[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R
L
T
To miejsce było piekłem. Jego rodzina, która na zewnątrz sprawiała wrażenie ide-
alnej, była zgniła od środka. Lucas miał wrażenie, że czuje smród tej zgnilizny, kiedy
siedział przy stole, jak przed laty, a matka raczyła go kawą i kłamstwami.
- Słyszałem, jak krzyczał w nocy - przerwał jej.
- Zdarza mu się podnieść głos. - Mia zamknęła oczy. Przez chwilę na jej twarzy
malował się wyraz rezygnacji, ale zaraz uśmiechnęła się znowu. - To nic takiego. Jest
chory i zmęczony...
- I co z tego? Nie traktuje cię ani trochę lepiej niż dawniej.
- Taki już ma charakter, ale przecież to nie jest zły człowiek. Synku, na miłość bo-
ską, zostaw to.
Lucas skrzywił się i wypił łyk kawy, ale słodka latte przyprawiona czekoladą i wa-
nilią, specjalność Mii, nagle wydała mu się nieznośnie gorzka.
Matka nie życzyła sobie, żeby się wtrącał między nią a ojca. Nie chciała jego po-
mocy. Zawsze tak było, ale on dotąd się z tym nie pogodził. Potrafił rozwiązywać skom-
plikowane problemy międzynarodowych firm, jego analityczny umysł był w stanie roz-
łożyć na czynniki pierwsze każdy, najbardziej nawet złożony dylemat. Ale temu, co dzia-
ło się w jego rodzinnym domu nie mógł zaradzić. Mimo całej swojej inteligencji, bogac-
twa i siły, był bezradny wobec tego, co go najbardziej bolało.
- Pieprzony drań - wydusił przez zęby. - Może i jest chory, ale nadal podły.
- Jest moim mężem.
Te trzy krótkie słowa to był wyrok. Skazujący Mię D'Amato na dożywocie w stra-
chu i bólu. Daniela nieraz płakała razem z matką, ale tak jak ona, po swojemu kochała
ojca. Lucas nie potrafił. Po raz pierwszy stanął w obronie matki, kiedy miał dwanaście
lat. Dotąd pamiętał ciężkie ciosy ogromnych pięści Rica, które spadły na niego jak lawi-
na. Pamiętał jak matka, płacząc, zasłoniła go własnym ciałem. Potem, kiedy Rico wyła-
dował na niej swoją wściekłość i wyszedł z domu, opatrzyła podbite oko i rozciętą wargę
syna, choć sama nie wyglądała lepiej, ułożyła go w łóżku i poiła ciepłym mlekiem z
miodem, głaszcząc po głowie drżącą dłonią.
- Nie wtrącaj się w sprawy dorosłych, synku - prosiła żarliwie. - Sam widzisz, jak
to się kończy. Nigdy więcej tego nie rób, dobrze?
R
L
T
Czekał więc, dusząc w sobie gniew. Czekał na dzień, kiedy będzie dorosły, tak sil-
ny jak ojciec. Obiecał sobie, że wtedy się z nim rozprawi. Był osiemnastoletnim chłop-
cem w ciele mężczyzny, kiedy po raz drugi sprzeciwił się ojcu. Gniew, który przez lata
gromadził się w jego duszy, zmieszany z potężną dawką testosteronu, wybuchł jak becz-
ka nitrogliceryny. Podniósł rękę na ojca, pobił go bezlitośnie, sponiewierał tak, jak ten od
lat poniewierał matkę. Następnego ranka z trudem poruszał palcami, bo knykcie miał ob-
darte ze skóry, i ledwie rozpoznał się w lustrze. Policzek miał głęboko rozorany - pa-
miątka po sygnecie, który ojciec nosił na palcu prawej ręki - a lewe oko opuchnięte tak,
że nie mógł go otworzyć. Wypełniało go jednak poczucie triumfu. Naiwnie oczekiwał
wdzięczności matki i wyrazów skruchy ze strony ojca. Tymczasem w kuchni zastał Mię,
drżącą i załamaną. Tego dnia nawet nie próbowała zamaskować świeżych, ciemnych siń-
ców na twarzy i ramionach, których nie miała jeszcze poprzedniego wieczora. Kiedy
spojrzała na syna, w jej oczach nie było wdzięczności, tylko lęk.
- Sieteno migliore del vostro padre - powiedziała gorzko, a z jej rozciętej wargi
wysączyła się kropla krwi. - Zawsze się bałam, że wyrośniesz na kogoś takiego jak oj-
ciec. Niestety, miałam rację.
Jej słowa ścigały go, kiedy wyjeżdżał z domu. Ale choć zatracił się w nauce, a po-
tem w pracy, wciąż nie potrafił zapomnieć lęku w oczach matki i niechęci w głosie. Nie
mógł uciec od tego, kim był.
- Nie wracajmy do dawnych spraw. - Zdecydowany głos Mii przywrócił go do rze-
czywistości. - Cieszę się, że przyjechałeś i że zdecydowałeś się wreszcie przedstawić
nam narzeczoną. Emma to cudowna dziewczyna. Nie skrzywdz jej. Nie pozwól, żeby
przeszłość... - Nagle speszona, matka zamilkła i spuściła wzrok.
Lucas zamknął oczy. Słowa matki zabolały go bardziej niż ciosy ojcowskiej pięści.
Mia bała się o Emmę. Bała się, że kobieta, która pokocha jej syna, podzieli jej własny
smutny los.
Ród D'Amato nie zaginie!" - Triumfalny okrzyk Rinalda rozbrzmiał w uszach Lu-
casa okropnym zgrzytem.
R
L
T
Może i nie, ale przynajmniej jedna jego gałąz skończy się na Lucasie. Przed laty
przysiągł uroczyście sam sobie, stojąc nad grobem Marii, że nie spłodzi kolejnego
D'Amato.
Musiał dotrzymać tej obietnicy. Jak człowiek chory na niebezpieczną chorobę po-
winien żyć samotnie i nie pozwolić, żeby jakakolwiek kobieta zbliżyła się do niego na
tyle, by mógł ją zranić.
ROZDZIAA DZIESITY
Emma wyszła spod prysznica, wycierając się energicznie i razno pogwizdując.
Czuła się cudownie wypoczęta, gotowa na kolejny dzień. Cokolwiek dręczyło Lucasa
poprzedniego wieczora, z pewnością poszło już w niepamięć. Spędzili wspaniałą, na-
miętną noc, nie wypuszczali się z ramion aż do świtu, a w jego oczach widziała czułość i
żarliwe oddanie. Mieli przed sobą jeszcze kilka godzin, zanim będą musieli wrócić do
Londynu. Póki nie byli w pracy, mogli się cieszyć odkrytą bliskością, słońcem i pięknem
sycylijskich krajobrazów. Włożyła swoje ulubione krótkie spodenki z płótna khaki, o
luznym kroju i zabawnych szerokich kieszeniach, biały top na ramiączkach i sandały.
Chciała, żeby Lucas zabrał ją na plażę. Marzył jej się długi spacer i kąpiel w turkuso-
wych chłodnych falach. Nie miała co prawda kostiumu, ale może nie potrzebowałaby go,
gdyby znalezli odpowiednio ustronną zatokę...
- Dzień dobry wszystkim.
Kiedy stanęła w progu kuchni, Lucas podniósł się pospiesznie zza stołu i pocało-
wał ją w policzek. Uśmiechnęła się do niego, on jednak unikał jej wzroku.
- Emmo, poznaj Leo Calistę. Odkąd pamiętam, był naszym lekarzem rodzinnym, a
teraz opiekuje się tatą.
Doktor wzrostem dorównywał Lucasowi. Zaczesane do tyłu gęste włosy, równie
czarne, jak u mężczyzn z rodziny D'Amato, przetykane miał siwymi pasmami. Musiał
dobiegać sześćdziesiątki, ale nie było po nim znać wieku. Uścisnął dłoń Emmy i
uśmiechnął się do niej serdecznie.
- My się już trochę znamy. Rozmawialiśmy kilka razy przez telefon.
R
L
T
- Prawda. - Emma była zdziwiona, że pamiętał, że skojarzył jej imię. Ludzie naj-
częściej nie zwracali uwagi na asystentki. - Cieszę się, że mogę poznać pana osobiście.
- Ja też. Mam nadzieję, że spodobała się pani Sycylia. Teraz to będzie pani druga
ojczyzna, prawda?
- Sycylia jest najpiękniejszym miejscem na ziemi - powiedziała Emma z przekona-
niem, a doktor rozpromienił się na te słowa.
Mia zaproponowała mu kawę i świeże rogaliki, ale wymówił się brakiem czasu i
poprosił, żeby niezwłocznie zaprowadziła go do pacjenta.
- Bardzo sympatyczny jak na lekarza - zażartowała Emma, kiedy ona i Lucas zosta-
li w kuchni sami.
- Owszem. I jest znakomity w swoim fachu - przytaknął. - Pochodzi z miasteczka,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]