[ Pobierz całość w formacie PDF ]
papierowe pudełko po proszku do prania El Gallo, które znalazł w chatce zajmowanej ostatnio przez
wujka. Stało za workami z paszą i ziarnem, pośród sterty gratów. Nawet nie przeliczył pieniędzy
i pojechał prosto do miasta. Don Ignacio, który pozbył się zastępu ochroniarzy zatrudnianych przez
ojca, sam odebrał domofon i otworzył bramę.
Co tam niesiesz? spytał, kiedy Cayetano wszedł do gabinetu z pudełkiem, które postawił na
mahoniowym biurku, wciąż zasłanym papierami. Zupełnie jak za życia don Claudia, pomyślał
chłopak.
Don Ignacio schował z powrotem do pudełka pliki banknotów, które właśnie obejrzeli: numery
seryjne dowodziły, że chodzi o te same pieniądze, które don Claudio zapłacił rzekomemu
porywaczowi.
Tam musi być jeszcze prawie milion. No dobra, opowiadaj, co się stało, tylko powoli. Usiądz,
proszÄ™.
Jego wujek, Chepe, wyjaśnił Cayetano, przywłaszczył sobie okup, choć nigdy nie porwał
doñi Clary.
I? don Ignacio zmarszczył czoło.
Musiałem go zabić, nie dał mi wyboru. Inaczej on zabiłby mnie chciał dodać, że w ten
sposób oczyścił zbrukany przez Chepego honor swojej rodziny. Ale się powstrzymał. Chodzi o to
drążył że mój wujek wykorzystał sytuację, ale nie miał nic wspólnego z porwaniem. Sądzę, że
wiem, w czyich rÄ™kach jest doñ a Clara.
Ty wciąż o tym?
Cayetano uniósł brwi.
Co mam zrobić? spytał, podczas gdy syn don Claudia zamykał pudełko, trochę już na
krawędziach podniszczone.
Wiesz co? rzucił w końcu don Ignacio. Brzydzę się tymi pieniędzmi. Poza tym dostałem
odszkodowanie. Clara ma się dobrze. Znów niedawno dzwoniła. Wciąż nie powiedziała mi, gdzie
jest. Co do mnie, życzę jej dobrej zabawy. Chcesz użyć tych banknotów, żeby ją odnalezć? To je wez.
SÄ… twoje.
Nie mogę ich przyjąć odparł Cayetano. W żaden sposób.
Don Ignacio tylko wyjrzał przez okno na suchą fontannę z lawy. Czarny kot czaił się tam jak
zwykle.
Jeśli ci się uda, daj mi znać. Możesz też, jeśli chcesz, wręczyć jej to. Nie odwracając się,
wskazał pudełko z dolarami. Chociaż nie sądzę, żeby, niezależnie od wszystkiego, brakowało jej
pieniędzy.
Cayetano zdołał wybełkotać jakieś podziękowania. Pózniej powiedział:
Nie spocznę, póki jej nie znajdę, żywej lub martwej. Daję panu słowo, don Igancio.
Kot gdzieś przepadł.
Część druga
Nepenthes[5]
[5]
Nepenthes Napój spożywany przez bogów greckich dla leczenia ran i uśmierzania bólu,
wywołujący ponadto zapomnienie (przyp. wyd. hiszp.).
Nepenthes
I
1
Gdy powiedziała: Chyba na Bali , Javier musiał powściągać śmiech: nie chciał, by dało się go
słyszeć przez telefon, ale był rozbawiony, bo teraz zmyślała już z własnej woli. Fakt, że zarówno
atmosfera, jak wystrój miejsca, gdzie spędziła ostatnie miesiące, kojarzyły się z Orientem. Błękitne
jezioro, widziane z małej, zamkniętej zatoczki, niewiele miało wspólnego zwłaszcza w takie
mgliste popołudnie z widokówkami i suwenirami przedstawiającymi je na tle wulkanów.
Obsługująca ich para, gdyby tylko zmienić im ubranie i buty, swobodnie mogłaby uchodzić za
południowych Azjatów. Doskonałe: Na Bali kamienny, kryty tekowym drewnem dom,
zbudowany przez ekscentrycznego Amerykanina, który dekadę wcześniej wyjechał do Tajlandii
i sprzedał go Mememu na hotel, mógł się tak nazywać.
Oni wszyscy są chyba głusi na rzeczywistość! oświadczyła Clara. Wiesz, co sobie
wymyślili? %7łe zostałam porwana!
Javier wykonał niejednoznaczny ruch głową.
W obecnych warunkach to wcale nie takie dziwne, kochanie. Ale co ci ojciec dokładnie
powiedział?
Ledwie go zrozumiałam, nieważne.
Tego dnia Clara miała na sobie turkusowy marokański kaftan. Wprost promieniała, pomyślał
Javier. Właśnie zeszli ze skalistego wzgórka, gdzie był zasięg, i wkroczyli do salonu z wielkim
kominkiem, na którym Pablo, pomagający im Zutuhil, akurat rozpalił ogień z gałązek ostrokrzewu
i eukaliptusa.
Oby nikt nie próbował ich naciągnąć.
Naciągnąć?
Wykorzystać sytuacji. To się zdarza.
Jak to?
Skoro sądzą, że zostałaś porwana, mogą być gotowi zapłacić okup.
Uważasz, że powinnam coś wyjaśnić?
Twoje serce twoim sterem.
%7Å‚e co?
Zadzwoń jeszcze raz, jeśli uznasz, że tak będzie lepiej. Ale nigdy nie zapominaj o zmianie karty
SIM, jeśli nie chcesz, by nas znalezli.
Clara potrząsnęła głową. Odłożyła telefon na gzyms kominka i usiadła, wtulając się w Javiera.
Wrażenie luksusu, rozmiękczenia, było wręcz przygniatające: odurzało Javiera w sposób nie
zawsze miły. Zręczny adwokat mógł sobie odpuścić lecz tylko momentami. Gdzieś poza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]