[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pokochała Jesse'a z całego serca - i oto odszedł. Nie zadzwonił z Nowego
Jorku, zresztą Paige wcale tego nie oczekiwała. Rozstali się raz na zawsze, bez
pretensji i zobowiązań. Czysta sprawa. Do nadmorskiego domu w Marblehead
znowu zawitała samotność.
Paige otarła łzy i usiadła po turecku na łóżku. Niebawem odzyskała
panowanie nad sobą i chociaż momentami jej ciało przebiegał nagły dreszcz,
wiedziała, że i to z czasem minie.
Poczuła, że powoli wstępują w nią nowe siły. Miała przed sobą tylko
jedno wyjście: przystosować się do nowej sytuacji, a właściwie - powrócić do
spokojnego życia, jakie wiodła, zanim wkroczył w nie Jesse. Będzie rzezbiła,
jadła, spała, spacerowała, czytała, odwiedzała przyjaciół. Zapomni, że w ogóle
istniał ktoś taki jak Jesse... O nie! Nie chciała go zapomnieć. Pokochała go na
zawsze. A poza tym nosiła w sobie jego dziecko, na razie maleńką kruszynkę,
126
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ale przecież krew z krwi i kość z kości Jesse'a. Nie mogła i nie chciała nigdy go
zapomnieć. Piękna tego, co ich połączyło, nie potrafiły oddać żadne słowa.
Dziecko poczęte z miłości zostanie wychowane w miłości. Na straży podjętego
przez Paige postanowienia staną wspomnienia chwil przeżytych wspólnie z
Jesse'em i budzący się w niej instynkt macierzyński.
Położyła dłoń na brzuchu, Cud stworzenia? Tak, miłość jest cudem.
Dziecko ucieleśniające miłość do Jesse'a miało stać się dla Paige wyzwoleniem.
Zmiało podniosła głowę i uśmiechnęła się. Pogodna, rozpromieniona
twarz wyrażała absolutną pewność, że Paige poradzi sobie ze wszystkim. Była
gotowa zmierzyć się z przyszłością.
Początek drogi okazał się niełatwy. Paige powróciła do codziennego
rytmu zajęć, ale na każdym kroku z zaskoczeniem odkrywała, jak bardzo tęskni
za Jesse'em. Nie poznawała własnego domu. Kiedy gdzieś wychodziła,
brakowało jej towarzystwa życzliwej osoby. Wieczorami zapadała potworna
cisza.
Tęskniła, oczywiście, także za poczuciem bliskości, za seksem.
Wystarczyło, że wyobraziła sobie Jesse'a stojącego przy niej, a już zaczynała
dygotać i drżeć. Do licha, naprawdę boleśnie czuła pustkę po ukochanym
mężczyznie i nie znała na to lekarstwa!
Jesse Dallas przemknął przez jej pozornie idealnie uporządkowane życie,
udowadniając, świadomie lub nie, na jakże kruchych podstawach ono się opiera
i jak wysoką cenę płaci Paige za tłumienie swoich potrzeb. Chciała z wad
egzystencji, którą prowadziła, uczynić zalety. Nawet jako artystka postanowiła
zastosować tę metodę i stawić czoło nowym wyzwaniom. Jesse nadał jej życiu
nowy wymiar, musiała więc teraz wysilić umysł i talent, a powściągnąć emocje,
by jakoś znieść utratę kochanka.
Przez pierwsze dni wciąż chodziła zła, sfrustrowana bądz rozżalona, ale
potem zdarzało się to coraz rzadziej. Po miesiącu jej życie wróciło w utarte
koleiny.
127
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Pocieszenie znajdowała w pracy, której poświęciła się bez reszty. Rzezba,
którą zaczęła tuż przed wyjazdem Jesse'a, przybrała kształt ludzkiego embrionu.
A przecież Paige zabrała się do pracy, zanim zdecydowała się na dziecko!
Fascynujący, tajemniczy zbieg okoliczności? A może po prostu wyraz instynktu
macierzyńskiego, długo tłumionego i nie uświadomionego? W ramionach
Jesse'a Paige rozkwitła jako kobieta i z niebywałą przyjemnością rzezbiła
ludzika o proporcjach nie przypominających jeszcze dorosłego człowieka, lecz
posiadającego już maleńkie oczka, uszka i usteczka. Paluszki rąk i nóg jak żywe
wyłaniały się z wirującej bryły gliny, tak jak wcześniej dłoń Jesse'a wyłaniała
się z kamienia znalezionego na plaży. Widz patrzący na wyrzezbioną rękę nie
mógł mieć wątpliwości, że to dłoń silnego mężczyzny, natomiast palce
glinianego embriona były drobne, delikatne, niewinne. Paige zakochała się w
ukończonym dziele, ale czyż matka nie po to wychowuje dziecko, by pewnego
dnia wypuścić je spod swych skrzydeł? Artystka z bólem serca ostrożnie
zapakowała rzezbę i wysłała do galerii w Nowym Jorku.
Zajęła się potem następną z zamówionych rzezb - figurką tancerza.
Klocek cisowego drewna leżał w składziku wystarczająco długo, by wyschnąć i
dojrzeć do obróbki. Spędzająca w pracowni całe dnie, skupiona na pracy, Paige
ani się spostrzegła, jak minęły sierpniowe upały i nastał wrzesień.
Ciąża stała się faktem. Paige nie potrzebowała diagnozy lekarza. Od
początku żywiła niezachwiane przekonanie, że nosi w sobie dziecko.
Potwierdzały to inne objawy: pęczniejące piersi, siateczka sinych żyłek na
brzuchu, nudności.
Właśnie uporczywe mdłości, nie tylko poranne, lecz utrzymujące się
przez cały dzień, sprawiały, że straciła apetyt i dobry humor. Zdecydowała się
wreszcie na wizytę u lekarza. Pani doktor uznała stan jej zdrowia za znakomity,
a niemiłe przypadłości za zupełnie naturalne w szóstym tygodniu ciąży. Kiedy
zaproponowała pacjentce lekarstwo zapobiegające wymiotom, Paige odmówiła.
Wolała, zgodnie z zaleceniami lekarki, zmienić nawyki żywieniowe i jadać
128
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
często małe porcje lekkostrawnych potraw. To trochę pomogło, chociaż nadal
zdarzały się ataki tak silnych nudności, że Paige tęskniła za kojącym uściskiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl