[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ýe pysk trudno zamknàç. A woda w morzu s"ona jak po ogór-
kach, fuj. Nie to, co w naszym akwarium. I co tak si´ gapisz,
Mieczyku jeden, rady byÊ nie da" utrzymaç si´ na prawdziwej
fali. Kai nawet si´ udawa"o. Zw"aszcza od kiedy rodzice ku-
pili jej krokodyla. Niewierna dziewczyna! Tak si´ z tym kro-
kodylem zaprzyjaêni"a, Ýe prawie w ogóle nie zwraca"a na
mnie uwagi. Zupe"nie jej nie przeszkadza"o, Ýe ten krokodyl
by" z gumy. A zresztà z gumy nie z gumy, ale nieg"upi. Któ-
regoÊ dnia, kiedy fale zrobi"y si´ rzeczywiÊcie ogromne, kro-
kodyl stràci" Kaj´ z grzbietu i odp"ynà". Uciek" po prostu i ty-
63
le. Andrzej Êmia" si´, Ýe pewnie do Egiptu. Byç moÝe. Ja
w kaÝdym razie jeszcze przez par´ dni nawet nie szczeknà"em
do Kai. Ani razu. Niech wie, Ýe si´ swojego jamnika nie zdra-
dza. I to z kim, z byle krokodylem!
Nie rób z siebie, Rumor, takiego wiernego. Z ciebie teÝ
nie idea". Ja bym tak nigdy z Dziadkiem nie postàpi" burk-
nà" Batiar z niesmakiem. Kaja z krokodylem, a tyÊ si´ mu-
sia" we W"oszech zwàchaç z tym rzeêbiarzem Wac"awem.
Kiedy tu potem do nas przyjecha", to myÊla"em, Ýe si´ za-
skomlesz na Êmierç.
Odwal ty si´ od Wac"awa! warknà" Rumor. Ca"kiem
porzàdny ch"op. Andrzej zresztà teÝ tak o nim mówi. Mi´dzy
nami, to nawet od Andrzeja lepszy. Kiedy byliÊmy tam u nie-
go, we W"oszech, nie by"o kolacji, Ýeby mi czegoÊ ukradkiem
nie rzuci" pod stó". Zupe"nie jak Dziadek tobie, kiedy oczywi-
Êcie ani Magda, ani Andrzej nie widzà. Tak rozmarzy" si´
jamnik wieczory by"y tam wspania"e. Wszyscy siedzieli so-
bie w ogrodzie pod oliwkami, ch"odniej wreszcie, wietrzyk od
morza, a Wac"aw mi pod stó" a to kawa"eczek oÊmiornicy, a to
krewetk´. KoÊci lizaç! Gorzej by"o w dzie’, kiedy Wac"aw
bra" si´ do rzeêbienia. Wali" m"otkiem w marmur bez opami´-
tania. A kiedy przychodzi"o do szlifowania, uszy p´ka"y. Wo-
la"em juÝ powlec si´ na plaÝ´. Ca"e szcz´Êcie zresztà, inaczej
móg"bym przegapiç ucieczk´ krokodyla.
I co? To Rafa" aÝ tam si´ urodzi", we W"oszech? jak wi-
daç, Szarotka jest teraz zainteresowana tylko jednym jedynym
tematem.
SkàdÝe. ZdàÝyli przyjechaç z powrotem. Ale co teÝ to
by"a za podróÝ! Istna mord´ga. Brzuch Magdy zajmowa" juÝ
chyba pó" samochodu. I ca"y podrygiwa". Raz z lewej, to
znów z prawej strony. A oni tylko zgadywali: O, Rafa" si´
obudzi" mówili. O, o, ràczka, nie, nóÝka, a moÝe to pupà
64
tak si´ w brzuchu rozpycha . Nie ma co, ciasno mu tam mu-
sia"o byç w Êrodku. Prawie jak mnie w samochodzie.
Pewnie, Ýe ciasno. Wkrótce si´ przecieÝ urodzi". Klawo
by"o Êwinka morska przypomina sobie dobre czasy. Na-
reszcie moÝna by"o ca"kiem nieêle dogadaç si´ z jakimÊ cz"o-
wiekiem. Ale juÝ teraz jest, oczywiÊcie, coraz gorzej. Uczy si´
tych ludzkich s"ów jak naj´ty. Wkrótce pewnie ca"kiem prze-
stan´ go rozumieç Klara wpad"a na zupe"nie niez"y powód
do nowego zmartwienia.
Pogadaç to moÝemy sami z sobà pisn´"a Czarnuszka
podniecona wczorajszym wspomnieniem. Ale dzi´ki Rafa-
"owi pewnie jeszcze kiedyÊ moÝemy liczyç na wycieczk´ do
ogrodu. Namówi si´ go, choçby na migi.
Kotka fukn´"a tak groênie, Ýe Bia"asek aÝ schowa" si´ za
Czarnuszk´:
JuÝ zapomnia"aÊ, juÝ? Powiedzia"am ci wczoraj: Ýeby mi
to by"o ostatni raz! Nie b´d´ wi´cej wk"adaç was do terra-
rium. Ani "asiç si´ do Kai jak g"upia, Ýeby odwróciç jej uwa-
g´ od byle myszy.
Niby drzemie, a s"yszy wszystko, czego nie powinna. Z tà
kocicà to naprawd´ trzeba uwaÝaç. ChociaÝ naleÝy przyznaç,
Ýe wczoraj zachowa"a si´ w porzàdku. Jak na kotk´, ma si´ ro-
zumieç.
O! O! Oooo! Szarotka zapiszcza"a radoÊnie. Tak, tak!
Ruszajà si´, ruszajà!
I chomiczka ca"ym swoim sp´cznia"ym brzuszkiem przy-
war"a do Rocky ego.
Popiszczysz ty dopiero, kiedy twoim maluchom znudzi
si´ siedzenie w Êrodku. Oj, popiszczysz.
Úe teÝ Maja zawsze próbuje popsuç kaÝdà przyjemnoÊç.
Ale tym razem nie uda"o si´ kocicy. Szarotka i Rocky nawet
nie zwracajà na nià uwagi. Gonià si´ radoÊnie po ca"ej klatce.
65
JeÝeli, oczywiÊcie, to niezdarne turlanie si´ chomiczki moÝna
w ogóle nazwaç gonitwà.
UwaÝaj na siebie, uwaÝaj zapiszcza"a Klara, znowu
zmartwiona nie na Ýarty.
Straszny k"opot, okropny. Nie wiadomo juÝ: martwiç si´
o Szarotk´, czy raczej cieszyç? Najlepiej sprawdziç, czy mo-
Ýe zosta"o coÊ jeszcze do schrupania. To zawsze poprawia sa-
mopoczucie, nawet jak si´ nie jest w ciàÝy.
66
8
Chodêcie! Chodêcie wszyscy!
Klara p´dzi przez taras do domu, na ile tylko pozwalajà jej
na to male’kie stópki.
Co tam znowu? Batiar podniós" "eb ospale, a Rumor,
jak to on, juÝ poszczekuje gotowy rzuciç si´ w wir kaÝdych
wydarze’.
Wszyscy, powiedzia"am! Wszyscy! Gdzie si´ podzia"a
Maja?
A gdzie si´ mia"am podziaç? Kotka ukaza"a si´
w drzwiach biblioteki. Wiesz, Ýe jesteÊmy z Andrzejem za-
j´ci, piszemy przecieÝ ksiàÝk´ o zwierzakach.
Daj spokój ksiàÝce. Andrzej sam da sobie rad´ Êwinka
67
morska jest zupe"nie zdesperowana. Tu dziejà si´ straszne
rzeczy, straszne!
Przesta’ zawracaç g"ow´ Maja odwróci"a si´ i ruszy"a
z powrotem w stron´ biblioteki. Bez przerwy szukasz k"o-
potów i we wszystkim widzisz straszne rzeczy. To, Klaro, za-
czyna byç po prostu nudne.
Kiedy naprawd´... Êwinka morska nie moÝe z"apaç
tchu. Ania przybieg"a ca"a zap"akana, coÊ powiedzia"a Kai
i nasza Kaja teÝ wybuchn´"a p"aczem. I zaraz obie pobieg"y
do ogrodu Ani. Tam, gdzie pani Ala ma grzàdk´ z sa"atà.
No, to smacznego mrukn´"a lekcewaÝàco Maja, ale jed-
nak zatrzyma"a si´ przed progiem biblioteki. MoÝe rzeczywi-
Êcie coÊ si´ sta"o? Chodêmy.
I zwierzaki ruszy"y przez taras do ogrodu. Na czele po-
spiesznie drepcze Klara, tuÝ za nià Rumor swawolnie poma-
chuje ogonem; niczym si´ przejàç nie potrafi, jamnik jeden.
Pochód zamyka Maja z Batiarem ci nigdy si´ nie spieszà,
zawsze wynioÊli i pewni siebie.
Ale... grzàdka sa"aty w ogrodzie Ani jest pusta. Nigdzie ni-
kogo nie ma. Cisza, Ýe tylko pszczo"y s"ychaç, jak polatujà
nad kwiatami.
I coÊ ty znowu wymyÊli"a?
Nic nie wymyÊli"a z domu wypad"a Heksa. To
wszystko prawda.
Jaka prawda? Co si´ tu, Heksuniu, dzieje Rumor prze-
laz" pod p"otem i biegnie do swojej kundelki.
JuÝ idà w drzwiach tarasowych pojawi" si´ Rej. Min´
ma jeszcze bardziej ponurà niÝ zwykle. Nawet jak na rotwaj-
lera szczególnie mrocznà i powaÝnà. Tylko spojrza" przelot-
nie na Batiara i o dziwo nie rzuci" si´ jak zwykle do p"otu
z wyszczerzonymi z´biskami. Musia"o wydarzyç si´ chyba
rzeczywiÊcie coÊ niezwyk"ego.
68
Obydwie dziewczynki wysz"y z domu. Usta w podkówk´,
oczy zaczerwienione. To jedna, to druga p"aksiwie pociàga
nosem. Ania niesie pod pachà pude"ko po butach. Kaja w r´-
ce trzyma "opatk´. Idà przez ogród do grzàdki z sa"atà. Po co?
Niczego szczególnego tam nie widaç. Nabra"y nagle ochoty
na sa"at´ czy co? Skoro tak, to dlaczego takie ponure? po-
chrupaç sa"at´ sama przecieÝ przyjemnoÊç.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]