[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kompromisu, była na to gotowa.
- Mogę wynająć łódz i sprzęt i nurkować sama. - Ze
szklanką w ręce, odwróciła się i spojrzała wyzywająco. -
Nie powstrzymasz mnie.
- Zobaczymy.
Powiedział to cicho, normalnym tonem, ale Kate
dostrzegła błysk w jego oczach. Lepiej, pomyślała. O wiele
lepiej.
- Mam prawo robić to, na co mam ochotę. Oboje to
wiemy. - Jej nogą jeszcze nie doszła do pełnej formy, ale
poza tym Kate była gotowa do ataku. Jej umysł też
pracował sprawnie. Doskonale uknuła swój plan.
W końcu, pomyślała ponuro, miała dość czasu na
przemyślenia.
- Oboje wiemy też, że jeszcze nie jesteś w stanie
nurkować. - Chciał ją zanieść do łóżka, a potem potrząsać
nią, aż rozum jej wróci. Nie zrobił tego. Pił kawę i patrzył
na Kate znad filiżanki. Nie oczekiwał walki, ale nie
zamierzał się wycofać.
- Kate, bądz rozsądna. Wiesz, że jeszcze nie możesz
nurkować i że ja ci na to nie pozwolę.
- Odpoczywałam przez dwa dni, czuję się dobrze. -
Podchodząc do niego, z zadowoleniem zobaczyła, że
zmarszczył czoło. Rozumiał, że miała własne zdanie i że
będzie musiał się z tym zmierzyć. Prawdę mówiąc, była
silniejsza, niż oboje się spodziewali.
- Jeśli chodzi o nurkowanie, odpuszczę je sobie
159
przez najbliższe dwa dni, ale... - Urwała. Niech będzie dla
niego jasne, że mu nie ulega, tylko negocjuje. - Popłynę z
tobą łodzią. I to dzisiaj rano.
Kay uniósł brwi. Czyli od początku nie zamierzała
nurkować. Nie mógł mieć jej za złe takiego podstępu.
Kiedy miał czternaście lat, złamał sobie nogę. Bólu już nie
pamiętał, za to nudę rekonwalescencji doskonale.
- Jak ci powiem, położysz się w kabinie. Z
uśmiechem pokręciła głową.
- Położę się w kabinie, jeśli uznam to za konieczne.
Ujął ją za brodę.
- Z całą pewnością. Dobrze, chodzmy. Chcę wy-
płynąć wcześnie.
Kiedy już skapitulował, poruszała się żwawo. Po
paru minutach Kay zaparkował samochód w porcie.
Weszli na pokład Wiru. Kate, zadowolona z siebie,
zajęła miejsce obok Kaya, czekając z radością na słońce i
wiatr.
- Po wczorajszym nurkowaniu narysowałem sche-
mat wraku - oznajmił Kay, wyprowadzając łódz z portu.
- Tak? - Automatycznie poprawiła włosy, odwra-
cając się do niego. - Nic mi nie pokazałeś.
- Bo spałaś, jak skończyłem.
- Spałam prawie bez przerwy - burknęła. Skierował
łódz na pełne morze. Położył dłoń na ramieniu Kate.
- Wyglądasz już lepiej, nie masz podkrążonych
oczu. Nie widać zmęczenia. To dużo ważniejsze.
Na moment, tylko na moment, przycisnęła policzek
do jego dłoni. Niewiele kobiet oparłoby się tak czułej
trosce, a jednak... Nie chciała, by ta troska przesłoniła
powód, dla którego znów znalezli się razem. Od troski
160
prosta droga do litości. A ona wolała, żeby Kay widział w
niej równoprawnego partnera. To było bardzo ważne tak
długo, jak długo będzie jego kochanką. Kiedy wyjedzie...
Kiedy wyjedzie, nie będzie rozdzierać szat.
- Już nie musisz się mną opiekować, Kay. Zerknął
na kompas, wzruszając ramionami.
- To było przyjemne.
Nie życzyła sobie, by się o nią troszczył. Rozumiał
to, doceniał i żałował. Dostrzegał coś pociągającego w
spełnianiu jej potrzeb, w tym, że była od niego zależna. Nie
wiedział, jak jej powiedzieć, że równie mocno pragnie, aby
była zdrowa i silna, jak i tego, żeby właśnie do niego
zwracała się w potrzebie.
Czuł, że zbyt mało czasu spędzili razem, by miał
prawo tak mówić. Rozwaga nie była jego najmocniejszą
stroną. Postępował ostrożnie. Jako nurek wiedział, że to
ważne, ale jako człowiek... jako mężczyzna szedł za
głosem instynktu, kierował się impulsem.
Przelotnie musnął palcami jej kark, położył dłoń na
sterze. Doszedł do wniosku, że do związku z Kate musi
podchodzić tak, jak do bardzo niebezpiecznego nurkowania
na dużą głębokość - uważając na prądy, ciśnienie i
niespodzianki.
- Rysunek jest w kabinie - oznajmił, kiedy wyłączył
silnik. - Może będziesz chciała go obejrzeć, jak zejdę pod
wodę.
Przytaknęła skinieniem głowy, ale gdy tylko Kay
zaczął szykować sprzęt, ogarnął ją niepokój. Nie chciała
robić problemu z tego, że nurkuje sam. I tak by jej zresztą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl