[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chęcią zaciągnięcia do łóżka? Jak to możliwe, że uczucie było jednostronne?
Wspomnienia tego, jak się kochali ostatniej nocy, i wspólnego poranka pozwalały
wierzyć, że czuł do niej coś więcej. Eddie musi się mylić. Nie mogła myśleć, że Jake
miał jakiś ukryty powód, żeby się z nią spotykać. Może martwi się na zapas, a on za-
dzwoni do niej w tygodniu?
Eddie pokręcił głową.
R
L
T
- Nie chcesz w to uwierzyć, prawda?
- Czas pokaże - powiedziała. - Zostawmy ten temat na razie, dobrze?
- Dobrze. - Popatrzył na nią ze współczuciem. - W międzyczasie spójrz na dobrą
stronę tej sytuacji. Miałaś okazję spróbować dań z najlepszych restauracji, nocowałaś w
najlepszych hotelach, a dodatkowo jeszcze miałaś wspaniały seks. Całkiem niezłe trzy
miesiące.
Uśmiechnęła się słabo.
- Całkiem niezłe.
Ale chciała więcej. Dużo więcej.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Jake nie odezwał się przez całą niedzielę. W poniedziałek również.
Pewnie odezwie się w piątek, powtarzała sobie Laura. Robiła, co mogła, aby skon-
centrować się na nauce. Niezależnie od sytuacji z Jake'em, musiała troszczyć się o siebie.
Zdobyć kwalifikacje w zawodzie. Jednak mimo najszczerszych chęci nie mogła pozbyć
się uczucia skurczu w żołądku, za każdym razem, gdy o nim myślała. Powtarzanie sobie,
że wkrótce zadzwoni, nie pomagało.
Zdziwiła się, gdy zobaczyła samochód ojca zaparkowany na podjezdzie, gdy wró-
ciła do domu we wtorek po południu. Nigdy nie wyszedł z pracy wcześniej, a nie było
jeszcze nawet siedemnastej. Uderzyła ją straszna myśl. Czy coś złego stało się mamie?
Wypadek? Choroba? Nie mogła sobie wyobrazić nic innego, co sprowadziłoby ojca do
domu o tej porze. Podbiegła do drzwi.
- Mamo? Tato? - zawołała z niepokojem.
- Chodz tutaj, Lauro! - usłyszała głos ojca z salonu. - Czekałem na ciebie.
Stanęła jak wryta, serce zaczęło jej bić szybciej. Był wściekły, co do tego nie było
żadnych wątpliwości. Teraz jej największym zmartwieniem było to, że matka może po-
nownie paść ofiarą jego agresji.
Podwójne drzwi pomiędzy holem a salonem były otwarte. Laura zesztywniała.
Wyprostowała ramiona i zmusiła się, by iść, wiedząc, że ojciec odpuści matce, jeśli ona
skupi jego uwagę na sobie. Nie miało znaczenia, jak bardzo nienawidziła tych okrutnych
scen. Lepiej, że jest tutaj, niż miałoby jej nie być.
Po wejściu w strefę wojenną zastała matkę skuloną po jednej stronie kanapy. Była
blada i desperacko próbowała trzymać fason. Ojciec stał za barkiem, nalewając szkocką
do szklanki z lodem. Był czerwony, a butelka z alkoholem w połowie pusta.
- Ciągle widujesz się z Jake'em Freedmanem? - wrzasnął.
Nie było sensu kłamać, gdy ojciec był w takim stanie.
- Nie wiem - odpowiedziała szczerze.
- Co znaczy: nie wiem? - szydził, a w jego oczach widziała pogardę. - Nie udawaj
głupiej.
R
L
T
Wzruszyła ramionami.
- Widzieliśmy się w sobotę, ale nie planował kolejnego spotkania.
Ojciec parsknął.
- Ostatni triumf, pieprzyć się z moją córką.
- Aleks, to nie Laury wina - odezwała się matka. Wykazywała więcej odwagi niż
zazwyczaj w takich sytuacjach. - To ty mu ją przedstawiłeś.
Zaczął wrzeszczeć.
- Ten cholerny kretyn rozegrał to po mistrzowsku. Każdego by załatwił.
- Zatem nie wiń Laury - powiedziała matka słabo.
Co Jake zrobił? Laurze kręciło się w głowie.
- Tato, co się dzieje? - zapytała.
- Ten łajdak zgłosił wszystkie moje spółki przed komisję dyscyplinarną. Zmuszono
mnie do zawieszenia wszelkiej działalności do czasu, aż się wszystko wyjaśni - warknął
ojciec.
- Zawieszenia? - To tłumaczyło, dlaczego był w domu... - Zledztwo dotyczące cze-
go?
Wyrzucił ręce w powietrze.
- Nigdy nie interesowała cię moja praca, Lauro, więc to nie twoje zmartwienie.
- Chcę wiedzieć, o co Jake cię oskarża.
Wymierzył w nią palcem. Był wściekły.
- Wszystko, co musisz wiedzieć, to to, że planował, jak mnie pogrążyć, od pierw-
szego momentu, gdy to niby dla mnie pracował. Zaliczenie ciebie było dla niego wisien-
ką na torcie.
- Dlaczego? Dlaczego mówisz, jakby to była zemsta?
- Bo to jest zemsta. Bardzo osobista, o czym może świadczyć to, że miałaś jego ła-
py na swoim ciele, w każdym możliwym miejscu. Robił z tobą, co mu się żywnie podo-
bało.
- Aleks! - zawołała matka.
Zignorował ją.
- I pozwoliłaś mu na to. Moja córką - ojciec grzmiał.
R
L
T
Laura milczała.
Zadrwił z jej milczenia.
- Mógł się rozkoszować intymnymi chwilami, na które mu pozwoliłaś.
- Tu nie chodzi o mnie, tato - powiedziała tak spokojnie, jak tylko zdołała. - Jestem
pobocznym problemem. Dlaczego Jake mści się na tobie?
- Przez JQE - wycedził.
- Nic mi to nie mówi.
Spojrzał na nią, jakby jej ignorancja była kolejną skazą na jego dumie. Podniosła
dumnie brodę.
- Myślę, że mam prawo wiedzieć, czego padłam ofiarą.
- JQE była firmą jego ojczyma - poinformował ją w końcu drwiącym tonem. -
Uważa, że mogłem ją uratować, a nie chciałem tego zrobić. Ten człowiek zmarł na zawał
zaraz po tym, gdy wprowadziłem likwidatorów.
Ojczym!
- Miał inne nazwisko niż Jake?
- Oczywiście! Gdybym wiedział, że są ze sobą powiązani, nigdy bym go nie za-
trudnił.
- Jak długo on u ciebie pracuje?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]