÄ™·
Zbliżył się o krok.
- Myślę, że potrafię się obronić. Jestem większy i silniejszy od ciebie. - Zrobił kolejny krok.
- Michael, dlaczego to robisz? To szalone! Kobiety nie powinny być zmuszane! - Nie
potrafiła się skupić, jej myśli były chaotyczne. Jakie miała możliwości ... co robić? Z jakiegoś
powodu riie potrafiła myśleć jasno. On się zbliżał, ona cofała. Była blisko kuchni ... a może
sypialni. Tylko w sypialni były drzwi. Ale bez zamka. Czy miała szansę utrzymać je
zamknięte pod jego naporem?
A jedyny telefon był w kuchni. Jak wezwie pomoc? Pomoc? To on był pomocą.
Michael uśmiechnął się szeroko, zupełnie jakby czytał w jej myślach.
- Zapędzona w kozi róg? Czyż nie tak czują się bohaterki twoich romansów, gdy ich
dziarscy bohaterowie zmuszają je do uległości. .
- Wygląda na to, że to ty czytujesz romanse.
Najwyrazniej wiesz o nich wszystko. Może to w twoim życiu czegoś brakuje?
Stało się, popełniła błąd. Zdała sobie z tego sprawę zanim zbliżył się, by zamknąć ją w
ramionach. Będzie jednak walczyła. Zebrała wszystkie siły, aby go odepchnąć. Michael
wzmocnił uścisk, unieruchamiając ją jedną ręką, a drugą chwytając za włosy. Odgiął jej głowę
do tyłu i Monika musiała spojrzeć mu w twarz.
- Może zechcesz powtórzyć to słodkie stwierdzenie - wychrypiał.
- Puść mnie.
Znów potrząsnął głową.
- Nadarza się okazja, aby coś udowodnić i mam szczery zamiar to uczynić.
- Michael, proszę cię ... puść mnie.
Nachylił się nad nią i brutalnie zdusił ustami słowa. Zacisnęła wargi i usiłowała odwrócić
głowę, ale Michael schwycił ją mocniej za włosy. Krżyknęła, nierozważnie otwięrając usta, a
on natychmiast to wykorzystał i wtargnął językiem między jej wargi. Monika próbowała się
wyswobodzić z jego ramion, ale Michael jeszcze bardziej wzmocnił uścisk~ Nogi miała wolne,
poczęła go więc kopać w golenie, aby wywalczyć drogę między udami Michaela i unieść
odpowiednio kolano. Jeden dobry kopniak, to wszystko, czego potrzebowała ...
Przejrzał jej zamiar i po chwili oderwał usta od jej warg, uniósł ją nad podłogę i
unieruchomił w ramionach. Pozbawiona nadziei na unieszkodliwienie Michaela walczyła jak
oszalała. Powiedział, że jest większy i silniejszy, dobrze o tym wiedziała. Kiedy rzucił ją na
łóżko i przygniótł ciałem, straciła siłę do walki.
- Michael! - wydyszała. - Jesteś szalony! Umieścił jej nadgarstki nad głową. Nie mogła się
ruszyć.
- Szalony? - zapytał nieco łagodniej. - Nie jestem szalony, Moniko. - Patrzyła na widoczny
we wpadającym z przedpokoju świetle stanowczy zarys jego szczęki. - Szaleństwem jest
wyszukiwanie sobie kłopotów. A ty właśnie tak postępujesz. To ty jesteś szalona. Ale i tak cię
pragnÄ™!
Mówił słowami prosto z romansów na jej półce z książkami i Monika spoglądała na niego
zdumionym wzrokiem. Był prototypem jej bohatera. Wysoki, gładki, silny i chętny do
miłosnych uniesień. Drżenie ramion przyciskających nadgarstki Moniki do łóżka, napięcie jego
mięśni, wszystko to wskazywało na to, jak bardzo jej pragnął. Nie miała co do tego
wątpliwości. Ale kim była ona - jedną z bohaterek romansów ... czy Moniką? Nagle nie była
już pewna, kim chciałaby być w owej chwili. Ale bez względu na to, kim była, nie rezygnowa-
Å‚a z walki.
Próbując mu się wywinąć, wskórała tylko tyle, że jego usta znów op~dły na jej wargi. .
- Nie! - krzyknęła, kiedy pozwolił jej odetchnąć, ale tak do niej przywarł, że nie mogła go
50
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
ani kopnąć, ani uderzyć, ani się poruszyć.
- ProszÄ™ ... to boli ...
Ciągle nie przestawał jej całować, tak że me mogła złapać tchu i tylko słabo pojękiwała. Bo
teraz toczyła bitwę na dwu frontach. Z Michaelem, którego usta stały się nagle jedwabiście
miękkie. I z samą sobą. Z własnym ciałem. ZadziwiaJące.
- Dlaczego ze mną walczysz, Moniko? - wymamrotał z ustami wciśniętymi w zagłębienie
jej szyi, gdzie wyczuwał miodowe ciepło jej skóry, gdy odwróciła głowę na bok.
- Nie masz do tego najmniejszego prawa - odparła, odpierając Michaela i pokusę własnego
ciaÅ‚a. - PragnÄ™ ciÄ™· PotrzebujÄ™ ciÄ™. Oto moje prawo ... - Poczuwszy jego wargi przy dekolcie
bluzki, zdołała się odwrócić o kilka centymetrów. Michael uniósł się wtedy, schwycił obie jej
dłonie jedną ręką i przytrzymał brodę drugą.
- Spokojnie, Moniko - nakazał jej gromkim głosem. - A może walczysz, żeby zachować
cnotÄ™?
- Mylisz się! Mam prawo ... wyboru. - Usiłowała wyswobodzić ręce, ale szybko poznała
siłę jego ogromnej dłoni. - I nie ... pragnę ... ciebie ...
- Nie? Zaraz się o tym przekonamy! - I pocałował ją jeszcze raz, unieruchamiając jej głowę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]