[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wychowała się w Eclipse Bay i wszystkich tu znała. A teraz co tydzień gra w brydża z trzema
koleżankami, które również stąd pochodzą. Może będą pamiętać coś z dawnych, dobrych
czasów, co by się mogło przydać? Chcesz, żebym z nią pogadał? Może dowiedziałaby się
czegoś użytecznego od swoich koleżanek. Jestem pewien, że spodoba jej się rola Maty Hari.
- Byłbym wdzięczny - powiedział Nick.
Muzyka była coraz głośniejsza, tak samo tłum. Do stołów ściągnęli inni amatorzy
bilardu. Powietrze zaczynało się robić gęste od dymu papierosowego.
- Pózno już - zauważył Nick. Jeremy wzruszył ramionami.
- Gramy jeszcze raz?
- Właściwie, czemu nie?
Nick przygotował właśnie bile do następnej gry, kiedy od wejścia dobiegł znajomy,
donośny głos.
- Proszę, proszę, czy to nie ten sam skurwiel, któremu wydaje się, że jest królem
Eclipse Bay? - Eugene już seplenił, ale mimo wszystko można go było zrozumieć. - Patrz
tylko, Dwayne. W najlepsze gra sobie w bilard ze swoim starym kumplem Jeremym. Urocze,
prawda?
Gracze przy sąsiednich stołach nawet nie spojrzeli w stronę wejścia. Wszyscy udawali
skupionych na grze. Ale Nick wiedział, że słuchali uważnie każdego słowa. Atmosfera zrobiła
się nagle tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
- Miałeś rację - powiedział cicho Jeremy. On też nie patrzył na Eugene'a i Dwayne'a. -
Pora się zbierać.
- Tak w ogóle, to co ty tutaj robisz, Harte? - ryknął Eugene. - Nie powinieneś być teraz
ze swoją rudą podejrzaną? Wszyscy wiedzą, że tak się z tobą pieprzy, że aż ci mózg staje, i
nie dociera do ciebie, że to ona zwinęła obraz.
Nick powoli odłożył kij. Po drugiej stronie stołu Jeremy zrobił to samo. Teraz obaj
patrzyli na dwóch prowokatorów.
Na sali panowała cisza. %7ładen z graczy nawet nie ruszył palcem. Wszyscy czekali na
odpowiedz drugiej strony.
Nick spojrzał na Eugene'a.
- Chyba już dość powiedziałeś, Eugene.
Ale Eugene był wyraznie zbyt pijany, żeby przejmować się konsekwencjami.
- Myślisz, że możesz mi grozić? - Eugene podszedł bliżej, z zaciśniętymi po bokach
pięściami. - Naprawdę myślisz, że się ciebie przestraszę?
- On ma rację, Eugene - powiedział spokojnie Jeremy. - Dość już powiedziałeś.
- Ty też mi możesz naskoczyć, Seaton. Wracasz po latach i udajesz kogoś lepszego od
nas, tylko dlatego, że twoja stara wyszła za Seatona, a twoim kumplem jest Harte. Wal się.
- Idziemy - powiedział Nick do Jeremy'ego.
- Dobry pomysł. - Jeremy wyszedł zza stołu.
- Razem z Dwayne'em zastanawialiśmy się nad czymś, Harte. - Eugene zatrzymał się,
blokując im drogę do drzwi. Uśmiechnął się lubieżnie. - Ona jest naturalnie ruda? Tak samo
ruda na dole jak na górze?
Nick wyszedł zza stołu.
- Spokojnie - powiedział Jeremy półgębkiem. - Plan był taki, że stąd wychodzimy,
pamiętasz?
- Plan się zmienił - powiedział Nick, zatrzymując się z przodu stołu. - Nigdzie nie
idziemy, tylko opowiemy wszystkim, o tym jaką Eugene i Dwayne mieli kiedyś fajną
przygodę w Seatde.
- Zamknij się, Harte - ryknął Eugene. - Morda w kubeł. Jeszcze jedno słowo, a urwę ci
łeb i pogramy sobie nim w bilard.
- Mówisz?
- Ej no, wszyscy mają gdzieś, czy bzykasz się z rudą. Nikogo nie obchodzi twoje życie
łóżkowe, Harte.
- Najwyrazniej tak, oprócz ciebie, Eugene - podsunął usłużnie jeden z graczy. -
Pewnie dlatego, że życie łóżkowe Harte'a jest o wiele ciekawsze od twojego.
Eugene zrobił się fioletowy z wściekłości. Schował głowę w ramionach jak olbrzymi
żółw i rzucił się naprzód. Był zdumiewająco szybki jak na swój wzrost i masę ciała. Lata gry
w futbol, pomyślał Nick.
- Cholera - mruknął Jeremy. - Możemy zapomnieć o szybkim wyjściu.
Nick czekał z unikiem do ostatniej chwili. Eugene nadal był szybki, gorzej było ze
zwrotnością. Przeleciał jak pocisk przez miejsce, w którym chwilę wcześniej stał Nick i
zatrzymał się na stole. Zgiął się wpół i padł twarzą na zielony filc.
- W porządku - powiedział Jeremy. - Ale teraz już idziemy, prawda?
Nick go zignorował. Złapał za napakowane ramię. Ale nie musiał podciągać Eugene'a
do pionu. Olbrzym sam się zerwał, a jego masywna pięść już była w ruchu.
Nick schylił się, unikając ciosu a potem przywalił obiema pięściami Eugene'owi w
brzuch. Ale poczuł się tak, jakby okładał worek treningowy. Przyjemnie było przyłożyć, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl