[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nad nimi, wysoko wśród gałęzi, Woolrabunning ryczał i ryczał; był to ryk triumfu i żądzy
krwi, który niósł się echem daleko poza Falworth Park.
Robert ściskał mocno rękę dziadka.
- Kształt bestii! - wyszeptał z przejęciem. Kształt bestii!
Wtedy dziadek dotknął jego twarzy w sposób, w jaki mężczyzna dotyka twarzy kogoś, kogo
głęboko kocha. Za plecami ukrywał zakrwawiony nóż rzeznicki. Nie był pewien, czy będzie
w stanie wypróbować go na Robercie albo na samym sobie. Od dawna miał zamiar przeciąć sobie
kiedyś gardło u stóp wielkiego dębu w Falworth Parku: może więc ta noc będzie równie dobra jak
jakakolwiek inna.
Jeśli nawet znikną na zawsze - pozostaną ich kształty: jego, Roberta, dzikich kotów i chytrych
skrzatów... i może to jest wszystko, na co człowiek może mieć nadzieję.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]