[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zwietnie się dziś spisaliście - powiedział. - Jestem z was piekielnie dumny. A
teraz, do roboty!
Odwrócił się, przedarł się przez kępę chaszczy, a potem ruszył w dół, w kierunku
domu pani Bester. W pewnym momencie zwolnił kroku i spojrzał przez ramię.
Chłopcy już podpalali suche trawy. Sean pomachał mu ręką.
Wade poczuł ucisk w piersi. Czy to nie ironia losu? Po tylu latach znalazł wreszcie
kobietę, która go kochała, a także swoje miejsce na ziemi - jednym słowem swój raj. I
ledwie to się stało, przyszło mu zstąpić do piekieł.
Najgorsza ze wszystkiego była jednak świadomość, że Erin nigdy się nie dowie,
jak ją kochał.
Rozdział 17
Biegł co sił w stronę domu, omijając zwalone pnie i drobne ogniska. Kłęby dymu
wisiały nisko nad ziemią, przysłaniały mu pole widzenia. Mimo to ani na chwilę nie
zwolnił. Ogień mógł przecież lada moment pochłonąć wszystko wokół.
Spróbował zaczerpnąć tchu, a potem kaszlnął, żeby oczyścić płuca z gryzącego
dymu. Przedarł się przez kolejną kępę jeżyn i dalej pędził na złamanie karku. Słyszał
ryk sunących w ślad za nim płomieni. W każdej chwili mógł go pochłonąć dziki
żywioł.
Wreszcie wybiegł z lasu i znalazł się na polanie, otaczającej dom. Samochód stał
na podjezdzie. Widocznie jeszcze nie wyjechała. Wspiął się na ganek i załomotał do
drzwi.
- Pani Bester! - Nacisnął klamkę i otworzył drzwi. - Pani Bester! - Wpadł do
domu, rozejrzał się, a potem popędził do kuchni. Może wyjechała jakimś innym
samochodem? Trzeba to sprawdzić. - Pani Bester!
- Jestem na górze!
Wbiegł na piętro, przeskakując po dwa stopnie. Co ona tu jeszcze robi, na Boga?
Czy ta baba nie ma za grosz rozumu?
- Psotka! - usłyszał jej stłumiony głos. - Chodz do pani, Psotka!
Wpadł do pokoju, z którego dobiegało wołanie. Pani Bester leżała na podłodze i
zaglądała pod łóżko.
- Szybciej! - rzucił bez tchu. - Wąwóz się pali!
- Psotka siedzi pod łóżkiem. Nie mogę jej wyciągnąć.
- Nie ma czasu! - Nachylił się i chwycił ją za rękę.
- Nie! - Pani Bester wyrwała się. - Nie mogę zostawić mojej kotki.
- Nie ma pani wyboru! - huknął Wade. - Dom zaraz się zapali. Idziemy!
Znów ją szarpnął, ale nie chciała się podnieść.
- Nie, nigdzie nie pójdę bez mojej Psotki!
Niech to wszyscy diabli! Miał umrzeć przez głupiego kota? Spojrzał groznie na
panią Bester. Szczerze mówiąc, żałował, że nie może jej po prostu zostawić. Nie
znosił tej wścibskiej wiedzmy. Kiedy był dzieckiem, dała mu się solidnie we znaki, a
teraz Erin straciła przez nią pracę.
Niestety, musiał ją ratować, bez względu na to, co o niej myślał. Podszedł do łóżka
i zdjął z poduszki płócienną poszwę. A potem wyciągnął się na podłodze i zajrzał
pod łóżko.
W przytulonej do ściany kuli białego futra błysnęły ostrzegawczo niebieskie
ślepia. Podpełznął bliżej i usłyszał gniewny syk. Zdesperowany, chwycił kotkę za
tylną łapę i mocno szarpnął. Ostre pazury natychmiast przeorały mu rękę do krwi.
- Cholera! - zaklął.
- Ostrożnie! - zawołała pani Bester. - Nie zrób jej krzywdy!
Wade zazgrzytał zębami. Co za bezczelne babsko! Przecież to on został
poszkodowany! Pazury kotki wbijały mu się coraz głębiej w ramię, zawziął się
jednak i w końcu udało mu się wyszarpnąć przerażone zwierzę spod łóżka.
- Psotka! - Pani Bester chciała mu ją odebrać, ale on szybko wrzucił kota do
poszwy i zawiązał ją na węzeł.
- Ucieknie, jeżeli pani spróbuje wziąć ją na ręce.- Poderwał się na nogi, syknął z
bólu, po czym przerzucił sobie poszwę przez ramię. Przerażona kotka zaczęła go
drapać pazurami po plecach. - Idziemy!- rzucił przez zęby.
- Nie można...
- Nic jej nie będzie. Idziemy! - zbiegł szybko po schodach. Pani Bester ruszyła za
nim. Wypadli na dwór i zamarli z przerażenia.
Zciana pomarańczowych płomieni sunęła wolno, lecz nieubłaganie w ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl