[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wej zmiany szkolnictwa polskojęzycznego na rosyjskojęzyczne; szło z tym nad wyraz opor-
nie, brakowało kadr nauczycielskich, dotychczasowi pedagodzy nie zanadto kwapili się do
przekwalifikowywania się językowego. Wśród mnogich księgarń % rosyjska pojawiła się nie
wcześniej, jak po klęsce Powstania Styczniowego. Otóż to!
Mimo upadku Rzeczypospolitej wszystko w Białorusi pozostawało nadal polskie, z wyjąt-
kiem chłopstwa i pospólstwa miasteczkowego, ale ono się nie liczyło. Powiem więcej % po-
lonizacja akurat pod zaborem rosyjskim sięgnęła swego szczytu, a poprzez łacinizującą się
cerkiew unicką poczęła rozlewać się w masach ludowych, co nie jest moim żadnym domy-
słem; powtarzam ustalenia naukowców. Poczucie zagrożenia i zwarcia się w sobie Polaków
miało tutaj oczywiste znaczenie, lecz z całą pewnością nie decydujące. Polonizacja owa tak
skutkowała głównie z powodu postępującej demokratyzacji oświaty powszechnej, niespoty-
kanego przedtem zagęszczenia sieci szkół, dostępnych już hołyszom szlacheckim albo i jakoś
rozgarniętym ponad przeciętność dzieciom wieśniaków. Szkółek % podkreślam % wyłącznie
polskich, o innych bowiem same władze nie myślały wówczas. Formalnie sprawił tak książę
Adam Czartoryski, minister spraw zagranicznych Rosji i zarazem serdeczny przyjaciel cara
Aleksandra I. Przez cały ten okres rządów aleksandryjskich nie ustawały ciągłe pogłoski o
rychłym przyłączeniu owych Ziem Zabranych do półniepodległego Królestwa Polskiego z
własną konstytucją, której wszak nie miała sama Rosja! Mniej lub bardziej otwarcie dążył do
tego, zresztą, sam wielki książę Konstanty jako namiestnik cesarski w Warszawie; snuł ciche
plany zostania królem Polski, kimś równorzędnym Petersburgowi, co nie było taką znowu
utopią, jako że Kongresówka ta stanowiła najlepiej rozwiniętą gospodarczo i społecznie sfe-
deralizowaną część imperium. Kto wie, jak potoczyłyby się pózniejsze dzieje Polski, gdyby
nie wybuchło, sprowokowane przez narwanych poruczników Wojska Polskiego, tamto Po-
wstanie Listopadowe, czyli bunt ówczesnej armii polskiej, posiadającej % aż dziw to dzisiaj
słyszeć % sporo szans na pokonanie rosyjskiej właśnie...Wojenka ta okazała się tragedią Pola-
ków, ale także pokrzyżowaniem wielce ambitnych zamierzeń wicecesarza rezydującego w
Belwederze, wielkiego księcia Konstantego.
Do odkrycia przez Rosjan Białorusi % o której nie mieli pojęcia! % doszło w dobie popo-
wstaniowej, zaledwie w ostatniej ćwierci dziewiętnastego stulecia. I nie inaczej jak w aurze
tendencji rusyfikacyjnych, rozważań nad jej realnymi możliwościami. Dostrzeżono, że pro-
stactwo autochtoniczne nie rozmawia po polsku, jak i drobiazg herbowy po zaściankach. Ali-
ści nic nie było proste. Musiało wymrzeć pokolenie jednak przywiązane do uniatyzmu, który
likwidowano stopniowo, z inicjatywy samych hierarchów (Siemaszko!). Trzeba było gaśnię-
cia pamięci o tej religii chłopów i wejścia w dorosłe życie tych, których ochrzczono już w
cerkwi prawosławnej, zajadle rosyjskiej. Opublikowane wspomnienia owego Siemaszki,
uniackiego metropolity, pełne są utyskiwań na obojętność carskiego Petersburga względem
starań o przywrócenie prawosławia, co brzmi zaskakująco.
Szerzenie się identyfikacji z jedynowierczym Wielkim Bratem dawało się zaobserwować
jednakowoż pózno, u schyłku tamtego wieku i początkowo wśród tych, którzy uzyskali jakieś
wykształcenie po rosyjsku, w odpowiednim duchu.
Kulturowa irredenta polska odbiła ściśniętą sprężyną w okresie liberalizacji caratu po po-
litycznym trzęsieniu ziemi w latach 1904-1905. Dwór petersburski zareagował nareszcie
miękko i z niejakim wyczuciem taktyki. Mianowicie legalizując ruchy młodych narodów %
białoruskiego, litewskiego, ukraińskiego % i traktując je jako pożyteczną zaporę przeciwko na
powrót rozlewającemu się polonizmowi. W takich okolicznościach doszło do przyzwolenia na
28
wydawanie np. Naszej Niwy , obecnie legendarnej. Szereg działaczy narodowościowych
zyskało możność spokojnego powrotu z wygnania do ojczyzny, kontynuowania roboty bez
specjalnych obaw, byle z grubsza w ramach poluzowanego prawa.
Zastanawiając się zaś nad istotą tamtoczesnej walki przeciwko polonizacji, stale tracimy z
oczu jej aspekt społeczny, przez co niełatwo rozumiemy owe przyczyny szybkiego stosunko-
wo rozprzestrzenienia się identyfikacji białoruskiej (takoż litewskiej, ukraińskiej). Polak, to
pan, a Białorusin to chłop (bydło robocze). Młode narody w Europie w ogóle tym różnią się
od starych, że zrodziły się one w rezultacie demokratycznej emancypacji uwłaszczonego
chłopstwa i tworzenia się gospodarki rynkowej w oparciu o drobnomieszczaństwo.
Naród % nation % to tyle, co sami swoi. Nasi! Wara od nas obcym, nie naszym! Niekonieczna
w końcu odrębność językowa natomiast harmonijnie wzmacnia takowe nastawienie. Powstały
przecież różne nacje jednego języka: frankofońscy Belgowie, niemieckofońscy Szwajcarzy i in.
Państwa na amerykańskim kontynencie posługują się raptem paroma językami % angielskim,
hiszpańskim, trochę francuskim, w Brazylii portugalskim. Obecnie formują się narodowe, anglo-
amerykański, italoargentyński... Nieco analogicznie jak onegdaj afrykanerski w kraju Przylądka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]