[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zoe nie jest taka.
Co zrobiłeś?
Dotknąłeś ją czymś?
- Niczym jej nie dotknąłem.
510
- Lata praktyki sprawiły, że mówił spokojnym głosem, w którym jednak dawało się wyczuć
szczyptę goryczy.
- Być może zdenerwowało ją, że odmówiłem babrania się w silniku jej samochodu i jej
też na to nie pozwoliłem, ale w końcu byliśmy ubrani na przyjęcie i już trochę spóznieni.
Dana uniosła brwi.
- Zdaje się, że Zoe też cię rozzłościła.
- Nie chcę być nazywany bezwzględnym i apodyktycznym tylko dlatego, że stwierdzam
oczywiste fakty.
Uśmiechnęła się, pochyliła w jego stronę i uszczypnęła w policzek.
- Ależ skarbie, ty jesteś bezwzględny i apodyktyczny.
I za to cię kocham.
- Jasne.
- Brad wykrzywił usta.
- Więc jak to się stało, że nigdy nie uprawialiśmy dzikiego, namiętnego seksu?
- Nie mam pojęcia.
Pozwolisz, że wrócimy jeszcze do tego tematu.
- Ugryzła kolejny kęs mięsa.
- Pewnie często bywasz na takich wystawnych przyjęciach i w równie wytwornych
miejscach jak to.
- Drugie takie miejsce nie istnieje.
Aatwo zapominała, że jej kumpel Brad to w rzeczywistości Bradley Charles Vaney,
dziedzic imperium drzewnego, do którego należała sieć największych i
najpopularniejszych w kraju sklepów HomeMakers, sprzedających artykuły służące do
wyposażania i remontowania domów.
Ale widząc, z jaką swobodą odnajduje się w tak szczególnych sytuacjach jak ta, zdała
sobie sprawę, że był dużo więcej niż tylko chłopakiem z sąsiedztwa.
- Czy to prawda, że twój ojciec kupił kilka lat temu ogromny zamek w Szkocji?
511
- Tak, Manor House w Kornwalii.
Jest niewiarygodnie piękny.
Ona nie je zbyt dużo - mruknął, lekkim ruchem głowy wskazując Zoe.
- Jest po prostu zdenerwowana.
Ja zresztą też - dodała, biorąc kolejny kęs mięsa.
- Ale nic nie jest w stanie zabić mojego apetytu.
- Usłyszała, jak siedzący obok Jordan zaśmiał się, a jego głęboki męski głos zdawał się
dotykać jej skóry.
Nie zważając na to, spokojnie jadła baraninę.
- Absolutnie nic.
Dana ignorowała go zupełnie, od czasu do czasu tylko rzucając pod jego adresem jakąś
kąśliwą uwagę.
Jordan wiedział, że było to jej normalne zachowanie w stosunku do niego.
Powinien się już przyzwyczaić.
Problem polegał jednak na tym, że nie potrafił.
Postanowił, że zrobi wszystko, aby było tak jak dawniej.
Kiedyś przecież byli przyjaciółmi.
Więcej niż przyjaciółmi.
A winę za to, że już nimi nie są, ponosił wyłącznie on.
Ale jak długo mężczyzna ma płacić za to, że odszedł?
Czy w tej kwestii nie obowiązują przepisy o przedawnieniu?
Wygląda wspaniale, stwierdził w myślach, gdy wrócili do salonu na kawę i koniak.
Koniec końców, zawsze mu się podobała, nawet kiedy była dzieckiem, nad wiek
wyrośniętym, z pucołowatymi jak u niemowlaka policzkami.
Teraz po dziecięcym tłuszczyku nie pozostało nawet śladu.
512
Nigdzie.
Jedynie zaokrąglenia, mnóstwo cudownych zaokrągleń.
Uświadomił sobie, że zrobiła coś z włosami, że jakieś kobiece sztuczki dodały im blasku.
Dzięki temu jej oczy wydawały się teraz ciemniejsze i bardziej wyraziste.
Dobry Boże, ileż to razy zdarzało mu się zatonąć w tych oczach koloru ciemnej
czekolady?
Czy nie zasługiwał na to, by mu wreszcie wybaczyła?
W każdym razie pamiętał, co wcześniej powiedział Danie.
Wrócił, a ona po prostu musi się z tym pogodzić.
I z faktem, że on również bierze udział w grze, w którą się wplątała.
Zmuszona będzie z nim współpracować.
A on już z przyjemnością postara się o to, by ich wzajemne kontakty były jak najczęstsze.
Rowena wstała.
W jej ruchach i spojrzeniu było coś, co wydało się Jordanowi znajome.
Wrażenie to rozmyło się, gdy uśmiechnąwszy się, ruszyła naprzód.
- Jeżeli jesteście gotowi, powinniśmy zacząć.
Myślę, że drugi salon będzie bardziej odpowiednim miejscem do naszych dalszych
działań.
- Ja jestem gotowa.
- Dana zerwała się i spojrzała na Zoe.
- A ty?
- Ja też.
- Zoe, chociaż zbladła nieco, mocno ścisnęła dłonie przyjaciółki.
- Poprzednim razem myślałam wyłącznie o tym, żeby tylko nie pójść na pierwszy ogień.
513
Teraz sama już nie wiem.
- Ja też nie.
Przez ogromny hol udali się do salonu obok.
Jordan wiedział, że w tym pomieszczeniu trudno mu będzie odzyskać równowagę.
To samo nieprzyjemne uczucie, jakiego doznał, gdy po raz pierwszy zobaczył portret,
towarzyszyło mu i teraz.
Niesamowita jaskrawość barw, piękno prezentowanego tematu i doskonałość wykonania.
I szok - wywołany widokiem postaci Dany, jej twarzy i oczu spoglądających na niego z
ram obrazu.
 Szklane Córy .
Znał już imię każdej z nich.
Venora, Niniane, Kyna.
On jednak, patrząc na portret, widział Dane, Malory i Zoe.
Otaczał je świat pełen słońca i kwiatów.
Malory, ze złotymi lokami sięgającymi niemal pasa, ubrana w lazurowo błękitną suknię,
trzymała harfę.
Zoe, szczupła i wyprostowana, w połyskliwej zielonej szacie, stała ze szczenięciem na
rękach i mieczem przytroczonym do biodra.
Dana, której czarne oczy błyszczały radośnie, miała na sobie ognistoczerwoną suknię.
Siedziała, trzymając w dłoniach zwój i pióro. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pantheraa90.xlx.pl