[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czy któraś z was ma jakiś pomysł, jak mogłybyśmy nakłonić panie, żeby wzięły
udział w głosowaniu? - Phoebe rozejrzała się wokół.
Ruby Jean popatrzyła na trzy pozostałe.
- %7łony farmerów przeważnie przyjeżdżają do miasta ze swoimi mężami na zakupy,
prawda?
- Zwykle tak - zgodziła się z nią Phoebe.
Sara uniosła widelczyk i zatrzymała go w pół drogi.
- Wybory odbędą się w połowie miesiąca. Niewiele osób będzie się wybierało do
miasta w tym czasie.
- Więc musimy przekonać je, żeby przyjechały głosować. Elsie pokiwała głową do
Phoebe.
- Saro, czy napiszesz artykuł dla kobiet? Myślę, że to może mieć znaczenie.
Mężczyzni ich zachęcać nie będą.
- Zabiorę się do tego dziś wieczorem. Phoebe nabrała resztkę ciasta na widelczyk.
- Powinnyśmy umówić przynajmniej dwie kobiety, które brałyby na ręce dzieci, żeby
kobiety mogły głosować.
- Tak - powiedziała Elsie. - To dobry pomysł.
- A co z poczęstunkiem? - zapytała Ruby Jean. - Czy nie byłoby miło, jak by podać
kawę i ciastka?
Sara zerknęła na Phoebe.
- Może byłoby... ale przecież nie jest to zebranie towarzyskie., Nie chciałybyśmy,
żeby panowie doszli do wniosku, że się nam wybory pomyliły z popołudniową herbatką.
- Nie pomyślałam o tym.
Zanim luch dobiegł końca, wszystkie czuły się podniecone nadchodzącymi wyborami.
Wracając do domu z Phoebe Sara przypomniała sobie, że powinna wpaść do Gila.
- Muszę coś załatwić. Do zobaczenia w domu.
- Pozdrów ode mnie pana Perry'ego. - Phoebe skręciła za róg; miała tylko nadzieję, że
Sara nie zapomni wrócić do domu.
* *
Gil patrzył na Jacka i potrząsał głową.
- Jak ty sobie to wyobrażasz, co ja mógłbym w tej sprawie zrobić? Sara nie zmieni
swojego sposobu pisania. Ani dla mnie... nawet bym jej o to nie prosił... a już zwłaszcza nie
dla garści rozbawionych jej poglądami mężczyzn.
- Diabli nadali, widziałem, jak na nią patrzyłeś. Nie obchodzi cię to, co o niej mówią?
- Cholerny świat, sam o niej mówiłem ta cała Hamptonowa . - Tak było, zanim
naprawdę ją poznałem, pomyślał Gil. - To nic nowego ani obrazliwego.
- Czy nie zależy to od sposobu mówienia?
- Sara pewnie śmiałaby się z nich, jakby ich słyszała. Nie martw się o to, Jack. -
Gdyby powiedział Jackowi, że z rozmysłem napisała takie oświadczenie, że chciała, by tak je
ludzie odebrali, wiadomość rozeszłaby się lotem błyskawicy. Jack miał dobre chęci, ale nie
potrafił utrzymać sekretu.
- Tak tylko pomyślałem, że będziesz chciał wiedzieć.
- A jak tam z panną Layton? Jack wyszczerzył zęby.
- Wspaniale. Po prostu wspaniale.
- Zaskoczony jestem, że Ben nie wziął cię na rozmowę w cztery oczy. Nie jesteś
jedynym kawalerem w mieście.
- Sam się tego spodziewałem. - Jack roześmiał się. - %7łeby tak prawdę powiedzieć, to
niemal oświadczyłem jej się w wieczór zabawy.
- Górą Jack. - Gil wyciągnął rękę i potrząsnął dłonią przyjaciela. - Kiedy zabierzesz
się za dom?
i - Jaki dom?
- Ten, w którym zamieszkasz z przyszłą panią Young.
- Pewnie powinienem się za to zabrać, co?
- Jeżeli masz nadzieję - zachichotał Gil - że powie tak.
Jack wyszczerzył zęby. - Pomóż mi, a ja pomogę tobie. - Ja nie potrzebuję domu -
powiedział Gil jasno dając do zrozumienia, że nie życzy sobie o tym mówić. - Wciąż mam
swój szałas. Jeżeli miasto dalej się będzie rozrastało, przeniosę się tam.
- Lepiej byś wrócił za bar. - Jack wzruszył ramionami. - Potrzebujesz czegoś?
- Nic mi nie brakuje.
- Jak byś potrzebował, wystarczy że pociągniesz za ten sznurek.
- Dobrze. - Gil popatrzył na mocny sznurek rozciągnięty od parapetu okna do schodów
i prowadzący w dół do saloonu, gdzie przywiązany był do jednego z dzwonków, które Sara
mu przyniosła. Mógł teraz wyglądać przez okno i wezwać pomoc. Nie mógł natomiast
poruszać się po własnym pokoju, dostać się do swoich książek albo nadać listu bez czyjejś
pomocy.
Złapał za prawą nogawkę swoją mocniejszą ręką, uniósł nogę na łóżko i wyciągnął
się. Od momentu, kiedy Sara zobaczyła, że samodzielnie usiadł, zaczęła się od niego coraz
bardziej odsuwać. Może miała rację. Jedno było cholernie pewne, nie był gotów zbudować
domu i ogrodzić go parkanem, ale nie chciał również wrócić do machania do niej na do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]