[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lejną romantyczną balladę, zaczął się modlić o żywoty i dusze ukochanych przy-
jaciół. Zaiste umiłował tych dumnych ludzi i obawiał się teraz o nich bardziej, niż
potrafiłby to wyrazić słowami.
Patrzył, jak Róża wypuszcza się przed kompanię i zbliża się samotnie na kilka
kroków ledwie do pierwszych szeregów masywnych bestii, po części ssaków, po
części gadów, które Chaos zwykle wykorzystywał w roli rumaków bojowych. Po-
kryte naciekami śluzu nozdrza wyczuły już jej obecność, obecność kogoś obcego,
nietkniętego odrażającym trądem Chaosu.
Nagle z obszernego, obwieszonego ludzkimi skórami i tym podobnymi pa-
miątkami siodła na grzbiecie wiodącej bestii wysunęła się jakaś głowa i spojrzała
na coraz bliższą ciżbie Różę.
Wheldrake błyskawicznie i bezbłędnie rozpoznał ten hełm.
Należał do Gaynora.
Niegdysiejszy Książę Uniwersaliów przybył osobiście, by ujrzeć ostatnie
chwile tych, którzy tak skutecznie mieszali mu dotąd szyki.
Rozdział 4
Walka w krystalicznym lesie: Chaos odrodzony.
Plątawica. Gdzie jest Okręt Bywszy?
Wraz ze swą armią najechałeś te krainę, Gaynorze powiedziała Ró-
ża gniewnie, ale zachowując wymogi dyplomacji. Nakazujemy ci zawrócić.
Przybyliśmy, aby wygnać Chaos z tego wymiaru.
Różo kochana odparł chłodno Gaynor chyba oszalałaś ze strachu
przed nami. Nie stawaj nam na drodze. Przybyliśmy, aby na wieki wieków usta-
nowić tu władzę Gaynora. Warn ofiarować zaś mogę jedynie miłosierdzie szybkiej
śmierci.
Kłamliwa to miłosierność! krzyknęła Charion ze swego miejsca w sze-
regu. Jak wszystko, co mówisz. Zawsze albo kłamstwa albo przechwałki.
Gaynor zwrócił powoli hełm na dziewczynę i zachichotał.
Dzielna jesteś, ale naiwna, dziecko. Nie macie dość siły, by przeciwstawić
się potędze Chaosu, potędze, której ja rozkazuję.
W głosie Gaynora pobrzmiewała nowa nuta, jakby przybyło mu pewności sie-
bie. Elryka zaniepokoiło to i zainteresowało równocześnie. Skąd brało się owo
niepokojące poczucie siły? Czyżby przeklęty książę uzyskał poparcie dalszych
władców Chaosu? Czy może była to zapowiedz wielkiej bitwy między Aadem
a Chaosem, od stuleci już zapowiadanej w licznych proroctwach?
Róża uniosła się w siodle i wyciągnęła Szybki Cierń. Elryk nie mógł opa-
nować podziwu dla jej samokontroli, stała przecież przed kimś, kto najpierw ją
zdradził, a potem przyczynił się okrutnej śmierci jej najbliższych, a mimo to nie
okazywała mu ani pogardy, ani nienawiści. Dwakroć już Gaynor pobił ją w walce,
nie pokonując wszakże i chyba dobrze o tym pamiętał, zatem może to właśnie by-
ło przyczyną jego fanfaronady? Może raz jeszcze chciał omamić ich wszystkich
złudną potęgą swej władzy?
Róża wracała już ku przyjaciołom.
Wiedz to, Gaynorze Przeklęty krzyczała że czeka cię los najgorszy
z możliwych. Nim wieczór zapadnie, ziszczą się najgorsze twoje lęki. Tyle mogę
ci obiecać!
163
Odpowiedzią Gaynora był śmiech, ale jakoś niezbyt szczery, bardziej przypo-
minający grozbę.
%7ładna kara mi nie straszna, pani. Nie wiedziałaś tego jeszcze? Skoro od-
mówiono mi dobrodziejstwa śmierci, zwykłem sam jej szukać, miliony innych
dobierając sobie do towarzystwa. Każdy zgon, który dzieje się za mą przyczyną,
jest mi na chwilę ukojeniem. Ty też umrzesz zamiast mnie. Wszyscy tak umrze-
cie. Za mnie. Zaczął przemawiać słodko, niczym burdelowy kochanek, a każde
jego słowo pieściło plecy umykającej niczym rozpusta ucieleśniona. Za mnie,
pani.
Zająwszy miejsce w szeregu, dziewczyna spojrzała spokojnie na hełm Gayno-
ra, osnuty płomieniami i dymem jego męki.
Nikt z nas nie umrze, książę powiedziała. A już na pewno nie za
ciebie!
Surogaty moje! roześmiał się znów Gaynor. Ofiary! No dalej, szu-
kajcie sobie śmierci! No już! Nie rozumiecie, że jestem waszym dobroczyńcą?
Jednak cała szóstka sięgnęła już mieczy i z Elrykiem i Różą wysforowanymi
nieco przed resztę, ruszyła stępa przez lśniącą i dzwieczącą puszczę. Ich wierz-
chowce sprowadzone przez siostry z odległej epoki, gdzie hodowano te specjalną
rasę koni bojowych, unosiły wysoko kopyta w oczekiwaniu na czas ataku. Srebrna
uprząż podzwaniała o kryształowe gałęzie, wielkie łby rzucały się niecierpliwie,
nozdrza rozdymały w oczekiwaniu na odór krwi, a ślepia toczyły po okolicy wy-
patrując wroga. Rumaki czuły, że walka jest blisko, a tak je właśnie wyszkolono,
by ożywiały się w pełni dopiero w gęstwie bitewnej.
Zadowolony, że przyszło mu dosiadać tak wspaniałego ogiera, Elryk dobrze
rozumiał, że można z utęsknieniem wypatrywać wojny. Znał radość, którą nio-
sła, upraszczając wszelkie odczuwanie, wyostrzając zmysły. Cokolwiek działo się
wcześniej, podczas bitwy zawsze nagle nabierało sensu, a myśl o śmierci odcho-
dziła w cień. Książę dobrze wiedział, jak złudną jest odmiana i nie po raz pierwszy
zastanowił się, jakie to fatum skazuje go na wieczne poszukiwanie narkotyczne-
go niemal transu walki. Może, jak te konie, w tym jednym celu pojawił się na
świecie? Nie cierpiał tego stanu, ale uzależnienie było silniejsze, i gdy pierwsze
kreatury Chaosu były już blisko, szał bitewny ogarnął go bez reszty. . .
Patrzący na to wszystko z balkonu powyżej Wheldrake ujrzał sześciu jezdz-
ców zderzających się z armią Chaosu i zdało mu się, że niekształtna ciżba pochło-
nie śmiałków w marszu. Czy sama masa bestii Chaosu nie była aż nadto wystar-
czającą, by mimochodem zgnieść napastników?
Nagle szarżujący jezdzcy znalezli się w samym środku kręgu roziskrzonego
blasku. Wheldrake dojrzał sześć jego zródeł. Pierwsze rozpoznał łatwo po mrocz-
nej radiacji, to był Zwiastun Burzy. Dwa lśniły jedynie światłem odbitym od me-
164
talowych kling, ale pozostałe trzy jaśniały, jeden kremową bielą, jeden szarością
granitu, a ostatni starym złotem. Na wpół oślepiony rozszczepianym przez krysz-
tały światłem poeta stracił na chwilę całe towarzystwo z oczu, a gdy znów je
ujrzał, nie mógł oprzeć się zdumieniu!
Cztery na wpół gadzie bestie rzucały się pomiędzy kryształami w konwulsjach
agonii, miażdżąc przy tym palankiny na grzbietach.
Pokazał się też i Gaynor, metalowa, wściekła wyraznie postać biegnąca z po-
wrotem ku głównym siłom w poszukiwaniu nowego wierzchowca. Czarnożołty
miecz migotał mu w dłoni, jakby istniejąc nieustannie w dwóch różnych wymia-
rach. . .
Wheldrake domyślił się, że trzy siostry nie były jedynymi adeptkami pieśni
runicznej, skoro Książę Przeklęty także potrafił wyposażyć się w nowy miecz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]