[ Pobierz całość w formacie PDF ]
moje dziecko!
- Z tego, co mówisz, wynika, że on jest także mój - oburzył się Adam, a
jego uśmiech świadczył o tym, że jest z siebie zadowolony.
Kasjerka obrzuciła ich zdumionym spojrzeniem, a potem znowu zwróciła
się do Adama. Nie było wątpliwości, co sobie myślała i czyją stronę brała w tym
sporze.
- Niech pani zacznie już liczyć - rzuciła Sarah oschłym tonem. - Któreś z
nas przecież w końcu zapłaci.
Przesuwając towary na taśmie, kasjerka podnosiła czasem oczy, by
uśmiechnąć się do Adama, dla Sarah zachowując jedynie ponurą minę. Gdy zaś
skończyła wbijanie kodów, odwróciła się do niego właśnie, głośno podając
należność.
Sarah zacisnęła wargi, postanawiając odbyć z Adamem zasadniczą
rozmowę po powrocie do domu, nie chciała bowiem dostarczać więcej
powodów do zabawy dziewczynie, której doktor Fletcher najwyrazniej przypadł
do serca.
Adam sięgnął do kieszeni spodni po portfel i zaczął nerwowo sprawdzać
wszystkie kieszenie. Najwyrazniej nie mógł znalezć pieniędzy. Sarah usiłowała
zachować powagę. Odrzuciła głowę do tyłu i przybrała minę udręczonej osoby,
skazanej na długie czekanie.
- 66 -
S
R
- Nie wziąłem portfela - wymamrotał po chwili. - Trzymam go zawsze w
szufladzie biurka, zwykle jednak pamiętam, żeby przed wyjściem włożyć go do
tylnej kieszeni spodni...
Kasjerka zwróciła się więc do Sarah.
O, nie! Tak łatwo ci to nie pójdzie, pomyślała Sarah.
- Obawiam się, że będziesz miał teraz kłopoty z uiszczeniem rachunku -
zauważyła sucho. - To nie restauracja, gdzie niewypłacalni goście zapędzani są
do zmywania naczyń.
Obrzucił ją piorunującym spojrzeniem. Sarah wyciągnęła portfel z torby i
odliczyła starannie należność.
Po wyjściu z supermarketu Adam ruszył szybkim krokiem. Z trudem go
dogoniła.
- Co z naszym lunchem? - spytała zdyszana. Zatrzymał się gwałtownie i
zmierzył ją uważnym, przenikliwym spojrzeniem.
- Czy jesteś pewna, że to ja jestem wujem Sama? Czy nikt więcej nie
nadaje się do tej roli?
Stanęła jak wryta, nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Wydaje się, że wina leży po mojej stronie, bo to ja namawiałem cię na
pozostanie - odparł z uśmiechem. - A na lunch zjemy sałatkę. Te tutaj są
naprawdę wspaniałe.
Wskazał głową na bar po przeciwnej stronie, a gdy już tam weszli, rzucił
się na najbliższe krzesło. Wyglądał jak człowiek, który po doznaniu porażki
musi poprawić sobie humor jakimś smakołykiem.
Gdy wrócili do przychodni, Sam jeszcze spał, Sarah zaofiarowała się więc
zastąpić Jane w recepcji, by dziewczyna mogła coś zjeść.
- O trzeciej przychodzi Roger Smythe - poinformowała ją Jane. -
Wyjęłam już jego kartę. Gdyby przyszedł przed moim powrotem, sprawdz, czy
Fletch jest wolny, a potem zaprowadz go do gabinetu.
- 67 -
S
R
Sarah wzięła do ręki kartę Rogera Smythe'a. Była ciekawa, na jakie
schorzenia cierpią pacjenci Adama.
Roger Smythe miał zapalenie powięzi podeszwowej. Był to biegacz, o
którym ostatnio dość głośno było w Australii, przerzucił się bowiem ze sprintów
na średnie dystanse. Przeglądając jego kartę choroby, na próżno starała się
zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie uprawiają sport takim kosztem.
Roger Smythe, jak przeczytała, przeszedł naderwanie mięśnia łydki, a
także mięśnia uda, cierpiał na obrzęki mięśni piszczelowych, zapalenie ścięgna
w obu kolanach, na szczęście nie jednocześnie, miał też kiedyś jakąś tajemniczą
dolegliwość pasma biodrowo-piszczelowego, na które Adam zalecił mu specjal-
ne ćwiczenia rozciągające.
Zafascynowana szczegółami zupełnie nowej dla siebie gałęzi medycyny,
zaczęła ponownie czytać pierwsze zapiski z historii choroby, na które składał się
opis dolegliwości Rogera oraz komentarz lekarza.
- Dzień dobry - powiedział mężczyzna, wchodząc do rejestracji. -
Nazywam się Roger Smythe. Mam wizytę u doktora Fletchera.
- Dzień dobry - odparła, czując przez chwilę wyrzuty sumienia, że
studiowała kartę jego choroby. Pocieszyła się jednak od razu myślą, że miała do
tego prawo jako pielęgniarka zatrudniona w przychodni. - Zaraz zobaczę, czy
doktor Fletcher jest wolny.
Zapukała do drzwi i wsunęła głowę do gabinetu Adama.
- Masz pacjenta. Czy mam go poprosić? - spytała.
- Pacjenta? - Adam podniósł głowę znad stosu papierów.
- Tak. Przyszedł Roger Smythe - oznajmiła, wręczając mu kartę choroby.
- Ach, ten z zapaleniem powięzi podeszwowej. Czy wiesz, co to takiego?
- Zapalenie powięzi podeszwowej? To włóknista tkanka łączna w stopie -
wyjaśniła bardzo zadowolona z siebie. - Rozciąga się w biegu pod ciężarem
ciała.
- 68 -
S
R
- Skąd o tym wiesz? - spytał zdziwiony. - Czy może też kiedyś na to
cierpiałaś?
- Przeczytałam historię choroby Rogera Smythe'a.
- W takim razie przyślij go do mnie, a jeżeli Jane już wróciła i Sam nadal
śpi, też przyjdz.
Jane właśnie weszła do recepcji, a Sam odsypiał zaległości, toteż Sarah
znalazła się po chwili z powrotem w gabinecie.
- Czy stosowałeś się do moich zaleceń? - spytał Adam.
- Tak jest! - zasalutował Roger, a Sarah pomyślała, że i ona już niedługo
będzie odpowiadać Adamowi w podobny sposób. - Odpoczywałem, moczyłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]