[ Pobierz całość w formacie PDF ]

paczuszki. Wszyscy krą\yli obładowani pakunkami, mieli spędzić święta w gronie
rodzinnym. Nigdy przedtem perspektywa samotnych świąt tak jej nie przygnębiała. Gdy
wróciła do przychodni, zobaczyła na podjezdzie Matta. Przyspieszyła kroku, nie chcąc się z
nim teraz spotkać.
 Catherine, zaczekaj!  usłyszała nagle głos Hannah. Dziewczynka biegła do niej
roześmiana.
 Jak się udał koncert?  spytała.
 Było pięknie, prawda, tatusiu?  szczebiotała Hannah.
 Prawda.
Matt stanął obok niej. Wydawał się tak silny, \e natychmiast zapragnęła rzucić się w jego
ramiona. Po\ałowała, \e tamtego dnia nie została z nim. Wtedy nie spędzałaby świąt w
samotności, tylko z Mattem i dziewczynkami.
 To dobrze  rzuciła i szybko weszła do środka.
 Wszystko w porządku, Catherine?  zaniepokoił się Matt.
 Jak najbardziej. Dlaczego pytasz?
 Bo widzę, \e coś jest nie tak. Nie udawaj, bo ci nie uwierzę.
 Ponosi cię wyobraznia  \achnęła się.
Matt popatrzył na nią sceptycznie. Wyraznie jej nie wierzył. Nagle się ocknęła. Co do
licha robi? Po co kłamie, skoro chciałaby mu wyznać prawdę? śe \ałuje, \e nie wróciła, by
spędzić z nim noc. I \e gdyby po raz drugi ją o to poprosił, nie popełniłaby tego samego
błędu. Nie chce spędzać świąt samotnie. Chce je spędzić z nim, te święta Bo\ego Narodzenia
i wszystkie następne.
Czy\by zakochała się w Matcie? To dlatego chce z nim być? Fakt, \e nie potrafi
odpowiedzieć sobie na tak powa\ne pytania, napawał ją lękiem. Nagłe całe \ycie zaczęło jej
się wymykać spod kontroli i nie wiedziała, co ma począć.
 Muszę iść  bąknęła.  Pacjenci ju\ pewnie czekają.
Mówiła z trudem, dr\ała ze zdenerwowania. Widziała, \e Matt patrzy na nią z
niepokojem w oczach. Gdyby ją teraz poprosił, by się niczym nie martwiła i \e on wszystkim
się zajmie, pozwoliłaby mu na to. Zrezygnowałaby ze wszystkich swoich szczytnych ideałów,
nie dbając o konsekwencje tego kroku.
Kiedy znalazła się w gabinecie, była bliska histerii. Zawsze uwa\ała się za osobę
opanowaną, która da sobie radę w ka\dej krytycznej sytuacji, ale wcale tak nie było. Cały jej
świat legnie za chwilę w gruzach, bo się zakochała.
 Powiedz, co się stało, Catherine.  Matt niepostrze\enie wszedł za nią do gabinetu.
 Wyjdz stąd!  zawołała.
 Nigdzie nie wyjdę, dopóki się nie dowiem. Zamknął drzwi, podszedł do biurka i
przycisnął guzik interkomu.
 Margaret, jestem w gabinecie doktor Lewis, proszę nam pod \adnym pozorem nie
przeszkadzać.
 Nie mo\esz tego zrobić!  zawołała histerycznie.
 Właśnie, \e mogę.  Objął ją delikatnie i przytulił. Rozpłakała się. Przywarła do niego
całym ciałem, szukając w nim oparcia i ratunku. Milczał, czekając, a\ się uspokoi.
 Ju\ lepiej?  spytał, gdy doszła do siebie.
 Tak, chyba tak...  Urwała, czując, \e łzy znowu napływają jej do oczu. Nie pamiętała
ju\, kiedy ostatni raz płakała, a tak jak teraz nie płakała nigdy. Miała wra\enie, \e wylewają
się z niej wszystkie łzy nagromadzone w ciągu lat.
 Lepiej, ale jeszcze nie całkiem dobrze, co?  Otarł delikatnie palcem jej policzek.
Poczuła ukłucie w sercu. Nikt nigdy nie traktował jej z taką czułością i troską.
 Jeszcze minuta, zaraz będzie dobrze  wykrztusiła.
Miała wra\enie, \e za chwilę rozleci się na kawałki. Bolało ją podbrzusze, cią\yły uda,
była napięta i rozgorączkowana. Nigdy przedtem nie doświadczyła takiego stanu. Czytała w
ksią\kach o fizycznych symptomach miłości, ale nigdy sama ich nie doznawała. Mało tego,
miała wątpliwości, czy ksią\ki mówią prawdę, ale wyzbyła się ich w chwili, gdy Matt trzymał
ją w ramionach.
 Nie wiem, co się ze mną dzieje. Mam mętlik w głowie.
 Wiem.  Przytulił ją i delikatnie pocałował.  Ze mną dzieje się to samo. Wszystko
mnie boli, nie bardzo wiem, co się dokoła mnie wyprawia. I to wszystko przez ciebie, moja
miłości.
 Moja miłości... ?
 Tak. Moja... miłości...  powtórzył, przeplatając słowa pocałunkami. Po chwili odsunął
się i spowa\niał.  Musimy coś z tym zrobić, Catherine. To nie mo\e tak dalej trwać. Musimy
pogodzić się z tym, co się stało, i zdecydować, co dalej.
 Naprawdę?  Była przera\ona.
 Tak  powtórzył.  Musimy porozmawiać, ale nie tu i teraz. Zaraz zaczynamy dy\ur, a
nie powinniśmy \adnych decyzji podejmować pochopnie. Dlatego chcę, \ebyś poszła do
domu.
 Do domu? Przecie\ pacjenci...  zaprotestowała.
 Tak, pójdziesz do domu. Sam ich przyjmę. Poradzę sobie. Nie jesteś w stanie zajmować
się problemami innych, prawda?
 Masz rację  przyznała z wahaniem.  Ale czy na pewno dasz sobie radę?
,  Na pewno  uspokoił ją.  Idz do domu, przyjdę do ciebie po pracy.
 A co z dziewczynkami?  zaniepokoiła się.
 Nie martw się, coś wymyślę.  Pocałował ją w czubek nosa i otworzył drzwi. 
Wszystko będzie dobrze, Catherine. Obiecuję.
 Mam nadzieję, Matt  szepnęła. Wspięła się na palce i musnęła wargami jego usta.
W milczeniu wyszli na korytarz. Margaret umierała z ciekawości, pragnąc się dowiedzieć,
co się stało, ale Matt poinformował ją krótko, \e Catherine idzie do domu, a on przyjmie jej
pacjentów.
W samochodzie Catherine chwyciła kurczowo kierownicę. Bała się czekającej ją
rozmowy. Bała się, \e nie zdoła spełnić oczekiwań Matta. Wydawało jej się, \e go kocha, ale
czy to wystarczy, by znalezć drogę do wspólnego szczęścia? Nie mo\e ignorować swoich
obaw, w końcu chodzi tu o całe \ycie.
Czy miłość do Matta zrekompensuje jej rezygnację z marzeń? Mo\e, o ile ich uczucia
przetrwają, a takiej gwarancji nie ma. Czy mimo to zdecyduje się posłuchać głosu serca?
Serce waliło jej jak oszalałe, bo nie potrafiła odpowiedzieć sobie na \adne pytanie. Pozostało
jej tylko czekać.
ROZDZIAA JEDENASTY
W drodze do domu Catherine wstąpiła do sklepu. Kupiła kurczaka z ro\na, sałatkę, chleb
czosnkowy i butelkę białego wina. Matt oczywiście nie będzie mógł pić, jeśli ma prowadzić,
ale gdyby został na noc...
Serce zabito jej mocniej na samą myśl o takiej ewentualności. Z trudem koncentrowała
się na prowadzeniu samochodu. Czy Matt zechce spędzić z nią noc? A czy ona się na to
zgodzi? Westchnęła cię\ko. Dlaczego nie jest w stanie podjąć decyzji? Przez całe dorosłe
\ycie nigdy nie miała trudności z dokonaniem wyboru  ani kierunku studiów, ani uczelni, ani
miejsca zamieszkania  a\ tu nagle staje w obliczu takich dylematów. Dopóki nie spotkała
Matta, była zadowolona z \ycia, a teraz kompletnie się pogubiła.
Dzwonek rozległ się parę minut po siódmej. Była ju\ w takim stanie, \e wydawało jej się,
\e za chwilę się rozchoruje. Poprawiła włosy, odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi.
 Cześć! Jak się masz?  Matt uśmiechał się niepewnie.
 Dobrze  odrzekła i westchnęła cię\ko.  Jestem kłębkiem nerwów, jeśli chcesz
wiedzieć.
 Ja te\.  Wszedł do środka, wziął ją w ramiona i przycisnął zimny policzek do jej
twarzy.  Czuję się jak smarkacz na pierwszej randce, tyle \e gorzej, jeśli wiesz, co mam na
myśli. Jeszcze chwila, a ucieknę.
 No, no, a\ tak się nie odmładzaj  za\artowała.
 Zresztą przygotowałam kolację, więc musisz zostać, \eby się nie zmarnowała.
 Ach tak, przez \ołądek do serca.  Podchwycił jej \artobliwy ton i zdjął płaszcz. 
Wobec tego jak mogę ci pomóc? Margaret wspaniałomyślnie zaproponowała, \e posiedzi z
dziećmi, nie muszę się spieszyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl