[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak myślisz?  Odwrócił się, żeby mogła przyjrzeć się lepiej
dziecku.
91
RS
 Moim zdaniem śpi.
 W takim razie spróbuję usiąść.
Niemowlę sapnęło i poruszyło się, gdy Jacob usiadł na drewnianej
ławce, potem jednak szybko uspokoiło się i znów położyło główkę na
ramieniu Jacoba. Co za piękny widok! Nell otworzyła puszkę lemoniady.
 Trzeba popić słoną rybę.
Jacob wypił długi łyk, po czym odstawił puszkę i wpatrzył się w
przestrzeń.
 Jesteś bardzo zamyślony  stwierdziła. W milczeniu zmarszczył
brwi.
 Co się stało?
 Zastanawiam się, co by się stało, gdybym postawił się twojemu ojcu
tego dnia, gdy znalazł nas nad rzeką.
 Przecież tak było!  zawołała ze zdziwieniem.  Nie pamiętasz?
 Byłem zbyt zdenerwowany, żeby myśleć trzezwo.
 Nigdy nie zapomnę tego dnia. Ojciec aż trząsł się ze złości, ale ty
naprawdę mu się postawiłeś. Odsunąłeś mnie na bok i szedłeś do niego jak
Achilles, żeby zmierzyć się z Hektorem.
 Pamiętam tylko, że nie zachowałem się tak stanowczo,jak chciałem.
Bałem się, że ojciec zemści się na tobie albo na mojej matce.
 Byłeś tak samo zawzięty jak on  odparła z uśmiechem. 
Przestraszyłam się, że zechcesz z nim walczyć, a wtedy mógłby wpaść w
szał i cię zastrzelić. W końcu to ja powiedziałam ci, żebyś poszedł.
 Naprawdę?
 Zdawało mi się, że to trwało całą wieczność. Staliście naprzeciw
siebie, sapiąc głośno i mierząc się wzrokiem.
92
RS
Zadrżała, przypominając sobie ten incydent, a potem straszny powrót
do domu, areszt domowy i przymusowy wyjazd do Melbourne. Płakała
całymi tygodniami.
 Nie myśl o tym teraz, Jacob.
 Nie ma sensu, prawda?
 Nie. To dawna historia. Proszę, spróbuj winogron. Są takie słodkie i
soczyste.
Kiedy skończyli jeść, wstali, wyrzucili puste torebki i puszki do
śmietnika i ruszyli z powrotem do domu.
 Może ja wezmę teraz Sama  zaproponowała, gdy zbliżyli się do
drzwi.  Mniej się zdenerwuje, niż gdybym wzięła go od ciebie w domu
przy zapalonym świetle.
Nie po raz pierwszy podawali sobie dziecko, więc nie mogła
zrozumieć, dlaczego tym razem trwało to tak długo i było tak intymne.
Potem Jacob pochylił głowę i pocałował Nell w policzek.
 Dobranoc.
 Nie wejdziesz do środka?  szepnęła.
 Chciałbym.  Musnął ustami jej brew.  Ale nie mogę. Och!
Nie powinna czuć się rozczarowana, bo to był dopiero pierwszy z
trzydziestu dni próby. Powinna raczej być wdzięczna, że Jacob jest znacznie
ostrożniejszy niż wtedy, gdy mieli po dziewiętnaście lat.
Siedząc na przednim siedzeniu range rovera Jacoba, Nell uśmiechnęła
się na widok zaryglowanej bramy i drewnianego szyldu z napisem
 Koomalong", wydrukowanym ciemnozielonymi literami.
 Otworzę bramę  powiedziała, gdy samochód się zatrzymał.
Wyskoczyła uszczęśliwiona jak dziecko, które wraca do domu z internatu.
93
RS
Znów uśmiechnęła się, słysząc skrzypienie zardzewiałych zawiasów.
Czy w buszu jest jakaś brama, w której nie skrzypiałyby zawiasy?
Kiedy samochód przejechał, zamknęła bramę i rozejrzała się wokół.
Polna droga prowadziła w górę łagodnego, porośniętego brązowawą trawą
zbocza, na którego grzbiecie rósł wspaniały stary eukaliptus odznaczający
się na błękicie nieba. Z potężnego srebrnobiałego pnia drzewa wyrastały
gałęzie ze zwężającymi się ku dołowi, charakterystycznie oklapniętymi
szarozielonymi listkami.
Nell wciągnęła głęboko w płuca znajomy zapach buszu przesycony
wonią suchej ziemi, bydła i subtelniejszych zapachów trawy, słońca i
eukaliptusów. Kiedy była mężatką, wybierali się czasem z Robertem za
miasto, ale jej mąż nie czuł się dobrze na wsi, więc te wycieczki były bardzo
krótkie. Nagle usłyszała znajomy śmiech kukabury i zadrżała z radości.
Jak dobrze znalezć się znów w buszu!
 Długo będziesz tak stała?  zawołał Jacob.
Odwróciła się. Jacob uśmiechał się szeroko, błyskając białymi zębami.
 Już idę.
On ma rację, pomyślała, wsiadając do samochodu. Kocham busz. Tak
się cieszę, że tu jestem.
Odwróciła się, by spojrzeć na niemowlę leżące w nosidełku pomiędzy
dwoma psami Jacoba, które odebrali z hotelu dla psów w Romie. Psy były
bardzo przejęte widokiem dziecka, a ich podniecenie przybrało na sile, gdy
wywąchały Ambrose'a w klatce umieszczonej z tyłu samochodu. Wy-
starczyło jednak, że ich pan przemówił do nich spokojnym głosem i
podrapał je za uchem, a zwierzaki natychmiast się uspokoiły.
Teraz, gdy Jacob jechał po wyboistej drodze przecinającej pastwiska
porośnięte eukaliptusami, Nell spostrzegła strumień z rosnącymi wzdłuż
94
RS
brzegu krzewami mirtowymi i akacjami. Znów rozległ się śmiech kukabury,
a z brązowej trawy dobiegł ostry krzyk czajki.
Nell naprawdę poczuła się jak w domu.
Właściwie to jest niedorzeczne, bo to nie jest prawdziwy powrót. Nie
powinna tak się rozczulać i wzruszać. Przyjechała tu tylko na próbę, a to nie
to samo.
Kto wie, czy ten eksperyment się uda? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl