[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pokonując ostatnie metry, Richard czuł, jak dr\y pod nim ziemia. Wyskoczył w powietrze, prosto
w ramiona Susan. Czuł, jak końskie zęby zaciskają się najego lewej łydce. Dziewczyna pociągnęła go
za sobą. Rozległ się trzask rozdzieranej nogawki.
W powietrzu zdołał obrócić się w taki sposób, \e pierwszy upadł na ziemię, Susan zaś wylądowała
na nim. W uszach dudnił mu jeszcze tętent Admirała, a upadek sprawił, \e przez moment nie mógł
zaczerpnąć tchu.
Dziewczyna przytuliła się do niego. Co za idiota powiedział, przyszło na myśl Richardowi, \e
rudowłosi nie powinni ubierać się na czerwono? Czerwona flanelowa koszula sprawiała, \e usta i
włosy Susan zdawały się płonąć niezwykłym blaskiem. Poczuł gwałtowny przypływ po\ądania.
~ W porządku? - spytał, gdy tylko odzyskał oddech. - Tak. A ty?
- Powiem ci zaraz. Jak będę mógł oddychać - wy-
sapał, a potem ujął jej twarz w dłonie i przyciągnął usta dziewczyny do swoich.
W tej chwili nic go nie obchodziły ani uczucia Susan, ani strzelba jej ojca. Dziewczyna nie tylko
nie stawiała najmniejszego oporu, ale jeszcze sama rozchyliła usta pod naporem jego
rozgorączkowanego języka.
Był w niebie. Susan pachniała lawendą, smakowała kawą i po\ądaniem. Wiedział, \e to, co robi, jest
nikczemne. Nikczemne, bo Susan go kocha, a on jej nie. Bo\e, co za fatalny moment na wyrzuty sumienia!
Wiedział, \e będzie tego \ałował do końca \ycia, ale stanowczym ruchem odsunął ją nieco od siebie.
- Bardzo \ałuję, ale nie jestem dostatecznie samolubny, \eby powiedzieć ci, \e te\ cię kocham i pójść z
tobą do łó\ka. Niestety, nie potrafię tego zrobić.
- Kto ci powiedział ... - Oczy Susan rozszerzyły się i dziewczyna gwałtownie go odepchnęła. -
Myślałam, \e wtykanie nosa w cudze sprawy to specjalność twojej siostry! - krzyknęła, zrywając się na
równe nogi.
Richard chwycił ją za kostkę. Miał rację. Mimo \e była w skórzanych butach do konnej jazdy i tak bez
trudu objął jej nogę.
- Nie chciałem podsłuchiwać. Po prostu przechodziłem obok i...
'- Nieprawda! - krzyknęła Susan, wyrywając nogę z jego uścisku. - Meredith te\ zawsze tak móWi!
A potem rzuciła się do ucieczki. Richard poderwał się na nogi i próbował ją gonić, ale gdy stanął na
lewej nodze, od razu upadł na ziemię. Ból rozchodził się od ścięgna Achillesa do podstawy czaszki.
Podciągnął nogawkę, ściągnął skarpetkę i tu\ nad kostką zobaczył ślady zębów Admirała. Nie był
skaleczony, ale pod skórą szybko rósł brzydki siniak.
Za ogrodzeniem słychać było łomot końskich kopyt i r\enie ogiera. Richard z powrotem stanął na nogi i
pokuśtykał parę kroków.
- Jeszcze zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni - rzucił Richard w stronę Admirała i kulejąc, ruszył
śladem Susan.
ROZDZIAA
15
Choć przeszukał wszystkie stajnie, nigdzie jej nie znalazł.
N a pewno się przed nim chowa. Nie wiedział gdzie, ale, snując się od stajni do stajni, miał chwilami
wra\enie, \e niemal widzi jej skuloną z lęku sylwetkę. A przynajmniej bardzo wyraznie czuł jej strach.
Wreszcie łydka zmusiła go do kapitulacji.
- Susan! Susan! - krzyknął na cały głos, licząc, \e jakimś cudem skłoni ją w ten sposób, by się pokazała. -
Nie drzyj się tak, Richie - odezwał się niespodziewanie Loren Cade. - Płoszysz konie.
Richard odwrócił się i zobaczył ojca Susan, który szedł w jego stronę z metalowym wiadrem w jednej i
widłami w drugiej ręce. Natychmiast przypomniał mu się 'sen, który miał poprzedniego dnia w
samochodzie.
- Czuję, \e mo\e ci się przydać twoja czterdziestka piątka, Loren.
- Co takiego, synu?
- Nie jestem pewny, ale zdaje się, \e kompletnie
zbzikowałem.
Rzeczywiście miał takie wra\enie. To było jedyne logiczne wyjaśnienie. Normalnym ludziom nie
wybuchają w głowie dzikie kolory, nie czują cudzych emocji. Zwłaszcza emocji koni.
- Faktycznie - odpowiedział Loren, odstawiając wiadro i mocniej ujmując widły. - Wyglądasz mi na
trochę przetrąconego.
- Zjechanego - poprawił go Richard. - I byłbym ci szczerze wdzięczny, gdybyś uwolnił mnie od zbęd-
nych cierpień.
I przy okazji swoją córkę, dodał w myśli, ;Ue tego
wolał ju\ nie mówić na głos. ,
- Z kim walczyłeś? - Loren obrzucił uwa\nym spojrzeniem zabłocony sweter Richarda i jego rozerwaną
nogawkę. - Z kimś, kogo znam?
- Z Admirałem.
- Czy mogę zaryzykować i odgadnąć imię zwy-
cięzcy?
- Nie widziałeś Susan? - odpowiedział Richard pytaniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl