[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wtedy poczuła, że nie tylko ona nie ma stroju kąpielowego.
Jego członek napierał na nią, twardy, wygłodniały. Sięgnęła pod wodę i wzięła
go do ręki.
- Masz się czym pochwalić - szepnęła, delikatnie zaciskając palce.
Oderwał usta od jej warg.
- Minęło trochę czasu od ostatniego razu - ostrzegł. - Nie sądzę, żebym
wytrzymał długą grę wstępną.
- Powiedz mi, kiedy przestać. - Ujęła go pewniej.
Zaśmiał się ochryple.
- Nie krępuj się.
Pochylił głowę i pocałował dołek w jej ramieniu. Jego palce wsunęły się między
jej pośladki, a potem obrysowały biodra. Kiedy wszedł w nią delikatnie palcami,
naparła na niego.
- Jake.
- Będziesz tego żałować? - zapytał miękko. - Bo jeśli tak, powiedz mi to teraz.
- Nie będę niczego żałować - szepnęła i pocałowała jego tors.
Wziął ją na ręce i zaniósł do schodów. Owionęło ją chłodne nocne powietrze.
Zadrżała lekko.
Postawił ją i okrył szlafrokiem. Kiedy poszedł po ręcznik, przez chwilę widziała
go w pełnej krasie. Nie mogła się oprzeć, by nie patrzeć na jego pobudzoną męskość.
Owinął ręcznik wokół pasa, wrócił i ponownie wziął ją na ręce. Już chciała mu
powiedzieć, że może iść sama, ale nie zrobiła tego. Czuła się cudownie i nie miało dla
niej znaczenia, że to mężczyzna podejmuje decyzje. Pierwszy raz w życiu miała ochotę
poddać się jego woli.
Zaniósł ją do swojej sypialni. W świetle księżyca widziała rozgrzebaną pościel.
Krawędz kołdry opadła na dywan, prześcieradło i poduszka były pomięte. Pomyślała,
że jego sen też nie był spokojny i pewnie dlatego wyszedł popływać.
Jake otworzył szufladę nocnej szafki i wyjął małą paczuszkę. Kilkoma szybkimi
ruchami założył prezerwatywę i już był w łóżku, biorąc Clare w ramiona.
Zawisł nad nią, nie wypuszczając z objęć, i całował jej usta, szyję i piersi. Zsunął
się niżej i znalazł językiem nabrzmiały guziczek między nogami.
Ogarnęła ją panika.
- Zaczekaj. - Podniosła się na łokciach. - Nigdy nikomu nie pozwoliłam. ..
Uniósł głowę.
- Dlaczego nie?
Nie mogła uwierzyć, że zadał jej to pytanie.
- To chyba nie najlepszy moment na dyskusję.
- A znasz lepszy?
- No dobrze - powiedziała, doprowadzona do rozpaczy. - To zbyt osobiste. Zbyt
intymne.
- A próbowałaś tego kiedyś?
- Nie.
- Więc nie przemawia przez ciebie doświadczenie. Sama nie wiesz, co tracisz.
Ponownie opuścił głowę, żeby ją pieścić.
Zacisnęła palce na prześcieradle, oszołomiona intensywnością doznań.
Instynktownie próbowała się odsunąć, ale Jake ściskał jej pośladki, przytrzymując w
miejscu.
- Tak dobrze smakujesz, że mógłbym zjeść cię całą - wychrypiał, całując
wnętrze jej ud.
I nagle niczego bardziej nie pragnęła.
- Jake.
Usłyszała niski, zmysłowy śmiech.
- Pasuje tu jedno stare powiedzonko - szepnął Jake, ściskając ją mocniej. -
Rozłóż nogi i rozkoszuj się. Coś w ten deseń.
- Ty cholerny maczo, arogancki sukin...
Złapała go za włosy, chcąc go odepchnąć, ale wyszło tak, że przyciągnęła go do
siebie.
- Odpręż się - szepnął. - Otwórz się na doznania wszystkimi zmysłami.
Tego akurat nie chciała ryzykować. Nie zniosłaby, gdyby się okazało, że nie jest
równie mocno podniecony jak ona.
Wsunął w nią kciuki, jednocześnie pieszcząc językiem.
Była tak podniecona, że nie potrafiła dłużej się opierać. Zrobiła jedyne, co
mogła w tych okolicznościach: poddała się.
Orgazm pozbawił ją resztek kontroli. Jej zmysły szalały. Wokół skumulowała
się energia, jej i Jake'a. Uświadomiła sobie, że on też poddał się chwili.
Wbiła pięty w materac i usłyszała krzyk rozkoszy. Własny krzyk. Nigdy nie
krzyczała w łóżku. Ale też nigdy nie przeżyła orgazmu z mężczyzną.
Jake uniósł jej biodra i wszedł w nią mocnym, głębokim pchnięciem.
Była teraz niemożliwie wrażliwa, a on o wiele lepiej obdarzony od tej garstki
mężczyzn, z którymi sypiała w przeszłości.
Instynktownie oplotła nogami jego biodra.
- Tak - mruknął do jej ust. - Właśnie tak. Ciasno i gorąco. Czuła, jak pod jej
dłońmi napinają się mięśnie na jego plecach. Skórę miał mokrą od potu. Jego
pchnięcia były mocne i szybkie.
Wreszcie dotarł na szczyt. Potem opadł na nią i powiedział:
- Wiedziałem, że tak będzie. Mówił prawdę.
ROZDZIAA 23
Jake w końcu zareagował na jej szturchanie. Podniósł się niechętnie, otworzył
oczy i oparł się na łokciach. Widok Clare, z potarganymi włosami i zarumienioną
twarzą, przepełnił go satysfakcją.
- Co jest? - zapytał, całując jej nos. - Próbuję spać.
- Zauważyłam. Ale muszę wstać.
- To wstań. W czym problem?
- Nie mogę. Leżysz na mnie. Spojrzał w dół.
- Hm. Masz rację.
- Złaz.
Klapnął na plecy, podłożył rękę pod głowę i podziwiał jej słodkie krągłości,
kiedy szła do łazienki.
- Masz naprawdę świetny tyłek! - zawołał za nią.
- Dzięki - odparła. - Twój też nie jest najgorszy. Uśmiechnął się szeroko.
- Nie mogę uwierzyć, że nigdy wcześniej nie pływałaś nago.
Po kilku minutach wyszła z łazienki, opatulona w jego szlafrok - pewnie
dlatego, że jej był wilgotny. Wyglądała, jakby należała do niego.
- Nie mogę uwierzyć, że ci uległam - powiedziała. - I nie mówię tylko o
pływaniu.
Wstał z łóżka i ruszył w jej stronę.
- Wyjaśnijmy coś sobie. Nie uległaś mi. Musiałem walczyć o każdy centymetr.
Pamiętasz naszą dyskusję na ten temat?
- Owszem, pamiętam. - Przechyliła lekko głowę. - Zdaje się, że zabrakło mi
argumentów.
Zatrzymał się tuż przed nią i położył dłonie na ścianie po bokach jej głowy.
- Nie mogłaś oprzeć się mojej logice.
- Masz rację. Pamiętam twoje genialne argumenty typu  rozłóż nogi i rozkoszuj
się". Jak mogłabym nie ulec takiej logice?
Uśmiechnął się leniwie.
- I jak, podobało ci się?
Patrzyła na niego przez chwilę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl