[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W domu nikt ci nie gotuje? Zauważyłam, że często jadasz na mieście.
Steve sięgnął po butelkę z keczupem.
- Umiem gotować - oświadczył. - Ale rzadko mam na to czas.
- Chodzi mi o kogoś bliskiego, kto czeka z kolacją i chce usłyszeć, jak
ci minął dzień.
- Nie wmówisz we mnie, że twój dziarski marynarz czeka na ciebie z
gorącą kolacją.
- No, nie... - wyjąkała Liz, gdy Steve sprawnie przerzucił piłeczkę na jej
podwórko. — Ale czasami przynosi coś do domu... A ty? - udało się jej
odparować cios.
- Ona... ona nie umie gotować - teraz zaczął mamrotać Steve, rozlewa-
jąc keczup.
Podbiegła kelnerka, żeby zrobić porządek na stole. Po jej odejściu Liz
spytała:
- Twoja przyjaciółka nie gotuje? To wstyd. Sama nie jestem dobrą ku-
charką, ale się staram.
Steve wbił zęby w cheeseburgera.
- Ona też nie ma czasu - odparł po chwili.
- Tak? A czym się zajmuje? - Liz poczuła ukłucie zazdrości.
- Nie robi nic.
Sączył coca-colę. Unikał wzroku Liz.
- Nie pracuje?
- Wzięła sobie długi urlop - mruknął.
- Ach, tak. - Liz poczuła satysfakcję. Wygląda na to, że osiągnięcia ży-
ciowe ukochanej Steve'a nie były imponujące przynajmniej do tej chwi-
li. - A jak ma na imię?
Steve milczał tak długo, że Liz uznała, iż nie zamierza odpowiedzieć na
zadane pytanie. Wreszcie odezwał się tak cicho, że musiała wytężyć
słuch.
- Mamie - wymamrotał poirytowanym głosem. - Ma na imię Mamie.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Steve pieszczotliwie wytargał Mamie za ucho, a ona z miłością polizała
go po szyi.
Tysiąckrotnie w zeszłym tygodniu zastanawiał się, jak mu się udało
wmówić Liz, że Mamie to jego przyjaciółka. Była bowiem psem, a wła-
ściwie suką. Wielkim, kudłatym labradorem, uwielbianym przez swego
pana.
Kiedy Liz spytała go, czy kogoś ma, od razu przyszła mu na myśl Ma-
mie. Bo od pewnego czasu miał tylko ją. Nie zamierzał przyznawać się
Liz, że jest samotnym człowiekiem. Gdyby tak zrobił, mogłaby zacząć
interesować się nim jako mężczyzną, a to wcale nie było mu na rękę.
Uznał, że będzie najlepiej utwierdzić ją w mniemaniu, że ma przyja-
ciółkę.
Czuł się jednak głupio za każdym razem, gdy Liz wspominała o Ma-
mie, robiąc uwagi w rodzaju: „Mamie się ucieszy, że dziś wcześniej
skończyliśmy robotę" lub „Jakie ty i Mamie macie plany na jutro?"
I bez przerwy pytała, czy Mamie znalazła już sobie nową pracę.
Steve stosował niezmienną taktykę. Chcąc odciągnąć Liz od rozmowy
na temat Mamie, pytał o jej ukochanego Toma. Zastanawiał się, dlacze-
go Liz mówi o nim niechętnie i jakby z przymusem. Może fakt, iż pra-
cując w marynarce, bywa często poza domem, stwarzał między nimi
głębsze problemy. Steve nie wiedział, jak sprawy stoją, i uznał, że nie
powinien
w ogóle się nimi interesować. Sam musiał skoncentrować się na wła-
snym zadaniu: pozbyciu się Liz jako partnerki. Wydawało się to jednak
coraz mniej prawdopodobne.
Gdy złożył na nią skargę, powinna wpaść w histerię. Wówczas Walt
Rogan mógł uznać ją za osobę niezrównoważoną psychicznie. Niestety,
z całym spokojem przyjęła reprymendę zwierzchnika, nie obraziła się i
potem nigdy nie wracała do tej sprawy.
Podobała mu się. Coraz częściej dostrzegał w niej kobietę.
Miała bardzo dobry charakter. Jeszcze takiego nie dostrzegł u żadnej
kobiety. Nigdy się nie obrażała. Na nic nie narzekała. O tym, co ją zło-
ściło, mówiła partnerowi wprost, a nie obgadywała go poza plecami. Z
całym spokojem robiła to, co do niej należało, nie domagając się szcze-
gólnego traktowania ze względu na płeć. Kiedyś ze zdumieniem zoba-
czył, jak jednym, celnie wymierzonym ciosem karate rozkłada faceta o
wiele od niej wyższego.
Steve podziwiał i szanował Liz. Żałował, że nie poznał jej w innych
okolicznościach, nie mających nic wspólnego z wykonywaną przezeń
robotą. Chodziło mu nawet po głowie, że jeśli pozbędzie się jej jako
partnerki, to może zaczną się prywatnie spotykać.
Nie, to jest mało prawdopodobne, uznał po chwili. Z pewnością nie
rozstaną się po przyjacielsku. Żeby pozbyć się Liz, będzie musiał grać
nie fair.
Delikatnie odsunął Mamie, wstał i poszedł do kuchni po następne piwo.
Zdawał sobie sprawę z tego, że zbyt wiele wieczorów spędza samotnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl