[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rosół" za godny szczególnej uwagi. W opisie podróży Forstera czytamy:
Placki bulionowe sporządza się w olbrzymich ilościach w Londynie i w innych portach Anglii pod nazwą
portable soup ze świeżego mięsa, zwłaszcza wołowego, kości i innych odpadków, gotując je, aż zgęstnieją na
brunatną galaretę, którą następnie kraje się w małe kostki. Mają one kolor i twardość kleju stolarskiego, można
ich też używać do klejenia. Trzymają się przez wiele lat, jeżeli się je chroni przed wilgocią i pleśnią, i są bardzo
wygodne i szczególnie pożyteczne podczas długich podróży, przede wszystkim morskich, gdy brak świeżego
mięsa. Jeden lub dwa łuty tej pasty, pokrajane, rozpuszczone w gorącej wodzie i zagotowane, dają mocny rosół
lub zupę na jedną osobę. Sprzedaje się ją na funty po bardzo niskiej cenie, gdyż można do niej użyć kości i
odpadków. Sztuka kucharska nigdy chyba nie zrobiła lepszego wynalazku. Na nasz okręt zabraliśmy aż 3000
funtów pasty w blaszanych puszkach po 25 funtów."
Portable soup była więc istotnie poprzedniczką naszej pasty bulionowej. Nie należy sądzić, ażeby ten
ekstrakt mięsny był skuteczny przeciwko szkorbutowi. Ale przyczynił się, być może, do nadania posiłkom
lepszego smaku. Cook tak pisze: Pasta bulionowa pomogła nam w przyrządzaniu rozmaitych smacznych i
zdrowych potraw; dzięki niej udawało nam się nakłonić naszych marynarzy do spożywania większej ilości
jarzyn, aniżeli zjadaliby bez tej przyprawy."
Cook, typowy Brytyjczyk, traktował zapewne z wewnętrzną niechęcią ustalone przez admiralicję przepisy
dietetyczne. Porter i stek były mu niewątpliwie milsze od ekstraktu słodowego i marmolady z marchwi. Ale
wykonał otrzymane rozkazy, a to stworzyło możność zbadania Pacyfiku. Oczywista, prócz diety witaminowej
odegrały tu najważniejszą rolę zalety Cooka jako człowieka i marynarza.
2
Z Jamesa Cooka Albion słusznie może być dumny. Takich ludzi wydać może kraj miłujący wolność
indywidualną, a jednocześnie przywiązany do tradycji. Cooka zalicza się od dawna do wielkich odkrywców kuli
ziemskiej. Co prawda, jeśli go porównamy z tak wyjątkowymi postaciami jak Kolumb czy Magellan, okaże się
od razu, że nie był geniuszem. Wiele dokonał z własnej inicjatywy, na ogół jednak działał na polecenie.
Wykonywał je z żelaznym uporem, niestrudzoną obowiązkowością i niezaprzeczalną zręcznością "jako
człowiek owej wspaniałej przeciętnej miary, która w Anglii tak często się zdarza.
Cook urodził się w ubogiej rodzinie wyrobnika, day labourer, w małej wiosce Marton pod Middlesbrough w
hrabstwie York. Z siedmiorga czy ośmiorga dzieci zmarło wcześnie pięcioro, rodzicom Cooka żle się powodziło
i bieda była u nich częstym gościem. Drugi syn, James, urodzony 27 pazdziernika 1728 roku, uchodził
widocznie za dziecko szczególnie rozgarnięte i uzdolnione, gdyż co dla syna wyrobnika było wówczas rzeczą
niecodzienną otrzymał wykształcenie szkolne, najpierw uczył się prywatnie, a pózniej chodził do szkoły
parafialnej. Trwało to jednak tylko pięć czy sześć lat. James Cook nie zdobył tam więcej prócz elementarnych
wiadomości, a ojciec jego rad był, gdy mógł oddać trzynastoletniego chłopca na naukę do Mr. Williama
Sandersona, właściciela sklepiku w Staithes niedaleko Newcastle w zagłębiu węglowym.
Z początku wszystko zapowiadało się dobrze. James, obdarzony chłopskim sprytem, chłodny, opanowany,
dobry rachmistrz, szybko przystosował się do nowego życia i byłby może został zamożnym kupcem w
przybrzeżnym miasteczku angielskim, gdyby wielkie, kuszące morze nie było tak blisko. Po upływie półtora
roku opuścił swego patrona i wstąpił w Whitby jako chłopak okrętowy na Free- love", 450-tonowy bark
węglowy, należący do kwakra Johna Walkera i dwóch jego synów, kursujący między Newcastle a Londynem.
Młody Cook stanął na pokładzie nie jako pan, lecz jako sługa. Zrozumiał niebawem, że jego warunki życiowe
nie ulegną zmianie na lepsze, jeżeli sam nie ujmie swego losu w ręce.
Tym razem nie uciekł, pozostał wierny swemu zawodowi. Przez
siedem lat oszczędza każdego pensa, przez siedem lat studiuje w rzadkich wolnych chwilach na pokładzie i przy
nadarzającej się sposobności na lądzie nawigację, miernictwo i kartografię.
Po upływie tego czasu dostaje się jako pierwszy oficer na Friendship", nowo zbudowany statek firmy John
Walker, przeznaczony do żeglugi między Anglią a Norwegią i po Bałtyku. Ma to być próba sprawności młodego
Jamesa. Zdaje ją świetnie szefowie mają właśnie zamiar zamianować go kapitanem i powierzyć mu statek,
gdy Cook, wówczas dwudziestosiedmioletni, zaciąga się niespodziewanie jako marynarz do angielskiej
marynarki wojennej. 25 czerwca 1755 roku zaczyna karierę wojskową na pokładzie okrętu liniowego Eagle".
Nieraz starano się odgadnąć, co go do tego skłoniło. James Cook wie, że coś umie. Wie także, że od lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]