[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swobodnie. Dopiero wtedy Rad i Steve podnieśli się i oznajmili, że można się ich spodziewać po
południu.
Dwie starsze córki państwa Hansonów poszły na narty, młodsza przebywała u przyjaciół rodziny i w
domu został tylko czteroletni Sean, który rzeczywiście ani przez chwilę nie potrafił spokojnie usiedzieć
na miejscu. Przez całe przedpołudnie biegał między domem a ogrodem, gdzie lepił bałwana. Nieustannie
domagał się, żeby mama wychodziła na zewnątrz i patrzyła, jak mu idzie.
Mały był śliczny. Miał jasne włoski i rozkosznie zaróżowione od mrozu policzki, jednak ta anielska
uroda była zwodnicza. Łobuzerskie błyski w jego oczach ujawniały, że bynajmniej nie miało się do
czynienia ze słodkim cherubinkiem.
Linda zabawiała Lainie niezliczonymi anegdotami o psotach Seana, spędziły więc miłe, aczkolwiek
dość męczące przedpołudnie. Po lekkim posiłku matka namówiła synka na małą drzemkę, mogły więc z
Lainie wreszcie spokojnie usiąść i napić się kawy. Panująca w domu cisza nastrajała do poważniejszej
rozmowy.
- Opowiedz mi o sobie i o Radzie - zaproponowała pani domu.
Lainie poczuła się nieco zaambarasowana. Nie znała przecież tej kobiety, cóż więc miała jej
powiedzieć? Raczyć ją wyssanymi z palca bajeczkami o szczęśliwym małżeństwie? Prawdy wyznać nie
mogła, a kłamać nie chciała.
- Właściwie nie ma o czym mówić - wykręciła się.
- Jak długo się znacie? - dociekała Linda, bynajmniej nie zniechęcona.
- Od sześciu lat.
- Musiałaś więc znać jego żonę! - zawołała poruszona. - Byliśmy wtedy ze Steve’em w Luizjanie, nie
spotkaliśmy jej nigdy.
Lainie osłupiała. Nagle skojarzyła, że Rad przedstawił ją wyłącznie z imienia, nie powiedział, że są
małżeństwem.
- Owszem, znam ją - przyznała, unikając spojrzenia w szczere oczy Lindy.
- Mam wrażenie, że musiała być strasznie rozkapryszona. W dodatku Rad wybrał nie najlepszy czas na
ożenek.
- To znaczy?
- Jego ojciec prowadził firmę razem ze wspólnikiem. Wtedy postanowił zostać wyłącznym właścicielem
i właśnie finalizował transakcję wykupienia udziałów tamtego człowieka. Oznaczało to dla niego i dla
jego syna masę roboty w najbliższym czasie. Dlatego Rad tak nalegał na szybki ślub. - Linda w
zamyśleniu pokiwała głową. - Trochę mi szkoda tej dziewczyny. Najpierw Rad spędzał z nią każdą wolną
chwilę i robił wszystko, by zgodziła się wyjść za niego, a po ślubie natychmiast rzucił się w wir pracy,
gdyż miał sporo do nadrobienia. Nic dziwnego, że jego żonie trudno było się z tym pogodzić.
- Tak, z całą pewnością nie było jej łatwo - zgodziła się wytrącona z równowagi Lainie. Gdyby
przedtem wiedziała, czemu Rad przesiaduje w firmie całymi dniami...
- Kiedy się rozeszli, zmienił się bardzo. Stał się zgorzkniały i cyniczny. Ale widzę, że przy tobie jest
inny, odżył wyraźnie. Do tej pory ożywiał się tylko przy dzieciach, uwielbia je. Szaleją za sobą z Seanem.
Linda najwyraźniej całkiem dobrze orientowała się w sytuacji. Lainie nie potrafiła więc oprzeć się
pokusie spytania o coś, co dręczyło ją od lat.
- A jego sekretarka? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl