[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwili ktoś wszedł do namiotu.
- Znów cię wołają - powiedziała Belle. Z zaskocze
niem spojrzała na twarz Chloe. - Coś ty zrobiła najlep
szego. Przecież nie możesz bez charakteryzacji ponow
nie stanąć przed kamerą.
- Nigdzie nie idę - odparła Chloe. - W moim imie
niu powiedz panu Harwoodowi, że go przepraszam, ale
musi znalezć kogoś innego na miejsce Angeli.
- Ależ nie możesz tego zrobić! - krzyknęła Belle.
- Brent wręcz oszalał na twoim punkcie. Woła, że zna
lazł nową gwiazdę. Chce zrobić zmiany w scenariuszu
i specjalnie dla ciebie dopisać zupełnie nową rolę.
- Nie jestem tym zainteresowana. - Chloe zdjęła
kostium i włożyła sukienkę, którą miała na sobie przed
tem. Też była cienka, bo pochodziła z filmowej garde
roby.
Chloe wyszła przed namiot. Okazało się, że w cza
sie jej nieobecności wśród filmowców wybuchła awan
tura. Brent podniesionym głosem krzyczał na kogoś
z ekipy.
- Chyba ci mówiłem, że ma nie być żadnych wi
dzów! Nieważne kto to! Wszystkich przeganiać z pla
nu, dopóki... - Urwał i spojrzał na Chloe. Twarz mu
poczerwieniała z gniewu, kiedy zobaczył, że się prze
brała. - Dlaczego zdjęłaś kostium? Chciałem zrobić je
szcze parę ujęć.
- Rozmyśliłam się - odpowiedziała Chloe. - Przy-
kro mi, ale już nie chcę grać w tym filmie. Niech pan
znajdzie kogoÅ› innego.
- Chloe, zaczekaj, kochanie. To już przebrzmiała
sprawa. Byłem głupi, myśląc, że możesz zastąpić An-
gelÄ™. JesteÅ› od niej sto razy lepsza. Fotogeniczna -
i masz dużo zgrabniejszą sylwetkę. Nauczę cię aktor
stwa. UczyniÄ™ z ciebie drugÄ… Mary Pickford.
Chloe przypatrywała mu się z niedowierzaniem. Ar
mand zniknął bez śladu. Nie wiedziała, po co właściwie
przyszedł, lecz zapewne zobaczył wszystko, co chciał
zobaczyć, i uznał, że nic tu po nim. Doszedł do wnio
sku, że ma do czynienia z niedojrzałą dzierlatką, nie
godną uwagi. A zresztą, w ogóle nie powinno jej ob
chodzić, co sobie o niej myślał.
Dlaczego się pojawił? Być może to nie miało z nią
nic wspólnego. A może miało. Boże, jaka ja jestem
głupia! - pomyślała.
Widok Paszy i jego ponurej miny w pierwszej chwili
wprawił ją w przerażenie, lecz po namyśle doszła do
wniosku, że jej reakcja była zbyt gwałtowna. Wstydziła
się, że ją zobaczył w kostiumie. Mary Pickford nigdy
nie nosiła takich rzeczy. No i grała wiarygodniej sze
role.
- Czułam się okropnie w tej kusej tunice - wyjaś
niła.
- W ogóle do ciebie nie pasowała - prędko przytak
nÄ…Å‚ Brent. - Na pewno znajdziemy ci coÅ› lepszego. Pod
warunkiem, że z nami zostaniesz.
- Sama nie wiem...
- Dzisiaj nie musisz o tym decydować. Wróć do do
mu, wez kąpiel i trochę odpocznij. Miałaś długi męczą
cy dzień. Nie sądz, że tak będzie zawsze. Popełniłem
błąd, każąc ci od samego rana czekać na ujęcie. Obie
cuję, że w przyszłości to się nie powtórzy. Dobrze
wiem, jak dbać o moje gwiazdy.
Chloe zawahała się. Nadal nie była pewna, czy po
winna bawić się w aktorkę, lecz Brent miał po części
rację. To był naprawdę męczący dzień. Praca z profeso
rem Hicksem też czasami bywała męcząca i trochę nud
na. Zycie gwiazdy filmowej mimo wszystko musiało
być ciekawsze.
- Jeszcze siÄ™ zastanowiÄ™.
- Zwietnie - ucieszył się Brent i popatrzył na nią
z uśmiechem. - To była wyłącznie moja wina, kocha
nie. Jedz do domu i wypoczywaj. Porozmawiamy wie
czorem.
Chloe skinęła głową. Podeszła do jednego z samo
chodów przeznaczonych dla aktorów. Szofer otworzył
jej drzwiczki i szeroko się uśmiechnął. Nie wiedziała,
o co mu chodzi.
- Szef chyba jest dzisiaj w wyjÄ…tkowo dobrym hu
morze - zauważył, siadając za kierownicą. - Zwykle
się wścieka, jak któraś z jego dziewczynek ma fochy.
Chloe nastroszyła się, ale nie spytała, co to są , jego
dziewczynki". Nie poczuwała się do roli dziewczynki"
Brenta Harwooda w żadnym znaczeniu tego słowa.
Więcej, nie była nawet pewna, czy chce zrobić karierę
w filmie. Najpierw musiała to przemyśleć, najlepiej
w ciszy i spokoju.
%7łałowała, że nie ma przy niej statecznej i rozważnej
Amelii Ramsbottom. Przynajmniej mogłaby poprosić ją
o radę. Z profesorem raczej wolała o tym nie rozma
wiać. Chociaż może... Co innego zastępstwo, a co in
nego perspektywa stałej pracy. Gdzie? W Hollywood?
Czy to możliwe? Czy wielkie gwiazdy biorą się prakty
cznie znikąd? Czekała, że Brent Harwood udzieli jej na
te pytania w miarÄ™ rozsÄ…dnej odpowiedzi.
Z rozczarowaniem dowiedziała się, że profesor
Hicks pojechał zwiedzić ruiny starego pustynnego for
tu. Miał wrócić dopiero za kilka dni. Zostawił dla niej
krótki list, w którym wyjaśnił, że praca z filmowcami
na pewno da jej więcej satysfakcji niż oglądanie jakie
goś rumowiska. Serdecznie życzył jej wypoczynku
i dobrej zabawy. Na koniec wspomniał, że wróci
najpózniej pod koniec tygodnia i że do Marrakeszu po
jadÄ… razem.
Chloe przeczytała list z kwaśną miną. Była zła, że
profesor nie wspomniał o tym dzień wcześniej. Czuła
się trochę oszukana. Oczywiście Hicks nie mógł z góry
wiedzieć, jak się zakończy jej przygoda z filmem, lecz
szkoda, że jej zawczasu nie powiedział o swoim
wyjezdzie.
Nie miała więc z kim porozmawiać. Wzięła długą
przyjemną kąpiel i ubrała się w przewiewny szlafro
czek, pożyczony od Belle. Był czerwony, bez rękawów
i krótki. Chloe popatrzyła na siebie w lustrze. Teraz na
prawdę wyglądała prawie jak aktorka.
Związała włosy różową szarfą, delikatnie przesunęła
szminką po ustach i wyjęła z walizki flakonik perfum,
kupiony na arabskim bazarze. Stopy wsunęła w sandał
ki ze złocistej skóry, na wysokim obcasie, też wyszpe
rane w filmowej garderobie. Nie miała innych, chociaż
na co dzień wolała nosić się znacznie skromniej.
Podczas kolacji Brent popatrzył na nią z wyraznym
uznaniem. Spytał o profesora i pokiwał głową, kiedy
dowiedział się, że Hicks wyjechał do starego fortu.
- Widocznie znalazł przewodnika i nie chciał za
przepaścić okazji - powiedziała Chloe. - Myślał, że
pewnie będę zbyt zajęta, żeby z nim pojechać.
- Taka Å‚adna dziewczyna jak ty nie powinna sobie
zaprzątać głowy starymi nudziarzami - odparł Brent,
uśmiechając się do niej w lekko deprymujący sposób.
- Na pewno znajdzie siÄ™ dla ciebie coÅ› lepszego do ro
boty, kochanie.
Chloe instynktownie się odsunęła, słysząc w jego
ustach słowo kochanie", ale postanowiła trzymać fa
son. Nawet zmusiła się do uśmiechu. Skoro utknęła tu
na tydzień, to przecież nie mogła się pokłócić.
- Przepraszam za moje dzisiejsze zachowanie - po
wiedziała po kolacji, kiedy na prośbę Brenta tylko we
dwoje wyszli do ogrodu. Podobno chciał z nią poroz
mawiać na osobności. - Chodzi o to, że zle się czułam
w tym kawałku muślinu. To wszystko było takie... nie
prawdziwe. Nie tak to wyglÄ…da w kinie.
Brent ze zrozumieniem skinął głową.
- Tak, wiem, lecz pomyśl o tych filmach, które wi
działaś do tej pory. Może na pozór robimy na planie
dziwne rzeczy, ale liczy siÄ™ przede wszystkim efekt. Tak
wygląda to od kuchni. Końcowy produkt jest zupełnie
inny.
- Owszem, tak mi się wydaje. - Zrobiło jej się trochę
głupio. - Zawód aktorki może być ciekawy. Myślę, że
jutro jeszcze raz spróbuję.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - odparł z uśmie
chem. - Od razu zapędziłem naszych scenarzystów, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]